hahaha, wiewi, to byłby niezły przypadek z tą laktacją

jeszcze byś zarobiła na tej historii!
Trzeba było ponosić skarpetę, i im wrzucić. Słyszałam, że to świetnie działa na akceptację przez szczurki.
spinka, ja nie chcę straszyć, bo na 100% nie wiem, skąd się mogła ta inwazja wszoł wziąć. Z drugiej strony często tutaj na forum jako źródło pasożytów wymienia się sianka :/ Pani wet powiedziała, że mogłam szczury dostać z jakimiś pierwszymi gnidami wszoł, a potem przy stresie i obniżonej odporności (po kilku miesiącach!) mogły zacząć się rozwijać. Druga z możliwości to właśnie sianka, bo baaardzo często im kładłam i po wyeliminowaniu ich, umyciu klatki i trochę mieszkania, ale bez przesady, wszoły już nie wróciły. Może trzeba jakoś wypiec w piekarniku przed użyciem?
Leczenie nie było jakoś bardzo uciążliwe, gorzej z tym, jak myszole się drapały...