Hamak na szczurzej nóżce:
bo Ducha bajeczną krawcową jest
Za to wczoraj cały wieczór poświęciła innemu zajęciu.
Nie ma dnia żeby któraś z piątki agutek nie rujkowała - to zwykły widok, ale kiedy Ducha wpada w pełne pasji podrygi
mamy - widowisko !
Wczoraj hormony ją dopadły to niedźwiedzie susy niemal podłogę w drżenie wprawiały
Z kolei niespożyte Harfiątko podjęło się asystowania rozamorowanej carycy. Ile okrążeń pokoju zrobiły wciąż tą samą trasą
- spod okna - pod fotelem - pod łóżkiem – na półkę – na łóżko - przez łóżko – na schodek – pod okno - i od początku ...
- nie zliczę
Epicki widok.
Co do stateczności – Ducha, owszem większość czasu spędza leżakując i "nabierając mocy”, w międzyczasie coś ząbkami udoskonali, posprawdza kąty, udoskonali gdzie indziej ... – szczurek na swoim miejscu i doskonale wiedzący czego chce.
Występy jak powyżej nie są częste, choć czyni je to chyba tym bardziej spektakularnymi.
Jednak Asche - nosi. Krąży, podpatruje, zwykle gdzieś na peryferiach agucich poczynań. Pod nieobecność Duchy zdana jest na siebie. Wyraźnie ma ochotę brać udział, a jednak trzyma dystans
Rytuałem już stały się wieczory na fotelu kiedy kto chce przychodzi pocichać mi bluzę a potem się w niej ulokować.
Asche nie przyjdzie kiedy są aguty, jeśli ją wezmę, wycofuje się. Ale kiedy ma szczęście i miejscówka jest nie zajęta, z chęcią usiądzie za plecami (spróbuje czy da się powiększyć dziurę w fotelu

), a ja cicho celebruję.
Ascheńce jeszcze daleko do ustabilizowania się, do pewności... spokoju ducha ?
Z Uruszkiem brniemy jakoś przez kolejne dni. Trudniejsze niż minione - wolne od obowiązków, przede wszystkim ze względu na posiłki Ur. W święta mogłam bez problemu podporządkować się jej cyklowi jedzenia co 3-4 godz., teraz, po wczesnoporannym, kolejny przypada dopiero o 16

W międzyczasie może podejść do miseczki, w której, jeśli szczuractwo nie wyje, znajdzie płatki zbożowe i jakiś inny plankton, z którym jest w stanie sama sobie poradzić, ale i tak widzę, że po moim powrocie jest wygłodniała

Najskuteczniej się jej je jak ma kąsek przytrzymywany, albo ukruszony taki do połknięcia naraz. W papki wchodzi nóżkami i krąży pyszczkiem, za wiele z tego nie wynosząc. Też lepiej jak jej się trzyma i nawraca rozkojarzoną uwagę do spodka i jego zawartości.
Jeszcze jej nie oddzieliłam. Pomiędzy niedostatkiem a niedostatkiem i samotnością, mam nadzieję że wybieram to czego by chciała
