Nie było ostatnio możliwości fotografowania panienek, może w najbliższym czasie uda się coś pstryknąć, choć za dnia nie ma kiedy, a potem jest ciemno, a nie chcemy białasce błyskać fleszem po oczkach.
Dwie noce temu Shenzi wywlokła spod poduchy pilota od telewizorni i dotkliwie lotnika pokąsała, co w sposób znaczący wpłynęło na łatwość obsługi rzeczonego...

Chyba dzięki Shenzi coraz mniej będzie u nas złych wiadomości
Nocą to ona teraz częściej nawiedza nas w łóżku; pokręci się tu i ówdzie, po czym – przyjąwszy odpowiednią ilość głasków i miłych słówek, wraca poprzez przystawioną do wersalki klatkę do Martini błogo przysypiającej w domku.
Niebieściaczek wczoraj zademonstrował imponującą siłę , wolę walki tudzież potężny protest werbalny, gdy podążając z pyszczkiem wypchanym jarzynkami z zupy do pufy, został uniesiony nieco w górę przez córkę chcącą dać mu całusa. Martinka w sposób zdecydowany dała odpór napotkanemu na swej drodze do śpiżarni intruzowi.
Chodzi tak trochę jak jaszczurka, ale wierzymy, że witamina B pomoże jak najdłużej zachować sprawność nóżek. Najśmieszniejsza jest, kiedy z kuchni kica z kolejnymi zapasami przez całą długość pokoju do wnętrza pufy. Każdorazowe dosypanie ziarna do miski skutkuje wielokrotnymi kursami do magazynku, dopóki w misce jest choć cokolwiek wartego szczurzej uwagi – dopiero wówczas odpuszcza.
Ja natomiast jakiś czas później przekładam odłożone zapasy z powrotem do miski i znów zaczyna się kicanie z wypchaną buzią.
Na domiar złego Shenzi nie ma już żadnych problemów z dostaniem się do Skarbca, co wywołuje nasilające się niepokoje u niebieskiej skrzętnej gospodyni, w efekcie Martini zaczyna wystawać w okienku wejściowym broniąc wstępu białasce, gdy ta zdradza widoczne zamiary wejścia; coraz częściej niebieściak chadza przez to z porfirynką wokół oczu. I ostatnio często u nas dużo ludzi gości, hałas i nieznane osoby trochę stresują obie biedaczki...
Niedawno Martini złośliwie położyła się na rozścielonym łóżku z główką do otwartych drzwiczek przystawionej klatki – Shenzi nijak nie mogła wejść normalnie, a przepychania wolała uniknąć: przekonała się ostatnio, jak silna i zdeterminowana potrafi być starsza koleżanka w chwili, gdy obie równocześnie znajdą się przy właśnie napełnionej misce. Ziarno rozsypane przez broniącego żarcia niebieściaczka porozrzucane było po niemal całym (dopiero co sprzątniętym

)pokoju.
Kilka fotek , na razie bez Shenzi – jak tylko będzie już można porobić świeże fotki za dnia, dołączę następne. Dziewuszki pozdrawiają i ja też!
