Z tym kto alfuje nadal niełatwa sprawa. Jeśli już pokusić się o dociekanie to tylko metodą eliminacji, bo pretendentów jest kilka. Harfa, z racji tego że jest wszechobecna i nikogo/niczego się nie boi, Fronda – indywidualistka i Harfy najczęstrzy adwersarz, Berciak - też silny charakter co "na głodzie" w drodze do miski gotowa innych stratować

A może skrycie pociąga za sznurki Ducha, która operatywnością wszędobylskich agutów nie bije, ale równie trudno powiedzieć żeby sobie nimi przesadnie zawracała głowę dążąc do swoich celów ?
Z tej czwórki, jeśli bardziej zacieśnić krąg posądzanych o alfostwo, odpada chyba jednak Frondziak. Chociaż śmiały i bitny jest jednak zbyt straceńczy w swoich zamysłach, eksplorator, owszem, ale raczej wiedziony przez własne zamysły niż przecierajacy nowe szlaki dla stada (za co dzięki ci Panie

). Alfa raczej tak nie postępuje (chociaż... czub ... ?

)
Inna rzecz to to, że nie da się nie zauważyć że we Frondy starciach z Harfą – częściej to mała bombardziana jest górą.
Ale tu znowu - alfowanie takiej pchły ?! Mimo że podobałby mi się ów paradoks jakoś nie do końca wierzę. Jej bezczelność i witalność chociaż niezmierne to chyba mimo wszystko młodzieńcza energia niż pod sprawowanie władzy. Tak myślę.
A więc Berta lub Ducha ?
Sama wolałabym żeby to Duch był głową rodziny, bo Berta tak czy siak ma mur agutów za sobą, a beżyny są tylko dwie, i lepiej dla Asche, gdyby mogła się oprzeć na silnej krewniaczce.
Poza tym spokojna i dostojna Ducha bardziej mi na tron pasuje niż Berciak niewolnik uciech ziemskich (ściślej - miseczkowych, ekhm..). Ducha też dobrami stołu nie wzgardzi, ale jakoś tak szlachetniej jej z oczy patrzy, nie jak "połknęłabym konia z kopytami"
Ale to moje ciche życzenia i wyobrażenia - przy okazji spotkań obu pań na ubitej ziemi, różnie to bywa ...
Takie dylematy są mi oszczędzone jeśli chodzi o chłopców. Tu oczywistym jest, że wodzuje Humbulumbu, bo jeśli go Hugonek czasem w zapasach na łopatki rozłoży, to aż kwiczy w proteście

( Hugonek parterowanie znosi dzielniej (ciszej

).
Inna historia: Humbak się wspina - na klatkę dziewczyn, ale śpią i Humbak może w całości skupić się na mozolnym podciąganiu - człap, echhh, człap, echhh (chyba błędem było danie im od małego niskiej klatki, chłopcy w ogólne niewysportowani są

); w połowie drogi nachodzi go refleksja czy istotnie zależy mu żeby się na szczyt dostać ?
Refleksja, jak to refleksja – zajmuje chwilę. W tym czasie widać jak ciążenie ziemskie upomina się o Humbaka lekko przerosłą postać - sylwetka wyprężona na prętach coraz bardziej układa się w kształt kropli (tj. więcej Humbaka u dołu niż w kierunku który sobie wyznaczył) – aż w końcu sprowadza szczura do dwóch zaledwie części ciała – odwłoka, który zawisł na cieńkich i coraz cieńszych łapkach.
Humbak odnalazłszy się w tym położeniu otrząsnął się z resztek zgubnej reflesji, a może było to już oglądanie się przez ramię za windą ?... - Pręty znowu zadzwoniły konkretnie.
Potem siadł na półce naprzeciwko dużej klatki i zszorowywał z twarzy niesmak
