Na Martince plam za bardzo nie widać, więc się w przepychankach przy misce nie oszczędza.
Jeśli chodzi o wagę, nasza jest płaską szklaną taflą niestety, a u weta nie byliśmy od 27 września...
I mam nadzieję długo nie mieć powodu do wizyty...
2 latka i 5 miesięcy ma już nasz kochany niebieściaczek;

oby jeszcze wiele miesięcy w dobrym zdrowiu!
Parę fotek:
Martini węszy, bo nie zauważyła, że pani chwilę wcześniej położyła w tym miejscu orzeszek

zlokalizowany i zaniesiony do kartonu „na potem”
Laskowy przysmak przejęty niecnie przez Shenzi

biedne niebieskie węszy za swoją własnością
Znalazła, odebrała, no bo jakże to?!

najbezpieczniejszy byłby orzeszek w pyszczku, ale ciężko go tam całego upchnąć; Martini jednak jest optymistką i zawsze podejmuje stosowne próby
Wobec twardego oporu orzecha, zaniosła do do naszego pokoju
Dziś jakiś wystraszona jest od rana, zaszyła się w szmatkach pod meblami i nie pcha się nawet na korytarz. Rano próbowała z okienka wykrzywić coś ode mnie prezentując minkę „ o ja biedna niech mnie ktoś czymś pocieszy” , potem się trochę foczyła.
Najbardziej lubię, kiedy z okienka wychylają się ku nam obie mordeczki:
