Niestety dla szczurków, przyjście Nowego Roku przywitamy osobno i w naszym łóżku będą mogły przytulić się tylko do siebie wzajemnie.
Dziewczyny lubią swoje towarzystwo, choć jeśli ktoś nie zna bliżej niebieściaka, to patrząc na łączkę wyskubaną na Shenzi, mógłby pomysleć, że Martini za nią nie przepada. Finlandię też tak siarczyście iskała.
Łapka Martinki wydobrzała, za to w poświąteczną noc wystraszyła mnie nie na żarty, wyglądając na niezdrową, zdezorientowaną i nienaturalnie pobudzoną, gdy przebiegała od domku do naszego łóżka, potem do pufa, w końcu do klatki i od nowa, jakby nigdzie nie mogła znaleźć spokoju.

Na fotelu wspinała się w górę, węsząc noskiem, podobnie po wejściu na wierzch klatki czy na stół. Momentami wyglądała, jakby wsłuchiwała się w samą siebie, usiłując pokonać, przeczekać jakiś ból czy jakiś dyskomfort; głaskana sztywniała od łebka po ogonek - wyraźnie coś było nie tak. Podałam jej lakcid na wypadek jakiejś poświątecznej niestrawności i po namyśle dodałam kawałek węgla lekarskiego. Do 2.30 czuwałam przy niej chcąc mieć pewność, że nie będzie gorzej.
Cokolwiek to było, minęło i nie dało się zdiagnozować potem; utrzymaliśmy dietę jeszcze trochę, włączyliśmy echinacea oraz witaminki.
Jak przedtem ma apetyt i dba o powiększanie zapasów, znosząc je w zabawnych susach do wnętrza pufy.

Niechby tak jeszcze długo, długo...
Niedawno z córką stwierdziłyśmy, że naprawdę nie potrafimy już sobie wyobrazić, że tych też kiedyś zabraknie...