Strona 19 z 95
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: śr wrz 24, 2008 5:28 pm
autor: zalbi
Łączenie wcale nie przebiega ładnie pięknie i cudownie, ale liczyłam się z tym.
Wczoraj:
Eman i Teo biegali po pokoju. Burton siedział w klatce: jedna ściana klatki przysunięta do mebli, dwie boczne obłożone opakowaniami ze ściółką tak, żeby ogony nawzajem nie mogły zrobić sobie krzywdy przez pręty. Góra i przednia ścianka klatki były odsłonięte.
Spokój. Zajęłam się tą wredną historią sztuki.
Nagle pisk.
Eman otworzył klatkę Burtona, nawzajem rzucili się na siebie, Eman zarobił dwa dziaby w plecy, a Burton dwa głębokie zacięcia za prawym uchem, po czym rzucił się z klatki prosto na łóżko - tam jest bezpiecznie bo byłam tam ja, niczego jeszcze nieświadoma. Burton wtulił się we mnie i tak został, trzęsąc się. Po chwili rozległ się straszny pisk, i jakaś szamotanina. Wstałam z łóżka, patrzę, a tu Teo i Eman w klatce Burtona gryzą się, a ściółka lata po całym pokoju. Wyciągnęłam Teuśka, wygłaskałam, wyciągnęłam wściekłego Emana, wsadziłam do jego klatki i dziab! Chwycił mnie zębiskami w miejsce między kciukiem a palcem wskazującym, i czekał, aż się ruszę. Ból był niesamowity - jak nigdy. Jednak nie szarpnął, tym samym nie rozcinając mi skóry. Zachowałam lewą dłoń w prawie nienaruszonym stanie.
Dzisiaj:
Posadziłam wszystkich trzech panów na wcześniej umyty fotel (tak tak, czyściłam materiał, żeby nie było niczym go czuć). Najpierw był spokój. Wszyscy trzej nie wiedzieli gdzie są, jak by tu z tego zejść i w ogóle co oni tu robią. Było ok. Nawet bardzo ok! Chłopcy tolerowali się, wąchali, chodzili obok siebie i nic - totalna zgoda.








Potem nagle Eman rzucił się na Burtona, kłaki latały nad nimi, Burton rzucił się na mnie (skoczył na mnie z fotela - odległość około półtora metra), ze mnie rzucił się w stronę swojej klatki, wskoczył do "domku" i nie wystawił nawet nosa. Emana zdominowałam i zamknęłam w klatce.
Przecież Emanowi nie można już nic więcej uciąć =/
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: czw wrz 25, 2008 7:49 am
autor: Nakasha
No proszę :/.
Czasem takie łączenie może długo trwać... nawet kilka tygodni. Chłopaki pewnie mocno się stresują... A próbowałaś puszczać ich razem w łazience?
W każdym razie ciągle trzymam kciuki, żeby połączyli się w zgrane stadko

.
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: czw wrz 25, 2008 1:26 pm
autor: nairda
przystojny pieszczoch z tego Burtona ;-) podobny do kapturzastych braci Emana z ta biala brodka
trzymam kciuki, by stosunki w stadzie zaczely sie ukladac..
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: czw wrz 25, 2008 1:54 pm
autor: Filipw
A może olejkiem waniliowym spróbować
Emanowa agresja i zastrzyki dla mnie
: pt wrz 26, 2008 12:47 pm
autor: zalbi
Wyciągnęłam Burtona żeby pobiegał. Eman nastroszył się widząc kapturzastego. Otworzyłam klatkę, żeby go wyciągnąć, i...
Eman rzucił się na mnie, chwycił w miejsce między kciukiem a palcem wskazującym, wbił mi tam zęby i zaczął ciągnąć wgłąb klatki. Ja, nie wiedząc, co się dzieje, pociągnęłam ręką w swoją stronę i wtedy przebił mi skórę dłoni na wylot. Targał mi ręką wściekle i puścił dopiero wtedy, gdy zaczęłam dmuchać mu prosto w ryjek. Wszystko to trwało niecałą minutę.
Wyciągnęłam rękę. Dłoń cała z krwi, Eman z krwi, i niesamowity ból, przeszywający mi dłoń i palce. Pobiegłam na górę do łazienki i wsadziłam rękę pod kran. Opłukałam dłoń pod zimną wodą i szybko na sofę do rodziców. I słabo. Zawołałam mamę. Popatrzyła na rękę, chwyciła klucze od samochodu i chwilę później byłyśmy w przychodni. Dostałam szczepionkę przeciw tężcowi tak na wszelki wypadek, i coś w sprayu do psikania. Ręka była tak spuchnięta, jakby mnie ugryzł co najmniej jakiś bardzo niebezpieczny wąż.
Teraz już jest lepiej, ale nie mam czucia w kciuku i jest taki zgięty, i pozostałe palce prostuję z trudem. I strasznie boli.
Eman chyba pobił na głowę fuzziastą Paskudkę
Niny =.)
Tak to wyglądało to przed ok 15 minutami (zanim zaczęłam pisać):


A tak wygląda teraz:

Pisanie lewą ręką jest mi wybitnie nie na rękę...
Re: Emanowa agresja i zastrzyki dla mnie
: pt wrz 26, 2008 12:56 pm
autor: Nina
zalbi pisze:Eman chyba pobił na głowę fuzziastą Paskudkę Niny =.)
Powiedziałabym, że zrobił to zdecydowanie

Chociaż pewnie wiele zależy też od miejsca dziabnięcia, ale ona tylko gryzie, a on sie rzuca na ręke

Odbija mu czy co?
Paskudnie to wygląda.
A szczepionki przeciwtężcowej nie zazdroszcze. Mnie zawsze strasznie boli (miałam już wieeeele razy)
Kuruj ręke szybko

Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: pt wrz 26, 2008 2:05 pm
autor: pin3ska
Masakra... O_o
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: pt wrz 26, 2008 4:04 pm
autor: martucha1991
zatkało mnie..

a może Eman zazdrosny?
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: sob wrz 27, 2008 2:30 pm
autor: zalbi
Wyobraźcie sobie, że bierzecie gumową rękawiczkę. Nadmuchajcie ją. Jest taka okrągła, i tak śmiesznie palce z niej wystają, prawda?
Tak wyglądała moja dłoń wczoraj wieczorem.
Wróciliśmy od weta, Burton został odrobaczony i za dwa tygodnie jedziemy jeszcze raz, żeby powtórzyć to u wszystkich trzech.
A ja biorę antybiotyk.
Myślałam, że w transporterku będzie bardzo źle, ale chłopcy mnie zadziwili. Przytuleni, grzeczni.
_____________________________________________________________________________________________
Rozłożyłam łóżko, położyłam wszystkich trzech. Ignorowali się. Teo i Burton są do siebie nastawieni jak najbardziej pokojowo, ale problem z Emanem..
Nie było większych spięć, chociaż Eman kilka razy się nastroszył i odwrócił tyłkiem do Burtona.
Zostawiłam ich na łóżku i poszłam czyścić (co prawda z wielkim trudem) klatki.. po długich i ciężkich skończyłam i wsadziłam wszystkich trzech do dużej klatki. Najpierw był spokój, wąchali się, siedzieli spokojnie, a potem się zaczęło.
Eman gonił Burtona po całej klatce, Teo cały czas siedział w swojej rurze, nie przejmując się niczym.
Skończyło się na tym, że Burton ma rozcięty ogonek, krew lała się lekko.
Teraz chłopcy znowu siedzą w osobnych klatkach.
_____________________________________________________________________________________________
I tak poza tematem:
Moja kotka przyniosła nam około trzy dniowego kotka. Jest to śliczna samiczka, brązowa w czarne paski. Markiza musiała się okocić gdzieś poza domem..


Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: sob wrz 27, 2008 3:17 pm
autor: Nina
Życze powodzenia w łączeniu
A ręka... ech, nieźle musi boleć
Co do kociaka, ładny, ale moje zdanie na ten temat znasz, więc nie będe pisać nic więcej

Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: sob wrz 27, 2008 3:34 pm
autor: Nakasha
Biedna Ty jesteś z tą ręką...
A w sprawie kotków masz ode mnie PW, bo nie zamierzam tego przemilczeć.
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: ndz wrz 28, 2008 9:44 am
autor: Telimenka
ehh a to wstretny Eman.. wyzywa sie na Tobie!
Daj mu klapsa za kare od Telimenki
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: ndz wrz 28, 2008 11:48 am
autor: IVA
Przykro mi to powiedzieć ale nie zawsze udaje się połączyć samce, zwłaszcza gdy są już starsza (a przynajmniej w wieku młodzieńczym). Agresja Emana oczywiście związana jest z pojawieniem się nowego samca, ale niestety dla niego drażniący jest także zapach jaki Ty przenosisz dotykając Burtona. Taka sytuacja może już pozostać a nawet się nasilić. Jeśli w najbliższym czasie Eman nada będzie atakować Ciebie to rozpatrz możliwość kastracji.
Współczuję, bo wiem jak to jest gdy własnego szczurasa trzeba brać na ręce z największą ostrożnością.
Dodam, że osobiście nie jestem zwolennikiem łączenia samców, jeśli doszło do tak krwawych bójek. Z drugiej strony wiem, że nie zawsze można sobie pozwolić aby w pokoju stało kilka klatek. Trzymam więc kciuki za to, żeby chłopcy jakoś się dogadali, no i oczywiście aby to było ostatnie takie ugryzienie jakiego doznałaś
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: ndz wrz 28, 2008 12:21 pm
autor: Nina
IVA pisze:Jeśli w najbliższym czasie Eman nada będzie atakować Ciebie to rozpatrz możliwość kastracji
Jemu już nie ma co uciąć, jest wykastrowany już jakiś czas temu...
Tym bardziej jest to dziwne, hormony nie buzują, więc chodzi tylko o jego charakter a w takim przypadku faktycznie może być ciężko ich połączyć...
Re: Moja trzódka... Teo, Eman i Burton
: ndz wrz 28, 2008 12:41 pm
autor: odmienna
jasny gwint! a wydawało się, że mu przeszło.... tak właśnie( z szarpaniem) gryzie Jerzol.... na szczęście ostatnio tylko każdą ścierkę, która śmie czyścić klatkę. Normalnie na widok myjki wpada w szał! Ostatni raz kiedy mnie użarł- też było w trakcie sprzątania. Teraz rozumiem, że musiałam go wcześniej doprowadzić do szału właśnie szmatką.... naprawdę Ci współczuję.