Strona 19 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: wt paź 13, 2009 9:32 pm
autor: Krejzoolek
Hah. :D :D

Re: moje szczupaki kochane

: śr paź 14, 2009 4:51 pm
autor: ol.
Akka pisze:Dżum to chyba nie używał blendamed perl :D
ależ skąd, Dżum to czysta natura
;)

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 15, 2009 5:53 pm
autor: ol.
Herman był dziś w raju tj. w komodzie, we wnętrzu której panuje totalny chaos (tym razem wyłącznie moje niechlubne dzieło :P ). Miałam zamiar robić porządki, jednak kiedy czarny grzmot zorientował się w sytuacji, na zamiarah się skończyło …..)

A więc Herman był w raju. Co wykorzystał to jego, ale nie o to idzie. Idzie o to, że Michu też bardzo rajskie klimaty lubi i kiedy tylko jest okazja pakuje się do środka. Tym razem spał nieświadomy pod tapczanem. Kiedy się z drętwoty sennej otrząsnął, bramy raju były już dawno zatrzaśnięte. Nie wiem jak, ale zwąchał, że Herman był w środku i był niepocieszony. Niuchał od góry i od dołu, łapska wtykał w szpary. Rozpacz.
Kryzys zażegnał dopiero obrzydliwy mol, którego ja ogłuszyłam a Michu dopadł i schrupał jeszcze podrygującego. Nie ma większej rozkoszy dla drapieżnika nad trzepot zdobyczy w podniebienie (Misiu - drapieżnik ::) ).

Z mniej przyjemnych wieści: dwa dni z rzędu szczupaki raczyły się śliwkami (koniec sezonu, trzeba korzystać) i następstwem tego są oczywiste przypadłości. Nie wiem tylko u kogo, bo zastaję tylko efekty w klatce i teraz w pokoju. Miękkie i szczególnie przykro pachnące...

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 15, 2009 6:05 pm
autor: *Delilah*
A więc Herman był w raju. Co wykorzystał to jego, ale nie o to idzie. Idzie o to, że Michu też bardzo rajskie klimaty lubi i kiedy tylko jest okazja pakuje się do środka. Tym razem spał nieświadomy pod tapczanem. Kiedy się z drętwoty sennej otrząsnął, bramy raju były już dawno zatrzaśnięte. Nie wiem jak, ale zwąchał, że Herman był w środku i był niepocieszony. Niuchał od góry i od dołu, łapska wtykał w szpary. Rozpacz.
No prosze Cie, Michu chciał posprzątać, a co... Skoro juz dochrapał sie własnego programu to i chcial umiejętnosci wykorzystać, pomóc...
A tu taka zniewaga...
Zniszczyłas mu radosc zycie ;)


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/947 ... 651c0.html aaaaaaa:)
ładny zolądek :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 15, 2009 6:11 pm
autor: ol.
*Delilah* pisze: taka zniewaga...
Zniszczyłas mu radosc zycie ;)
au, teraz ja jestem niepocieszona :P

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 15, 2009 6:18 pm
autor: *Delilah*
Nie pozostaje Ci nic innego, jak wynając rajską ekipę sprzątającą i tym samym przegonić jesienne smuteczki hamaczkowe i inne takie obrazy majestatu ;)

Re: moje szczupaki kochane

: sob paź 17, 2009 12:52 pm
autor: unipaks
Jaka śliczna sesja hamaczkowa; rozbrajające jak zwykle z tego cyklu :)
A Dżum to wygląda , jakby brał wysokie E z pięknie pracującą przeponą ;D
Chcemy kolejnego sezonu na szczupaki :) . Buziaki dla was :-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz paź 18, 2009 4:26 pm
autor: ol.
*Delilah* pisze:wynająć rajską ekipę sprzątającą
a w jakiej galaktyce świadczą takie usługi, dasz namiary ? :)
unipaks pisze:A Dżum to wygląda , jakby brał wysokie E z pięknie pracującą przeponą ;D


wysokie dźwięki to specjalność Dżuma, to nasza nadworna piszczałka ;)


A z dzisiaj:
Głaskałam Dżuma kiedy zasypiał w koszyku i oczy mu zaczęły pracować jak dwa bijące serca :-*
Zdarzało mu się to już wcześniej, ale wtedy leżał w gromadzie a moja obecność była tylko dodatkiem do kłębowiska szczurzych ciał. Dzisiaj byliśmy sam na sam. Inni przerwę w bieganiu spędzali pod tapczanem. Dżum poszedł coś przegryźć do klatki i tam już został. Chciałam go pocieszyć po ciężkich przeprawach, które ma z Pistolem.

Pistol ostatnio traci na popularności u wszystkich i nie mogę powiedzieć, że bezzasadnie. Kiedy jakiś szczupak ma ochotę wejść mi na ramię, zazwyczaj okazuje się, że został ubiegnięty przez Pistola. Ten warując na szczycie swojego osobistego dwunoga podgryza innych wspinaczy w d... :-\ Ten brzydki nawyk nie zaskarbia mu sympatii, Dżum unika go jak może, Herman stara się wredotę naprostować, ale brakuje mu czy to konsekwencji czy zdecydowania ? Wydaje się, że jedynie Misiu radzi sobie z kapturem. Jego odpowiedzi na Pistolowe zaczepki są natychmiastowe i stanowcze, co stawia pod znakiem zapytania kto tak naprawdę trzyma w szczupakowie władzę. (Ale na ten temat rozpiszę się może innym razem.)

Wracając do Dżuma, którego pozycja w stadzie nie budzi niestety najmniejszych wątpliwości, jego zaufanie jest tym bardziej cenne, że to wypłoch jakich mało.
Kiedyś mówiłam, że Dżum jest gruby. Błąd.
Je dużo i łapczywie, ale energii wydatkuje chyba tyle co wszystkie szczupaki razem wzięte. Dżum to jeden mięsień, wciąż napięty, gotowy do ucieczki. Jest oswojony oczywiście

(rozbrajającego zwyczaju nabrał ostatnio - kiedy przydybię go w niedozwolonym miejscu i on to spostrzeże, następuje klik, Dżum z miejsca rzuca swoje zajęcia i rwie się jak wariat na ręce, staje na krawędzi doniczki z miną "pali mnie! pali ! ratuj!" - a przypominam, że właśnie swoje majstrował ::), kiedy zaś go zdejmę odsiedzi na ramieniu tyle ile wypada czyli 2-3 sekundy, po czym ucieka dalej, wrzeszcząc tym razem "całuje mnie ! a fe, całuje ! :D )

chodzi raczej o reakcje jakie w nim wywołuje rzeczywistość. A rzeczy i zjawisk, które powodują baczność i ratuj się kto może Dżuma jest ogrom. Najdziwniejsze z nich to:
- grzmot gubi się w labiryncie pościeli i traci orientację – zaczyna się wtedy galopada patataj patataj patataj, tak samo pod kocem na fotelu, wchodzi tam sam, ale raz w środku czuje się osaczony, patataj, patataj, patataj
- nadciąga odsiecz, wkładam rękę pod koc, żeby Dżuma z labiryntu wyprowadzić, pierwszym jego odruchem jest skamienienie lub ucieczka, po ułamku sekundy reflektuje się i wraca
- siedzę nieruchomo, a Dżum się podkrada, wypowiadam jego imię, nawet nie głośno - szept załamujący ciszę, a dzikun zabiera się w te pędy pd tapczan, po chwili wraca, ba !, wraca nawet w połowie drogi, ale w danym momencie instynkt jest silniejszy niż wiedza nabyta
- w pochmurny dzień następuje nagłe przejaśnienie w pokoju, bo wyszło słońce – popłoch
- wszelkie niespodziewane i spodziewane (bo powtarzalne) stuki, dźwięk migawki (o flashu nie wspominając), syczenie wody w kaloryferze, brzdąkanie basu piętro wyżej, wszystko jest źródłem trwogi a ocalenie jedno – ucieczka...

Zmierzam natomiast do tego, że właśnie TEN Dżum, podarował mi swoje oczy :).

Re: moje szczupaki kochane

: pn paź 19, 2009 2:10 pm
autor: unipaks
ol. pisze: (rozbrajającego zwyczaju nabrał ostatnio - kiedy przydybię go w niedozwolonym miejscu i on to spostrzeże, następuje klik, Dżum z miejsca rzuca swoje zajęcia i rwie się jak wariat na ręce, staje na krawędzi doniczki z miną "pali mnie! pali ! ratuj!" - a przypominam, że właśnie swoje majstrował ::), kiedy zaś go zdejmę odsiedzi na ramieniu tyle ile wypada czyli 2-3 sekundy, po czym ucieka dalej, wrzeszcząc tym razem "całuje mnie ! a fe, całuje ! :D )
uśmiałam się , naprawdę prawie to zobaczyłam! :D
tym bardziej zrozumiałe , że pulsowanko tak może ucieszyć :)

Re: moje szczupaki kochane

: pn paź 19, 2009 6:18 pm
autor: odmienna
łaaaaaaa , http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ce0 ... 65ee9.html ...choć na moment znaleźć między nimi miejsce dla swojej dłoni :)

z tego co piszesz wynika, że Dżum w przeciwieństwie do Misia, najpierw robi, potem myśli... wnioski choć nieco opóźnione, całkiem poprawne wyciąga ;D a żeś porcję "mlasków" na wyłączność dostała- to gratuluję, bo rzecz bezcenna, w trudnych chwilach (np. jak ktoś zrzędzi- jak znalazł- pomyślisz o tym i już ci lepiej :P )

Re: moje szczupaki kochane

: wt paź 20, 2009 7:51 pm
autor: denewa
ol. pisze: Dżum chciał wygłosić specjalny manifest:
Obrazek
Nie no.. nikt się nie poznał a on przecież śpiewa finalną część "Nessun Dorma" Pavarottiego... ;D

Śliczne są Twoje szczurki ol. i bardzo podobają mi się opowieści o nich :D

Re: moje szczupaki kochane

: wt paź 20, 2009 8:49 pm
autor: ol.
vinceeeeeeeroooooooo, tak ? :D

Dziękuję w imieniu szczurów denewa :) .


A u nas dzisiaj wielkie wydarzenie:
Kochany grzmot Herman obchodził dziś rok ! (właściwie jeszcze obchodzi bo słyszę ciosanie jabłka :D ).
Metrykalnie będzie miał ok. 13 miesięcy, ale ponieważ nie znam dokładnej daty jego urodzin, liczę od tej kiedy się spotkaliśmy.

A właśnie 20 października zeszłego roku przybył Herman i jego rezydenci. Rezydentom czym prędzej podziękowaliśmy (do weta jechałam wtedy rowerem ze szczurem w pudełku, pudełkiem w polarowej bluzie, bluzą owiniętą najgrubszym kocem, także kiedy się na miejscu rozpakowywaliśmy płachta po płachcie, lekarz korygował swoje przypuszczenia co do gatunku przywiezionego zwierzaka, powiedział, że najpierw spodziewał się psa, potem kota, a wyszło małe czarne o żabim wzroku) i został tylko Herman.

Pustelniczy żywot wiódł przez trzy miesiące, do przybycia Miśka, żałuję, że nie mogę mu ich zwrócić lepszych, poprawionych. Owszem pojawienie się współplemieńca wywołało z początku mały dramat, o którym już pisałam, ale jedno jest pewne – od tej chwili Herman miał wybór, mógł sam zadecydować czy woli być sam czy z kompanem. Do dnia dzisiejszego wybiera różnie: jest wielkim indywidualistą, mocno przekonanym o swojej samowystarczalności, ale też czerpie przyjemność z bycia wyiskanym, wytarganym przez: a to białe zakochane, a to bure nieokrzesane czy łaciate przymilne.

Herman jaką szaloną głową był, taką pozostał. Owszem poświęca więcej czasu na spanie i z wiekiem docenił rozkosze leniuchowania, ale na jawie to wciąż ten sam szczur kwalifikujący się do zamknięcia w zakładzie o specjalnym nadzorze. Moja codzienna porcja adrenaliny ;) .

A i tak życzyłam mu, żeby duch jego nieokiełznany nie stracił nigdy tej pasji życia, żarłoczności wrażeń, i tylko żeby ziemia zawsze była blisko a lądowania miękkie :) .

Ponieważ jednak Herman nie jest osobnikiem, który darzy słowa przesadnym poważaniem , zadbałam i o nieabstrakcyjną oprawę wydarzenia - chleb i igrzyska.
Ucztowanie trwa od rana, kiedy to szczupaki zatopiły z lubością zęby w miękkim serze pleśniowym. Na obiad była ryba i malinowy podwieczorek. Potem na arenę wstąpiły mini jabłka, z którymi było najweselej.
Zaczęło się sztywno na kocu, goście przestępowali z nogi na nogę niepewni czy mają sami się obsłużyć czy będą przydziały. Na szczęście solenizant bezceremonialnie zaciągnął jedno z jabłek pod tapczan i tym samym nadał ton imprezie. Goście natychmiast się wyluzowali i poszli w jego ślady, hmm.... dosyć specyficznie "w jego ślady", gdyż tak właściwie podążyli za jego jabłkiem. W czeluściach tapczanu intensywnie i głośno wyłożyli Hermańskiemu, że prawem gościnności owo jabłko im się bardziej należy. Toteż po chwili grzmot musiał przytargać sobie następne, i następne … aż dopiero za 4 podejściem mógł i on do upragnionej konsumpcji przystąpić.
Oczywistym dalszym etapem były pościgi wszystkich za wszystkimi, w celu sprawdzenia czy aby komuś nie dostał się lepszy kąsek. W tych zapasach celował Dżuma, ale inni tylko minimalnie mu ustępowali. A potem nastąpiło jabłkobranie - laury dla czuba, któremu mimo protestów jeszcze nienasyconych biesiadników, udało się ostatecznie wszystkie jabłuszka skrzętnie odzyskać. Kiedy goście nareszcie dali za wygraną Herman na komodzie już na spokojnie strugał jedno z tych jabłek.
Nagrałam to :D Zdjęcia też są, ale wrzucę wszystko dopiero jutro, bo bateria się ładuje.
Póki co musi wystarczyć sam solenizant i jego różne oblicza:

z głową wyżej niż chmury

Obrazek

chwila zadumy

Obrazek

foch

Obrazek

piękny i zgrabny

Obrazek Obrazek Obrazek

piękny i zgrabny i wiesza się

Obrazek Obrazek

odpoczywający

Obrazek

mój Hermaniu
Obrazek

Re: moje szczupaki kochane

: wt paź 20, 2009 9:47 pm
autor: denewa
ol. pisze: Zaczęło się sztywno na kocu, goście przestępowali z nogi na nogę niepewni czy mają sami się obsłużyć czy będą przydziały. Na szczęście solenizant bezceremonialnie zaciągnął jedno z jabłek pod tapczan i tym samym nadał ton imprezie.
Świetne, normalnie świetne ;D
Goście natychmiast się wyluzowali i poszli w jego ślady, hmm.... dosyć specyficznie "w jego ślady", gdyż tak właściwie podążyli za jego jabłkiem. W czeluściach tapczanu intensywnie i głośno wyłożyli Hermańskiemu, że prawem gościnności owo jabłko im się bardziej należy. Toteż po chwili grzmot musiał przytargać sobie następne, i następne … aż dopiero za 4 podejściem mógł i on do upragnionej konsumpcji przystąpić.
A właśnie 20 października zeszłego roku przybył Herman i jego rezydenci. Rezydentom czym prędzej podziękowaliśmy (do weta jechałam wtedy rowerem ze szczurem w pudełku, pudełkiem w polarowej bluzie, bluzą owiniętą najgrubszym kocem, także kiedy się na miejscu rozpakowywaliśmy płachta po płachcie, lekarz korygował swoje przypuszczenia co do gatunku przywiezionego zwierzaka, powiedział, że najpierw spodziewał się psa, potem kota, a wyszło małe czarne o żabim wzroku) i został tylko Herman.
Masz taką narrację, że powinnaś pisać i pisać... Ja tutaj cały z wyszczerzonymi zębiskami... ;D

W urodziny Herman flagę na maszt wciąga ;D
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fc5 ... f0527.html

Śliczny:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e2a ... 3f96d.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1f6 ... 23c7c.html

Re: moje szczupaki kochane

: śr paź 21, 2009 7:59 am
autor: Babli
Super :D A się uśmiałam ;D

Re: moje szczupaki kochane

: śr paź 21, 2009 9:40 am
autor: Magamaga
Czyta się to jak dobrą książkę :D.