ol. pisze:
a może zdradzisz jaki masz sposób na zachęcenie leniuszka do spacerów ?
No więc... nie mam

.
Spłakać się można próbując zmusić wieloryba do biegania, pomyśleć, że kiedyś była to najskoczniejsza i najszybsza szczura...
Staram się układać na terenie wybiegu nowości, ale takie, w których nie jest za ciepło ani za wygodnie, bo wtedy Stefa stwierdza, że czas na zasłużoną drzemkę.
Uprawiam też przedziwny sport - biegi szurowe. W zasadzie polegają one na zaczepianiu delikwentki i powolnym uciekaniu przed nią, ale ze względu bezpieczeństwo nie mogę podnosić stóp, więc ślizgam się radośnie w skarpetach po kuchni.
Czasem działa, czasem agut patrzy na mnie wymownie i można przypuszczać, co myśli...
Ale najskuteczniejsze są oczywiście Leia i Neve - jeśli same nie mają ogólnego spleenu, to ganiają za brzuchaczem albo dają się gonić. Innymi słowy - bez małych sprzymierzeńców ani rusz!
Jednej rzeczy nie potrafię wyeliminować z diety. Nadszedł czas na świeże orzechy laskowe i to, że ciury potrafią bez dziadka do orzechów sobie z nimi radzić jest dla mnie tak zachwycające, że nie mogę się powstrzymać! Poza tym jest to sposób na Stefanowe wiecznie świerzbiące ząbki.
zocha pisze:No słodki, słodki śliczny brzusio

No właśnie... Mi też się on podoba, jak i całe rozczulająco słuszne rozmiary Stefana. Tylko wizja spadającej wydolności, chorób - jest dla mnie zbyt przerażająca.