Kupe czasu mnie tu nie było, w moim życiu trochę się przez ten cały okres działo, przeprowadzka, zmiana pracy, remonty, teraz sesja za pasem i pisanie licencjata. Ale jesli chodzi o cały ten okres od strony życia moich kudłaczek ogoniastych to powiem że spisały się nadzwyczaj dobrze
Fakt faktem jest że i one w kość dostały przez tą całą sytuacje bo i nie zawsze były warunki na wybiegi a i nie zawsze był czas zająć się jak nalezy ale sytuacja powoli się normuje i już jest prawiie tak jak być powinno
Nie będę sie rozpisywać zbyt dokładnie,mam tylko nadzieję że od wakacji zacznę notatki bilansowe na nowo ale w skrócie i póki co:
Stan zdrowia każdej kluchy jest wyśmienity i żeby nie krakać- mam cichutką nadzieję że długo mnie tak będą jeszcze raczyć. Dbam o swoją dietę a w związku z tym i o dietę dziewczyn bo jedzą dużo z tego co jem ja i miejmy nadzieję że takie są własnie tego jedzenia pozytywne skutki
Jedyne czym mogę się tu nowym popisać to to że w nowym mieszkaniu wyszły na jaw nowe cechy
jedne dobre- drugie nieco mniej.
Zacznijmy od tych mniej- Zgredek popisał się do bólu swoją nienawiścią do wszystkiego co nie jest mną albo współklatkowym ogonem- ugryzła do krwi i to tak konkretnie bliską mi osobę którą zawsze tolerowała... jest na tyle zawzięta że potrafi wskakiwać i wspinac się po swoich potencjalnych ofiarach żeby tylko znaleźć odpowiednie do udziabania miejsce (czyt. dłoń) co mnie bardzo zastanowiło. Nie mam pojęcia skąd te jej zachowanie- do mnie czuje respekt i miejmy nadzieję że tak zostanie choć nie ukrywam niemile jest to że kiedy jest ktoś w domu inny niż ja- szczury muszą siedzieć w klatce- tak jestem konsekwentna i uczciwa- wszyscy za jednego- nie chcę faworyzować żadnej z nich i przez agresję zgredzi wszystkie dostają szlaban kiedy ktoś innych odwiedza dom... wiem że to tylko mały głupiutki szczurek
więc albo zaakceptuję ją taką jaka jest albo- nie powinnam mieć w domu żadnego zwierzaka. pozatym jeśli chodzi o Komę jeszcze- jestem coraz bardziej pod wrażeniem jej nadzwyczajnych zdolności sprawnościowych! Ona potrafi dostać się wszędzie!
Co do tych dobrych info- Móżdzi czyli Rigel- stała się jakby mnie wyalienowana
nie wiem czy to pod wpływem zgredki czy nowej sytuacji- bo wiadomo nowe miejsca- nowa motywacja do exploracji
ale móżdżi bardziej jakoś tak daje się głaskać i lgnie do mnie więcej...
A co do Grubaska mojego, Spiki- najważniejsze dla mnie to że operacje u Piaseckiego były naprawdę dobrym wyborem bo do dziś nic złego się z jej zdrowiem nie dzieje. Nic nie nawróciło, zaden guz- z czego ogromnie się cieszę bo do operacji zawsze byłam nastawiona na dystans...a charakterek- jak to u Grubci- spokój, jedzenie, spanie i pieszczoty, a ruch... no jak to u Grubci
bez zmian najmniejszych...
Ajjjj Kocham te moje szczury najdroższe i bardzo silnie sobie to uzmysłowiłam w chwilach kiedy i mi stresów nie brakowało- nie raz pomogły przetrwać ciężkie chwile.
A teraz coś na osłodę czyli zdjęcia z nowego już mieszkanka: Keep watching!
i powiedzcie mi szczerze czy ona nie są przeurocze???
przy okazji odkryłam dobry sposób na zrobienie sesji szczurastym- wysmarować się olejkiem kokosowym