Odkopujemy!

Chociaż wielkich zmian nie ma w naszym ogoniastym stadku no poza tym, że "porządne" oswajanie przynosi konkretne efekty, Jay jest coraz bardziej śmiała, nie chowa się po kątach podchodzi zaczepia, a na kolanach potrafi nawet się położyć i głaskana zgrzyta ząbkami

Jeszcze zrobimy z niej pieszczocha, a co! Królewna Lili również jest bardziej śmiała i uwaga uwaga: nawet w stosunku do mojego chłopaka podchodzi i daje mu się głaskać! Co prawda narazie w klatce bo poza nią jeszcze na jego rękach nie czuje się za pewnie, ale po takim czasie miło zobaczyć zmianę, ale nie będe pisać więcej by nie zapeszyć

One nadal obie trzymają się razem, problemy pojawiają się niestety w momentach gdy śpią w hamaku a ja zechce Lili pogłaskać, Jay zaraz otwiera oczyska i zaczyna niuchać co to wlazło jeszcze do hamaka a ja pomimo wielu dobrych chęci musze sie wycofać lubie swoje palce. Lili w tym czasie jednak bardzo lubi być głaskana kiedy przerywam rozgląda się co się dzieje, że pieszczota została przerwana w końcu po trzech podejściach zdenerwowała się i ilekroć wkładałam dłoń do hamaka to ona odpychała nogą Jay, by ta tylko nie przeszkadzała

Roxy się zamisiowała, robi zapasy na zime w każdym możliwym miejscu i już zapada w zimowy sen. Jak zaśnie to trzeba się porządnie namęczyć by ja dobudzić. Nadal obie wszędzie chodzą z Zosią takie dwie koleżaneczki, śpią, jedzą, bawią się są niemal nierozłaczne. Zosia, cóż ostatnio przestało podobać jej się porządkowanie klatki i usilnie próbuje mi wyrwać każdy papier jakim próbuje przetrzeć półeczki. Puszy się i robi skok prosto na rękę gryząc, nie mocno ale skrada sie niczym ninja, przewracanie na grzbiet nie pomaga jest jeszcze gorzej więc musiałam to olać i robić swoje z uczepionym szczurem na ręce, a jak pojawiaja sie mokre ściereczki.. o mamunciu! Biega za dłonią jak opetana:) Po trzech atakach wygląda już jak jeżo-szczur, może uda mi sie ją uchwycić w tym stanie
Inne większe futrzaki również maja sie dobrze. Benjamin już nie sika całe szczęście i pokazuje się jego prawdzwy charakter jest okropnym pieszczochem. Uwagi dopomina się ciągle zaczepia, skacze piszczy byle by go tylko ktoś pogłaskał. Wraca już do formy, sierść odzyskała całkiem ciekawą długość i się wyrównała więc nie wygląda już tak biednie. Do tego jest to pies kochający spacery! Wystarczy, że zobaczy smycz w dłoni a szaleje i nie wie co ze sobą zrobić czy sie położyć skakać usiaść czy poprostu wywarzyć drzwi

Zaczeły się regularne wizyty u weterynarza póki co pies jest odrobaczany, a zaraz potem odbędzie się cały rząd szczepień. Powoli zaczynam również wprowadzać lekką tresure by nad nim zapanować. Chociaż początki były oporne to pies zaczyna się słuchać
Z ostatniego spaceru Benjaminek wraz ze znajomą

(jak sie kładzie w liściach to go prawie nie widać xD )
