Cześć. Bardzo mi miło że o nas pamiętacie
Wyjechałam na majówkę a tu tyle komentarzy
Ale od początku. Chciałam dziś napisać, że u nas wszystko ok, jednak nie do końca tak jest... Z Albertem sierść już się uspokoiła, teraz gubią ja wszystkie, ale po trochu
Przez całą majówkę szczury przeżyły a dziś wyjechaliśmy dosłownie na 1,5 godz. na imieniny i jak wróciłam prawie dostałam zawału... Konkretna plama krwi na hamaku:
Od razu zaczęłam całe towarzystwo oglądać, ponieważ przyszło mi do głowy najgorsze: jakaś bójka, problemy z drogami moczowymi albo (tfu, tfu) ropamacicze. Wszystkie okazały się żwawe, ruchliwe i wesołe, więc zgłupiałam... Obejrzałam brzuszki, sierść, podwozia i nic. Jednak to szczury mi wszystko powiedziały. Ekipa zaraz po wypuszczeniu zbiła się w kulkę i natychmiast zaczęli doglądać, iskać i przytulać Gabi, która tylną łapkę trzymała w powietrzu. Na początku nic nie zauważyłam, jednak po dokładnym przyjrzeniu się, okazało się, że mała naderwała pazurka zaraz koło skóry
niestety lepszego nie udało mi się pstryknąć.
Moja pierwsza próba posmarowania tego rivanolem, skończyła się wielkim strachem, ponownym urażeniem tego miejsca i biurkiem w krwi... Wsadziłam czarnuszkę do transporterka i jak się uspokoiła delikatnie rankę obmyłyśmy. Będę obserwować, ale proszę o kciuki, aby się samo wygoiło i nie trzeba będzie zahaczać o weterynarza
Prócz Gabi z resztą wszystko w porządku i mam dla was też kilka zdjęć bandy nie licząc oczywiście czarnej biedaczki
Moje zdjęcia są monotonne ponieważ:
1. Moje szczury są leniwe
2. Wychodzą tylko jak zobaczą jedzenie
3. Wybieg mają tylko na kanapie
4. Najfajniejsze zdjęcia nie wchodzą na fotosika
Mam nadzieję, że mimo to wszystko będą wam się podobać