Strona 19 z 85

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: czw mar 02, 2006 2:50 pm
autor: Nisia
[quote="ESTI"]mysli, ze za chwile znowu go gdzies przeniosa i beda kuli w cialko. [/quote]
Jak patrze na Heikego to wydaje mi się, ze najważniejsze jest to kłucie. Podobno zastrzyki Keksika były naprawdę bardzo bolesne, enrofloksacyna przy nich to pikuś, a i tak Heike ciagle panicznie się bał. A po wczorajszym dniu, bez żadnej kujki (kłujki?), poweselał i to sporo (i siusiaczek nie wyszedł na wierzch ani razu!).
Z powodu bolesności zastrzyków Keksik potrzebuje dużo więcej czasu. Ale na pewno się nauczy. Już przecież ma jedno bardzo poważne doświadczenie - wycieczka do lekarza nie oznacza od razu zastrzyków! I wydaje mi się, że własnie Wojtyś miała ogromny wpływ na wczorajszy Magdy sukces wychowawczy.

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: czw mar 02, 2006 6:15 pm
autor: IVA
Limba w krótkim czasie odniosłaś duży sukces, stałas się dla Kleksika ostoją bezpieczeństwa :).
Jeszcze troche i tak jak mówi Esti - będzie Cię kochał na zabój :lol:

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: pt mar 03, 2006 12:58 pm
autor: limba
Jestesmy z Keksikiem na etapie przyuczania do czyszczenia uszkow. Raz sobie dal, ale teraz nie wykazuje wielkiej checi wspolpracy. Wiem ze moglabym to zrobic na sile, ale przy swoich zwierzach i tych malych i duzych stosuje metode nic na sile. Nie chce go znowu wystraszyc. A z dobrych rzeczy to to ze Keksik zaczyna juz pewniej chodzic po mnie, co oznacza ze musze go pilnowac jeszcze bardziej, bo mimo ze nie biega to przemieszcza sie szybko, i bardzo chyba lubi ekstremalne skoki a raczej zsuwy z kanapy :roll: mala glupotka.
Fresuni krwiak sie zmniejsza :lol2: . Sukcesywnie pozbywa sie szwow, ale bez dramatu. Robi to ze stoickim spokojem ;) .A ja ja ganiam jak becwal zeby mascia smarowac, i wczoraj z tej pogoni zapomnialam gdzie tubke polozylam (glupia glupia), no i Kluska sie nia zaopiekowala (tubko maniak). Po ciezkich poszukiwaniach tubke odnalazlam, nawet nie bardzo nadgryziona, widac jednak masc majerankowa pozostanie na pierwszym miejscu jako smakolyk ;) . Zelinda jakas taka przytulasna wczoraj byla, chetnie na kolanka i glaskanie sprawialo jej ewidentna przyjemnosc. Chyba bedzie miala rujke :hyhy:

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: pt mar 03, 2006 6:03 pm
autor: viridjam
jak tam wesolo zawsze u tej Limby :) :) kuraki, stadko to jednak stadko :)

ciesze sie ze z Freska ok. :przytul: dzielne zwierzaki. i dzielna Pani :) :)

dobrze ze macie dostep do dobrych wetow. tutaj nei ma o czym marzyc... malym smrodkom przepisuja antybiotyki dla kurczat :shock:

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: pt mar 03, 2006 11:50 pm
autor: merch
No to przynajmniej tu wszystko dobrze się kończy :), a swoją droga to tez to zauważyłam ze u weta i po wecie to ściury przytulasnieją ze hoho.
Pozdr stado zwłaszcza część w fazie rekonwalescencji i włascicielke szpitala hihi.

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: sob mar 04, 2006 12:02 am
autor: limba
oj merch, tfutfu odpukac ;) Ale szpital fakt.. Fresia leki i smarowansko, Keksik szczuraso dla ktorego psychologie zwierzat musze zglebiac ;), i piecho z chora trzustka (nie wspominajac o koniu ktorego juz pol Europy ogladalo ;) ). Kluch i Żelinda scanomune bo kichaja.
A tak jak podejrzewalam Żelinda byla przed rujka, dzis siedzi na klatce Frytka i co ten sie nie poruszy to ona juz jest cala gotowa :lol:
Ale dziewczyny jakies w ogole przytulaste sie robia. Podejrzewam ze to zazdrosc ;) . Oprocz Fresi. Znaczy sie ona pierwsza do mnie przybiega, ale dwa glaski i koniec tej poufalosci, no i gonitwa zeby ja wysmarowac :hyhy: Balam sie ze po tych wszystkich przejsciach mnie znienawidzi, a ona nadal biegnie do mnie malo nozynek nie pogubi. :zakochany:
Dla odmiany niedlugo chyba bede ciac Frytka, znowu stres, znowu nie przespane noce. Ale musze kurka to zrobic, chociaz nie chce bardzo. :sciana2:

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: sob mar 04, 2006 12:26 am
autor: Lulu
Dla odmiany niedlugo chyba bede ciac Frytka, znowu stres, znowu nie przespane noce. Ale musze kurka to zrobic, chociaz nie chce bardzo.
za Frytka bedziemy wszysycy trzymac kciuki, wiec musi byc dobrze :thumbleft:
nie wyobrazam sobie inne opcji... nie u Fryta...

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: sob mar 04, 2006 11:23 pm
autor: limba
Fryt straszny pan na wlosciach sie zrobil Fuka na Keksia strasznie przez kratki.
A wczoraj no coz. Udalo mi sie Keksikowi wyczyscic uszka :flex: , nawet podrapac w uszku i po pysiu z czego byl bardzo zadowolony. Jego natura exploratora wczoraj wziela gore, i nie wiem jak i byl juz na podlodze a ze widzialam ze sprawia mu to wielka radoche to pozwolilam mu pospacerowac ciezko zastanawiajac sie jak go zlapie. Ale sie udalo bo nawet do mnie podszedl :lol2: .
Na rekach jest juz troche spokojniejszy, tzn ze nie wygladam na razie jakbym miala dzikiego kota w domu :hyhy: . No i pierwszy raz zjadl cos odemnie z lyzeczki :flex: .
Ehhh kocham tego mojego trzesidupka :zakochany: .

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: ndz mar 05, 2006 1:25 pm
autor: Lulu
czyli jak rozumiem wszystko idzie w dobrym kierunku? :hihi:
Ehhh kocham tego mojego trzesidupka
cos czuje, ze niedlugo juz nie bedziesz mogla go tak nazywac ;) tak sie rozpiesci, ze nie bedziesz mogla sie od niego uwolnic ;)

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: ndz mar 05, 2006 2:22 pm
autor: merch
nO to podziwiam takie szybkie postępy w oswajaniu :)

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: ndz mar 05, 2006 4:36 pm
autor: viridjam
a jak Keksik dogaduje sie z reszta bandy? oproocz fukniec.... :lol:

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: czw mar 09, 2006 11:07 am
autor: limba
Ja nie wiem ..Fresia to jest jakis dziwny szczur ;) Nadal w tylnym cieciu ma szwy, i jakos nie widze zeby byla zainteresowana ich usunieciem :roll: . Dziewczyny ostatnio w ogole sie zrobily pieronsko leniwe, wyjda, przespaceruja sie, poszukaja czegos do jedzenia :lol: , nafukaja na Frytka (na zmiane z oupowaniem jego klatki jak maja rujke) i uderzaja w kime. Frytek jak Frytek, lata, skacze prawie fruwa i rozrabia. A Keksik zaczal juz spacery po pokoju. No i co za tym idzie wczoraj nie moglam go znalezc przez 15 min :sciana2: . A jak znalazlam juz prawie w pelni rozpaczy, to spojrzal sie na mnie tymi swoimi niewinnymi slepiami jakaby cwaniaczek nie wiedzial ze go szukalam :khihi: . Zastanawia mnie ciagle jego brak poczucia wysokosci, czy nie wiem jak to inaczej nazwac. :drap:

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: czw mar 09, 2006 11:23 am
autor: IVA
Mając dwa niepełnosprawne czyli z niedowładami szczurki (Rocky i Bonusek) zauważyłam, że przy utracie panowania nad łapkami - czy to przednimi (Bonek) czy tylnymi (Rokwuś) tak właśnie się zachowywały jakby straciły umiejętność oceny wysokości. Myślę jednak, że były to też próby dostania się na dół a ponieważ łapki były niesprawne to po prostu rzutem ciała.
Przynajmniej w przypadku Rokwusia, u niego niedowład rozwijal się powoli, u Bonuska mógł na to wpłynąć guz. Zauważyłam, że docierały na brzeg np. fotela, chwilę stały po czym było takie bezwładne rzucenie się w dół.
Myślę, że w Kleksiuku jest tak duża chęć poznania świata, która powoduje, że bez względu na skutki chce się wydostać na "szersze wody".
Całuski dla niego - ma prześliczne spojrzenie.

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: czw mar 09, 2006 11:40 am
autor: limba
[quote="IVA"] Zauważyłam, że docierały na brzeg np. fotela, chwilę stały po czym było takie bezwładne rzucenie się w dół[/quote]
Tak Ivus on robi dokladnie to samo. Wczoraj go zlapalam w ostatnim momencie, na szczescie mam rozlozony koc pod kanapa wiec nawet jak by spadl to nie powinno mu sie nic stac. Tak samo zachowuje sie na rekach, czy w rekawie od szlafroka. Niuchnie i rzutem probuje sie dostac na dol. I znajac go juz troszke widze ze jego strach jest ewidentnie do ludzi. Nie boi sie nowych miejsc, zwiedzanie pokoju przychodzi mu z wielka przyjemnoscia. Pierwszy spacer po pokoju odbyl sie nieprzewidywalnie jak "czmychnal" z kanapy, to juz mu pozwolilam, i zero strachu. A ludzie sa beee, no ja moze troche mniej bee niz pozostali.

Moje smrodziuchy... [']Kluś['] - moze 2 stada w koncu :)

: czw mar 09, 2006 12:00 pm
autor: IVA
Ja tak myśłę, że zdaje sobie sprawę ze swojej niepełnosprawności i to jest jego sposób na przemieszczanie się w dół, ryzykowny ale zawsze. Chce chodzić niech chodzi, dobrze robisz dając mu trochę wolności.
A co do nieufności - cóż ludzie musieli mu zadać ból to ich się lęka, Ty tego nie robisz, to zaczyna Ci coraz bardziej ufać, ale jeszcze potrzebuje czasu. Nie jest łatwo uzyskac zaufanie zwierzątka, które dużo przeszło, ale jak już się je ma, to chyba nie ma większej miłości.