Strona 20 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: śr paź 21, 2009 9:42 am
autor: Ogoniasta
haha ;D Świetne!! :D

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e2a ... 3f96d.html Solenizant piękny i uśmiechnięty!! ;D

Re: moje szczupaki kochane

: śr paź 21, 2009 9:49 am
autor: denewa
Magamaga pisze:Czyta się to jak dobrą książkę :D.
Dokładnie tak ;D

Tak się zastanawiam czy ol. nie myślałaś nad tym żeby rzeczywiście napisać jakieś opowiadanie... :D

Re: moje szczupaki kochane

: śr paź 21, 2009 8:30 pm
autor: odmienna
solenizant faktycznie piękny i zgrabny :D -
Obrazek - stolat!stolat!niechżyjeżyjenam! atenHermanniechżyjeniechżyje...

Świąteczny dzień opisałaś bardzo zgrabnie, ale ani świetny styl, ani wartka akcja nie przysłoną faktu, że nadmiar splendoru sobie usiłujesz przywłaszczyć. Chleb i owszem: jabłka serwowałaś. ale igrzysko ucieszne ku Twojej a i naszej radości, zgodnie z Hermanową reżyserką, to już tylko szczupacza zasługa... no, przesadzam ;) - opowiedziałaś nam o tym ;D

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 22, 2009 4:05 pm
autor: ol.
Za życzenia i zachwyty nad solenizantem wszystkim pięknie dziękujemy :)

Denewna, jeśli chcesz zakosztować prawdziwej szczurzej literatury z całych sił polecam odwiedzić temat Duecik z Rodu Kraka, ja przy autorce jestem jedynie marnym adeptem. Tym niemniej dziękuję za miłe słowa :) .

Odmienna, gdzież ja bym mogła uzurpować sobie zasługi Hermana, z których naczelną jest ta, że jest ! W sztuce organizowania igrzysk także nijak mi się z nim mierzyć. On jej arkana zagłębia od maleńkości a wciąż czuje niedosyt konkurencji, technik - wczoraj ćwiczył się w skokach na skrzydłokwiata, roślinka szybko spasowała :-\

I obiecane zdjęcia:
Obrazek Obrazek Obrazek

tutaj należy się niewielka korekta tego co wcześniej napisałam: na zdjęciu niżej widać wyraźnie, że Dżum jednak oszczędził Hermanowi fatygi i sam się obsłużył. Tak więc Herman honory domu czynił tylko w stosunku do pozostałej dwójki ;)
Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

I wiecie co ? Chciałabym żeby tak było za rok :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 22, 2009 6:26 pm
autor: unipaks
eee, ol., wprawiasz mnie w zakłopotanie..
a ja właśnie walczę z UPC, bo wpisać tu słów parę o tym , jak lubię tu wpadać i się zaczytuję , a dziadostwo się wypina z sieci :P
Tak szczerze , to życzyłabym sobie , by twój temat był Dziennikiem (czytaj:niech sezon trwa codziennie :D ), bo lubię twoje zabawy ze słowami i zawsze nieomal widzę na jawie , jak się odgrywa to , co opisujesz :)
Przepięknego jubilata wycałować proszę od nas , resztę oczywiście też :-*

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 22, 2009 7:47 pm
autor: denewa
unipaks pisze:
... bo lubię twoje zabawy ze słowami i zawsze nieomal widzę na jawie , jak się odgrywa to , co opisujesz
O to to to... przy połączeniu z niesamowitą inwencją, wyobraźnią i poczuciem humoru ol. daje niesamowity efekt...
Kończę to kadzenie bo staję się monotematyczna ;)
ol. pisze:ćwiczył się w skokach na skrzydłokwiata
A co to za roślinka? ;D
ol. pisze:I wiecie co ? Chciałabym żeby tak było za rok :)
I tego szczerze życzę :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 22, 2009 7:55 pm
autor: Rhenata
Ooo sesja z jabłuszkiem, lubię takie ;D
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/263 ... 88568.html naśmiecić i zwiać, to w stylu chyba wszystkich szczurów ;)

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 22, 2009 9:45 pm
autor: alken
Przyglądam się Hermanowi i porównuję z moją tymczasowiczką. W sumie to bardzo podobne stwory, ale pewnie się różnią kształtem plamy na brzucholu- bo skarpetki mają identyczne. No i Ryfka ma bardziej dziobek szpiczasty ale to pewnie ze względu na młodość :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw paź 22, 2009 9:50 pm
autor: Cyklotymia
Rhenata pisze:Ooo sesja z jabłuszkiem, lubię takie ;D
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/263 ... 88568.html naśmiecić i zwiać, to w stylu chyba wszystkich szczurów ;)
No i nic więcej dodawać nie trzeba! :D Gorzej, jeśli zastaje się takie wiórki obok czegoś, co albo chciało się skonsumować samemu (chociaż ja się tam po szczurach nie brzydzę, mimo że facet coś nieśmiało przebąkuje o zoonozach, pasożytach i innych świństwach)

Re: moje szczupaki kochane

: pt paź 23, 2009 11:04 am
autor: odmienna
(chociaż ja się tam po szczurach nie brzydzę, mimo że facet coś nieśmiało przebąkuje o zoonozach, pasożytach i innych świństwach)
- no, ale przyznasz, że wiórki po ciasteczku, to jednak nie to co ciasteczko...

Re: moje szczupaki kochane

: pt paź 23, 2009 8:23 pm
autor: denewa
odmienna pisze:
(chociaż ja się tam po szczurach nie brzydzę, mimo że facet coś nieśmiało przebąkuje o zoonozach, pasożytach i innych świństwach)
- no, ale przyznasz, że wiórki po ciasteczku, to jednak nie to co ciasteczko...
Po szczurzej interwencji nie istnieje coś takiego jak wiórki po ciasteczku jest tylko goła wylizana powierzchnia, na której kiedyś spoczywało ciasteczko ;D ;)

Re: moje szczupaki kochane

: pt paź 23, 2009 9:07 pm
autor: Akka
- no, ale przyznasz, że wiórki po ciasteczku, to jednak nie to co ciasteczko...
zdecydowanie tak :D A one zazwyczaj są takie szybkie że niestety musimy liczyć tylko na te wiórki :D
przy połączeniu z niesamowitą inwencją, wyobraźnią i poczuciem humoru ol. daje niesamowity efekt...
Zdecydowanie popieram! I trochę zazdroszczę, bo mi zacięcia literackiego brak ;)

Re: moje szczupaki kochane

: sob paź 24, 2009 12:28 pm
autor: Nue
Przede wszystkim spóźnione życzenia dla Hermana!
Przyłączam się do peanów - bardzo lubię Twój wątek, bo świetnie się go czyta! Pewnie ze względu i na bohaterów, i literackie talenta autorki :)

Re: moje szczupaki kochane

: ndz paź 25, 2009 5:42 pm
autor: ol.
Herman wyściskany od wszystkich i kontent :)

Unipax, dziennik wrocławskiego dueciku marzy się i mnie :) ,
ale masz rację pochwały peszą, dlatego w tym miejscu apeluję o ich zaprzestanie lub skierowanie na grzmociki moje najmilsze, źródło wszelkiej szczęśliwej inspiracji :)

Denewa, niechże się pochwalę, oto mój największy skrzydłokwiat http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/670 ... 494e8.html, Herman skakacząc z komody pozbawił równowagi tego mniejszego stojącego niżej :-[
alken pisze:Przyglądam się Hermanowi i porównuję z moją tymczasowiczką. W sumie to bardzo podobne stwory, ale pewnie się różnią kształtem plamy na brzucholu- bo skarpetki mają identyczne. No i Ryfka ma bardziej dziobek szpiczasty ale to pewnie ze względu na młodość :)
Alken, tymczasowiczkę zamelduj u siebe na stałę. Będziesz miała prawie takiego pięknego szczura jak ja :P
Żartuję, każdy ma w sobie to coś, ale doświadcza tego tylko ten, kto z nim bezpośrednio przestaje. Wygłaskaj Ryfkę :)

[quote="Cyklotymia]ja się tam po szczurach nie brzydzę, mimo że facet coś nieśmiało przebąkuje o zoonozach, pasożytach i innych świństwach[/quote]

ja też się nie brzydzę, a nie mogę już na przykład patrzyć na matkę jedzącą po dziecku, głupie :-\


Coś czuję, że dzisiejsze wieści poprawią humor Unipax, ale co tam jest niedziela - na zdrowie ;)

Pistaszek – pracowita pszczółka nie ustaje w wysiłkach, aby prześcignąć dywersyjne dokonania pozostałych grzmotów.
Sielankowa otoczka imprezy Hermana przesłoniła krecią robotę, która, według wszelkiego prawdopodobieństwa, ruszyła jeszcze w ten sam wieczór. Moją uwagę zaczęły jednak przykuwać dopiero nasilające się, jakby krawieckie odgłosy, w następnych dniach. Nie pojmując zrazu w czym rzecz, zasłuchiwałam się w te intrygujące dźwięki, po czym mentalnie popukwałam się w głowę i wracałam do zwykłych zajęć.
A robota trwała.
Kiedy wreszcie nawiedziłam grzmoty pod tapczanem - nie zastałam nikogo! Zlekceważony przeciwnik zdążył wedrzeć się do wnętrza :o .

Podzwonne dla ol, która onegdaj prawiła, że szczupaki grzeczne, że mądre, a jakże, że dziura w tapczanie nic a nic się nie powiększa....
Istotnie – po co poprawiać czyjeś dzieło, kiedy można stworzyć własne i zapisać się w pamięci pokoleń jako PODSZEWKOŻERCA, AAAAAA!

W ten wieczór, chyba to był piątek, udawałam, że się nic nie stało. Tapczan żył własnym życiem, bogatym jak jeszcze nigdy dotąd, a ja przemyśliwałam strategię.
Podtaczanie znajduje się od dawna pod niekontestowanym władaniem stworów, ale wewnątrztapczanowym pasożytom trzeba powiedzieć „nie”. Po tygodniu moje łoże byłoby nafraszerowane po brzegi wszelakim zdobycznym jedzeniem i produktami metabolizmu stworów, a nie sądzę abym znalazła sponsora, który wielkodusznie podjąłby się jego wymiany na nowe. Grzmoty żyją w przeświadczeniu, że skoro ich legowiska są co dwa dni odświeżane, taki jest tryb funkcjonowania tego świata. Idealiści ::) .
Ale jak im zamknąć dostęp na nowo odkryte terytorium, którym w widoczny sposób się zachłysnęły (cały czas tylko pod podszewką!, tylko pod podszewką!) i wszystko wskazuje, że zamierzają powiększać (duch współzawodnictwa) ?
Nie było wyjścia, trzeba było pokonać przeciwnika jego własną bronią. Jak tylko szczupaki wróciły do siebie, chwyciłam za nożyczki i całą podszewkę usunęłam.
Następnego dnia szczupaki wzięły się za podszewkę drugiej i trzeciej części tapczanu (bo właściwie to jest taka sofa trzyczęściowa). Ja rzecz jasna za nimi: ciach ciach.

Efekt jest taki, że tapczan od spodu wygląda jakby ktoś po nieudanej operacji zapomniał zaszyć denata :-\ .
Szczupaki przyjęły to obojętnie, zabawa była jednorazowa, więc jej zakończenie nie było jakąś wielką tragedią. Już bardziej żałowały kartonu, który też służył im do celów przeróżnych, a ponieważ niedawno zaczął roztaczać przykre wonie, jego przygoda ze szczurami została zakończona. Szykujemy się już do nowego zamówienia więc wkrótce dotrze zmiennik ;) .

Wracając do naszej historii, dzięki Pistolowi (gdyż to przypadkowo zrobione imprezowe zdjęcie każe mi w nim widzieć sprawcę http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0ac ... 59808.html) poznałam swój tapczan od najintymniejszej strony.
Na ten moment kryzys zażegnany, jednak obawiam się że jeżeli grzmoty będą obstawać przy wyrywaniu mu sekretów w tak hienowaty sposób, biedak się w końcu załamie :D .

Re: moje szczupaki kochane

: wt paź 27, 2009 6:01 pm
autor: ol.
Wróciliśmy od weterynarza, gdzie szukaliśmy pomocy na okrutny swąd, który opanował szczupakowo.

Towarzystwo boryka się z nim od jakiegoś czasu, Dżuma ma wręcz napadowe swędzonki, widocznie się męczy. W ostatnich dniach ograniczyłam im białko, efektów żadnych czyli to nie ono jest przyczyną. Oględziny, tak moje własne jak i u weterynarza nie wskazują na nic ewidentnego. Jedynie u Misia i Pistola na końcowym odcinku kręgosłupa, ale jeszcze przed nasadą ogona, udało mi się wypatrzyć taki lekko żółtawy nalot, ale lekarz nie zauważył nic niepokojącego :-\ . Z tego co czytałam u samców zdarza się tzw. pomarańczowy łupież, ale u samic ? Może to brud nie mający związku z problemem. Dżuma, który drapie się najbardziej nie ma w tym miejscu nic (wiedza wykradziona dzikusowi we śnie ..)
Stanęło na tym, że w pierwszej kolejności spróbujemy kuracji Biomectinem, zaszkodzić nie powinna, a w razie fiaska wykluczona zosanie najbardziej prawdopodobna teoria pasożytów.
Świerzb ?
Zachodzę w głowę skąd im to przyszło ?

Z wizytą byli: Dżuma, jako najbardziej cierpiący oraz Misiu, któremu ostatecznie przyszło robić za przedstawiciela gatunku, bo o ile kojący wpływ Misia działał na Dżumę przez drogę i w transporterze (mogłam nawet uchylić pokrywy i głaskać dzika, a on spokojnie siedział), to w gabinecie rychło pozbawił mnie złudzeń i był nie do opanwania. Szczęściem, drogi Misiaczek z właściwą sobie pokorą znosił wszystkie obdukcje i palpacje jakim go poddano. Oby jego poświęcenie nie było daremne.