Herman wyściskany od wszystkich i kontent  
 
Unipax, dziennik wrocławskiego dueciku marzy się i mnie  

  , 
ale masz rację pochwały peszą, dlatego w tym miejscu apeluję o ich zaprzestanie lub skierowanie na grzmociki moje najmilsze, źródło wszelkiej szczęśliwej inspiracji  
 
Denewa, niechże się pochwalę, oto mój największy skrzydłokwiat 
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/670 ... 494e8.html, Herman skakacząc z komody pozbawił równowagi tego mniejszego stojącego niżej   
 
alken pisze:Przyglądam się Hermanowi i porównuję z moją tymczasowiczką. W sumie to bardzo podobne stwory, ale pewnie się różnią kształtem plamy na brzucholu- bo skarpetki mają identyczne. No i Ryfka ma bardziej dziobek szpiczasty ale to pewnie ze względu na młodość 

 
Alken, tymczasowiczkę zamelduj u siebe na stałę. Będziesz miała prawie takiego pięknego szczura jak ja  
 
Żartuję, każdy ma w sobie to coś, ale doświadcza tego tylko ten, kto z nim bezpośrednio przestaje. Wygłaskaj Ryfkę  
 
[quote="Cyklotymia]ja się tam po szczurach nie brzydzę, mimo że facet coś nieśmiało przebąkuje o zoonozach, pasożytach i innych świństwach[/quote]
ja też się nie brzydzę, a nie mogę już na przykład patrzyć na matkę jedzącą po dziecku, głupie  
 
Coś czuję, że dzisiejsze wieści poprawią humor Unipax, ale co tam jest niedziela - na zdrowie  
 
Pistaszek – pracowita pszczółka nie ustaje w wysiłkach, aby prześcignąć dywersyjne dokonania pozostałych grzmotów. 
Sielankowa otoczka imprezy Hermana przesłoniła krecią robotę, która, według wszelkiego prawdopodobieństwa, ruszyła jeszcze w ten sam wieczór. Moją uwagę zaczęły jednak przykuwać dopiero nasilające się, jakby krawieckie odgłosy, w następnych dniach. Nie pojmując zrazu w czym rzecz, zasłuchiwałam się w te intrygujące dźwięki, po czym mentalnie popukwałam się w głowę i wracałam do zwykłych zajęć. 
A robota trwała. 
Kiedy wreszcie nawiedziłam grzmoty pod tapczanem -  nie zastałam nikogo! Zlekceważony przeciwnik zdążył wedrzeć się do wnętrza  

 .
Podzwonne dla ol, która onegdaj prawiła, że szczupaki grzeczne, że mądre, a jakże, że dziura w tapczanie nic a nic się nie powiększa.... 
Istotnie – po co poprawiać czyjeś dzieło, kiedy można stworzyć własne i zapisać się w pamięci pokoleń jako PODSZEWKOŻERCA, AAAAAA!
W ten wieczór, chyba to był piątek, udawałam, że się nic nie stało. Tapczan żył własnym życiem, bogatym jak jeszcze nigdy dotąd, a ja przemyśliwałam strategię. 
Podtaczanie znajduje się od dawna pod niekontestowanym władaniem stworów, ale wewnątrztapczanowym pasożytom trzeba powiedzieć „nie”.  Po tygodniu moje łoże byłoby nafraszerowane po brzegi wszelakim zdobycznym jedzeniem i  produktami metabolizmu stworów, a nie sądzę abym znalazła sponsora, który wielkodusznie podjąłby się jego wymiany na nowe. Grzmoty żyją w przeświadczeniu, że skoro ich legowiska są co dwa dni odświeżane, taki jest tryb funkcjonowania tego świata. Idealiści  

 . 
Ale jak im zamknąć dostęp na nowo odkryte terytorium, którym w widoczny sposób się zachłysnęły (cały czas tylko pod podszewką!, tylko pod podszewką!) i wszystko wskazuje, że zamierzają powiększać (duch współzawodnictwa) ? 
Nie było wyjścia, trzeba było pokonać przeciwnika jego własną bronią. Jak tylko szczupaki wróciły do siebie, chwyciłam za nożyczki i całą podszewkę usunęłam. 
Następnego dnia szczupaki wzięły się za podszewkę drugiej i trzeciej części tapczanu (bo właściwie to jest taka sofa trzyczęściowa). Ja rzecz jasna za nimi: ciach ciach. 
Efekt jest taki, że tapczan od spodu wygląda jakby ktoś po nieudanej operacji zapomniał zaszyć denata  

 . 
Szczupaki przyjęły to obojętnie, zabawa była jednorazowa, więc jej zakończenie nie było jakąś wielką tragedią. Już bardziej żałowały kartonu, który też służył im do celów przeróżnych, a ponieważ niedawno zaczął roztaczać przykre wonie, jego przygoda ze szczurami została zakończona.  Szykujemy się już do nowego zamówienia więc wkrótce dotrze zmiennik  

 .
Wracając do naszej historii, dzięki Pistolowi (gdyż to przypadkowo zrobione imprezowe zdjęcie każe mi w nim widzieć sprawcę 
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0ac ... 59808.html) poznałam swój tapczan od najintymniejszej strony. 
Na ten moment kryzys zażegnany, jednak obawiam się że jeżeli grzmoty będą obstawać przy wyrywaniu mu sekretów w tak hienowaty sposób, biedak się w końcu załamie  

 .