Melduję radośnie postępy

Limfocyt upatrzył sobie rurę na dnie klatki, śpi w niej godzinami, kiedy reszta w większość śpi w hamakach. Co jakiś czas jednak spotykam tam jednego bądź drugiego Drobnoustroja. Czasem też śpi ze Speedym, Mikrobem, bądź obojgiem, na dnie grzyba (cudo uszyte przez moją mamę inspirowane tworami różnych osób na forum

kocham moją mamę

). Jedną z moich ulubionych zabaw jest wsadzić łapę do rury i albo zastać tam dwa ciałka (i zostać delikatnie wyiskana przez oba <3), albo wziąć malutkie kapturzaste z wielkim bębnem i jeszcze większymi łapami i wrzucić gdzieś do hamaka

Mały ryje się pod resztę, gdzie jest ciepło przyjmowany. A przed chwilą wlazł do Drobnoustroja i Speedyego do hamaka, gdzie został namiętnie wyiskany przez tego drugiego. Aż go przytrzymywał, gdy Limfocyt zaintrygował się mną i próbował wyleźć

Ogólnie to często widzę, że go iskają i wszystkie go bardzo lubią

Na wybiegu jeszcze jest niepewny - chowa się między łóżko a ścianę (gdzie też przy okazji leżą w bezładnej kupie wszystkie ich hamaki), ew. kręci się wokół klatki i wzdłuż łóżka. Jeśli przycupnę wystarczająco blisko, rozszerza swoje terytorium też na orbitę wokół mnie

. Niemniej widzę, że obawia się otwartych przestrzeni. Przyjdzie pora i na to

I nie, absolutnie nie miał zamiaru pozostać na łóżku

.
Wirus nadal ma fazy agresji. Mam umawiać go na zabieg, może na środę, ale ciągle się waham, czy się nie spieszę? Może jak poukłada stado...?
Widziałam też, jak się ociera o kaloryfer, a potem o to kłębowisko hamaków za łóżkiem, pusząc się i fukając. Miał też coś do kabli. Nie rozumiem o_O.
Zwłaszcza przy jego układzie oddechowym... Tahti pociesza, że domitor z ketaminą wręcz go pobudzą do oddychania, ale wiadomo, o własne zwierzątko...
Zdziczał też trochę :/.
Mikrob zjadł mi "t" w klawiaturze laptopa. Mały drań, ale jak tu się gniewać? Systematycznie morduje też młode kiełki moich papryczek - z uporem maniaka

. I kwiczy, bo Limfocyt przewraca go jak chce i po nim skacze...
