Trzyma się bidoczek, jutro znowu musimy iść do weta na podcięcie ząbków.
Batman i Robin są już u nas, niestety zdjęć nie będzie, jestem chora i leżę plackiem nie kontaktując...
Codziennie je oswajamy, boją się ręki, drą się przy wyciąganiu ich z klatki, ale z dnia na dzień robimy postępy.
Dwa razy dziennie mają dłuuugi wybieg i za każdym razem robią mały kroczek do przodu
Robin już sam mi wchodzi na kolana, Batman zrobił się trochę pewny siebie (więc po oswojeniu będę go dominowała, jak Lucky'ego, który myślał, że świat zawojuje
)
Fado zdążył się zapoznać z chłopakami, Batman i w sobotę i w niedzielę go ugryzł, futro latało, więc na razie nie ma co je łączyć dopóki się nie przyzwyczają do nowego miejsca i zobaczą, że to ja tu rządzę.
Wczoraj wzięłam Fada na kolana, Robin od razu przyszedł, zaczął obwąchiwać Fada i sobie poszedł, za to Batman chciał już atakować, spróbuję za tydzień z olejkiem waniliowym, może jego zapach Batmana tak denerwuje? Dwa dni temu był strach, teraz staje się powoli cwaniaczkiem
Za to największą radość sprawiają mi DTciaki, maleństwa z mamusią
Oswoiły się już ze mną, jak otwieram klatkę to wszystkie od razu do mnie skaczą, biegną, fruną, wariaty małe
Także adoptujcie te małe stworzonka, dadzą Wam mnóstwo radości, gwarantuję