Strona 20 z 100

Re: Moje panieneczki :)

: ndz wrz 29, 2013 10:39 pm
autor: Megi_82
My, jak my, ale prawdziwego pecha to miała Klusina :(
Żeby jej nie niepokoić i nie dawać powodów do łażenia, zaglądamy do niej wieczorem. Michał ją przekłada do transporterka, daje w łapki serek (kicham na sól, panna potrzebuje dużo wapnia i ładujemy, ile ma ochotę zjeść nabiału, a że za dużo jednego rodzaju hrabianka nie zje, to musi być rozmaicie...), ja w tym czasie biegiem sprzątam dunę, wymieniam szmatki i podrzucam następne smakołyki z lekami. Trwa to wszystko ze 3 minuty, i w tym czasie musi się zmieścić kilka szybkich głasków i całusów, potem panna zaczyna się wiercić i chce na wycieczkę... a nie może. Mam nadzieję, że w tych głaskach i całusach dociera do niej przekaz, że ją bardzo kochamy i nie trzymamy w odosobnieniu bez powodu... :'(
Siniaki poschodziły już 2 dni po wypadku, jest jeszcze trochę opuchlizny, ale nie śmiem macać nóżki. Czucie w stópce jest, ale stópka nadal trochę lata... jutro z samego rana jedziemy ją pokazać wetowi, tak jak było umówione i zdecyduje się, co dalej. Możliwe, że będzie trzeba ją zostawić w lecznicy, bo doktor jest zwykle od 15, a chyba bardziej on się zajmuje szczegółami złamań.
Jeśli nóżkę trzeba będzie poskładać, to w pracy mam już omówione wolne - na szczęście moja szefowa mnie rozumie, bo też bardzo kocha zwierzęta, sama proponowała mi wolne na opiekę :)

Pączek powoli, po-wooooo-liiii odnajduje się troszkę w stadzie i coraz częściej rano zastaję takie coś:
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Dziewczyny nie dają jej spać samej, chyba, że bardzo się upiera i idzie do kuwety ::)

ObrazekObrazekObrazekObrazek

Zauważyłam, że po łączeniu trochę się pozmieniało w stadzie, Czarna częściej dokazuje, wczoraj wszystkie trzy leżały na plecach - wprawdzie Czarnuś tylko je iskała, no ale leżały ;) Czasem się zastanawiam, czy ona nie jest kimś w rodzaju szarej eminencji - niby taka niewyrywna, ale jak ona coś postanowi, to nikt z nią nie dyskutuje. Widzę też, że odkąd jest Pączek, w klatce wykorzystywane są praktycznie wszystkie poziomy wyposażenia, a nie tylko te pod sufitem :)

Re: Moje panieneczki :)

: pn wrz 30, 2013 8:17 am
autor: IHime
Tylko pozazdrościć takiej szefowej. :D
A Klusia niech się trzyma! Daj znać, na czym stoicie po wizycie. :-*

Re: Moje panieneczki :)

: pn wrz 30, 2013 7:23 pm
autor: Megi_82
Jesteśmy już w domu, ja i Kluseczka. Nasza mała ma poskładaną nóżkę, na gwoździk. Złamanie nie zrosłoby się samo, dotarliśmy w sam czas, kość omal nie wyszła na zewnątrz.
Wybudziła się jakieś półtorej godziny temu, jeszcze jej łapki nie chcą nosić, a ona oczywiście nie może usiedzieć na tyłku i się czołga w tę i wewtę. Teraz przynajmniej mogę ją przytulić... dam jej odsapnąć i spróbuję wcisnąć jogurt albo coś do picia.
Przed nami długa noc. Bardzo potrzebujemy kciuków. To trzecie znieczulenie w ciągu półtora miesiąca.

Re: Moje panieneczki :)

: pn wrz 30, 2013 7:29 pm
autor: IHime
Zaczynacie kolekcję gwoździków? Ech, trzymaj się, Kluseńko! I Ty, Megi! :-*

Re: Moje panieneczki :)

: pn wrz 30, 2013 7:34 pm
autor: Megi_82
Ja dziękuję za takie kolekcje ::) Ten gwóźdź kończy się na zewnątrz, będzie łatwiej go wyjąć. Staram się jakoś trzymać, choć idzie mi słabo. Zaraz dam hrabiance narkozę chińskim młotkiem, bo usilnie próbuje łazić (tak tylko se gadam, przecież wiem, że jej nie zmuszę...).

Re: Moje panieneczki :)

: wt paź 01, 2013 3:11 pm
autor: Megi_82
Kluszon sobie śpi, choć już zdążyła pomajstrować przy szwach. Mam nadzieję, ze nie będzie próbowała wyjąć gwoździa, doktor go dość sprytnie ukrył w fałdzie skóry, ale wiadomo...
W nocy panna zaczęła jeść i pić. Martwiłam się, bo przez wiele godzin niczego nie tykała. Spałam na kanapie, z transporterem przy uchu, jednym okiem i jednym uchem. Podrzuciłam jej do małej miseczki oprócz karmy połamanego herbatnika i jej ulubione wafelki, i w końcu usłyszałam upragnione chrupanie i łomotanie poidła. Chociaż je maleńko, no ale coś tam zjadła. Nutridrink jest be (co ja mam za szczury jakieś...). Może hrabiance smak nie odpowiada, a może za słodki.
Zrobiłam jej dziś zastrzyk - zdecydowałam o takiej formie, bo podanie jej czegokolwiek dopyszcznie graniczy z cudem i grozi zachłyśnięciem.
Chyba zaraz ją przeniosę z transporterka małego do duny, może zajmie się rozglądaniem, zamiast szwem...
Mam nadzieję, że będzie dobrze.

Re: Moje panieneczki :)

: wt paź 01, 2013 4:06 pm
autor: Magdonald
Trochę mnie tu nie było, wracam, a tu takie wieści :/ Kciukamy za Kluskę, żeby się grzecznie goiła i żeby już nic jej nie było... :-*

Co do Pączucha, przynajmniej jakaś dobra wiadomość! Teraz już będzie tylko lepiej ;)

A szefowa... Kto by takiej nie chciał... Te wolne to prawie jak macierzyński! :D

Re: Moje panieneczki :)

: śr paź 02, 2013 12:48 am
autor: Megi_82
Ach, moja szefowa...:) Wczoraj wygoniła mnie wcześniej do lecznicy, bo i tak cały dzień chodziłam jak kopnięta, ale niedługo przed spodziewaną porą telefonu się z nerw rozkleiłam i już byłam do niczego... szefowa też uzwierzęcona, sama prowadzi w miarę możliwości DT, zawsze razem przeżywamy zwierzęce perypetie :) Dobrze z nią mam :)

Kluszon siedzi bida sama, i choć staram się jak najmniej kręcić po sypialni, to już mogę ją na troszkę wziąć na ręce i przytulić, wycałować. Oczywiście nawet jak tylko wsadzę głowę za próg, podrywa się ze snu, czeka aż ktoś do niej przyjdzie. Pozwoliłam jej chwilkę pobuszować w szlafroku, a potem do szlafroka dorwały się dziewczyny. Liwia tęskni bardzo, ilekroć wracam od Kluseczki, Liw łapie moją dłoń w żelazny uścisk i wącha, wącha, nie chce puścić.
Dałam Klusce lek w odrobince serka, żeby mieć pewność, że zje - bo ona strasznie wybredna ostatnio. Zjadła, więc dołożyłam jej sporą łyżeczkę, i też zniknęło. Ogólnie jednak nie je dużo, w miseczce zostały jeszcze kawałki herbatnika. Podrzucam jej to i owo, niech wcina cokolwiek, byle tylko jadła, na szczęście w jej przypadku nie musimy martwić się wagą.

Tylko jeden szewek poszedł precz, ale nic się nie rozłazi. Oby wytrzymały do jutra, to już będzie dobrze. Zawinięta w oczko wystająca końcówka gwoździa schowała się pod skórę przez tę dziurkę, z której wystawała ::) Zadzwoniłam do naszych wetów, ale mówią, że to nic, możemy próbować wysunąć z powrotem, ale niekoniecznie, grunt, że nie będzie trzeba ponownie operować, żeby wyjąć, spod skóry się wyjmie i tak łatwo :)
Jutro jeszcze zostaję z panienką w domu.

Re: Moje panieneczki :)

: śr paź 02, 2013 1:55 pm
autor: unipaks
Człowiekowi się serce ściska na te ich nieszczęścia i cierpienie, ale najważniejsze by teraz wszystko szło jak należy i bez komplikacji. Życzę jej, by jakoś zniosła to przymusowe odosobnienie i ograniczenia ruchowe, i żeby jak najszybciej mogła cieszyć się powrotem do stadka i znów wesoło (ale bezpiecznie) hasać. Wygłaszcz ogonki ode mnie i trzymajcie się dzielnie! :-*

Re: Moje panieneczki :)

: śr paź 02, 2013 3:14 pm
autor: Megi_82
Wróciłam z przyspieszonej wizyty u weta - Kluska skręciła/zwichnęła sobie złamaną nogę. Stopa jest skierowana na zewnątrz, prostopadle do ciała. Na szczęście (...?) z gwoździem i kością nic się nie stało, nie wyłamało, ale... Kluska raczej zostanie inwalidką :'( Zwichnięcie jest jakieś wredne, bo nie da się nastawić, a na siłę nie można, bo gwóźdź i złamanie pół centymetra wyżej. Może, moooże, kiedy wszystko się zrośnie, ale raczej nie... zaczynam szukać niskiej klatki dla mojej maleńkiej.
Jakieś fatum...

Re: Moje panieneczki :)

: śr paź 02, 2013 3:18 pm
autor: madziastan
Jejku... może dlatego ogromna klatka nie jest dla niej? Skoro z niej taka ciapa... lepiej by było żeby miała niską długą klatkę :) Jednak na pewno będziesz musiała mieć na stałe niską i długą klatkę... eh.

Re: Moje panieneczki :)

: śr paź 02, 2013 8:50 pm
autor: Megi_82
Tak, Madziu, już się rozglądam za jakąś króliczówką. Zapewne zamieszka w niej z Czarnuszką albo Liwcią, żeby nie była sama, i będą wszystkie razem na wybiegach (choć czort jeden wie, jak je zorganizuję, skoro teraz z duszą na ramieniu wypuszczam zdrowe dziewczyny...).
Nic, co stało się Klusce, nie zaszło w klatce, tam sobie świetnie radziła, jednak nie wiem, jak poradzi sobie jako inwalidka z nóżką w bok.
Czuję się paskudnie. Na upadek z fotela niewiele mogłam poradzić, ale to... mała zwiała Michałowi pod koszulę po zastrzyku, który musiałam jej zrobić. Tego też nie przewidziałam, żeby nie dać jej ruszyć... osłabione mięśnie nie utrzymały kosteczek stawu na miejscu i byle zahaczenie... Co ze mnie jest za opiekun... :'(

Re: Moje panieneczki :)

: czw paź 03, 2013 7:25 am
autor: IHime
Meg, nie zadręczaj się! To straszne, co się wydarzyło, ale ja też bym nie przewidziała, że tak się może pokitrasić. Z tą niską klatką jeszcze nie przesądzaj, całkiem możliwe, że Klusia się świetnie dostosuje i mimo skręconej łapki będzie śmigać. :-*

Re: Moje panieneczki :)

: czw paź 03, 2013 1:46 pm
autor: Megi_82
Ech, no staram się :( Tylko to trudne - jedna chwila zadecydowała o tym, że Klucha nie wróci do pełnej sprawności :( A była na to szansa po złożeniu nóżki.

Re: Moje panieneczki :)

: czw paź 03, 2013 2:10 pm
autor: unipaks
Co za pech okropny... :( Ale winy tu Waszej nie ma, niestety nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć, po prostu niestety takie rzeczy się przydarzają...
Miejmy nadzieję, że jakoś nóżka wydobrzeje na ile się tylko da najlepiej, i mała będzie śmigać po swojemu Buziaki od nas! :-*