Hej, mam mały problem z moją Myszą (szczurką). Objawy ma chyba podobne do Tosi, toteż chciałam spytać, jak szybko doszła do siebie?
Swoją drogą nie mam pojęcia, dlaczego się wystraszyła. Mysz ogólnie jest dość strachliwa, ktoś się zbliża do mojego pokoju, słychać kroki, a ona już się chowa w moim rękawie. Muszę też dodać, że jest jeszcze młoda. Nie potrafię dokładnie określić jej wieku, ze mną jest od miesiąca.
W każdym razie dwa dni temu "to" jej się zaczęło. Zastanawiam się, czy nie przestraszyła się mojego kolegi, który wpadł w odwiedziny... Nie znała jego głosu, ani zapachu więc to może dlatego. Była tak wystraszona, że zrobiła mi kupę na łóżku, w ilości ogromnej i o konsystencji dość rzadkiej
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
). Wieczorem, jak chciałam ją włożyć do klatki, to tak się broniła, że nie wiedziałam co się dzieje. Zanim zdążyłam ją zamknąć, to ta już mi się wspinała po ręce. Spróbowałam znowu ją włożyć, a ona powtórzyła wspinaczkę. Więc wzięłam ją spowrotem na łóżko. Po jakiejś godzinie już zaczęłam zasypiać, więc doszłam do wniosku, że i na nią czas. Tym razem udało mi się szybciej zamknąć klatkę, ale mała cały czas siedziała na najwyższych pięterkach. Nie było mowy, że zeszła na dół klatki. Siedziała i praktycznie się nie poruszała. Rano, kiedy się obudziłam, kuweta była zdemolowana. Jedzenie z obu misek porozwalane po całej klatce, na pięterku, na którym była poprzedniego dnia - pełno kup (a zawsze robiła kupę w jednym miejscu), jej skarpetkowe legowisko nie tknięte (a akurat tego nieszczęśnego dnia dałam jej świeże szmatki) i ogólnie wszystko zmasakrowane.
Wzięlam ją do siebie na łóżko, ale prawie nie biegała, może przez pierwsze 2 minut. Później zainstalowała się za poduszką i siedziała. Chciałam ją włożyć do klatki, żeby złożyć łóżko, ale nie chciała. Znowu zaczęła się wdrapywać po mojej ręce. Jakoś udało mi się z nią wykonać tę jakże skomplikowaną czynność ; )) Siedziała później ze mną jeszcze do 17, później znowu przyszli do mnie znajomi. I było nas dość sporo. Jak włożyłam ją do klatki, tuż po ich przyjściu, siadła znów na najwyższym pięterku i siedziała tak do 21. Później tylko czasem schodziła na dół, zeby coś zjeść, trochę się napić. Później jeszcze przez długi czas tak siedziała... Dzisiaj rano jakby "odżyła". Zaczęła spowrotem biegać po klatce, nie chcę jej narazie wyciągać, bo może za bardzo ją męczę (?), ale mimo to chciałabym się dowiedzieć czy Tosia miała faktycznie podobne objawy, bo boję się, że może jest na coś chora, choć żadnych objawów nie ujawnia.
I czy może lepiej udać się jutro do weterynarza..?
Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale nie potrafiłam streścić tego wszystkieg, pewnie też dlatego, że martwię się bardzo. Jeśli ktoś mógłby mi odpowiedzieć byłabym bardzo wdzięczna, bo mam niewielką wiedzę o szczurach.
"Czymże jest człowiek bez zwierząt? Gdyby odeszły wszystkie zwierzęta, odszedłby człowiek z wielkiej samotności ducha." Wódz Indian Seattle
"Dobrocią i najsroższe zwierzę ugłaszczesz."
Groszek [*]