Strona 3 z 7
Kwitnące stadko....
: ndz gru 17, 2006 12:24 pm
autor: bonsai
No... dziewczynom brzuszyska rosną... pewnie będzie sporo młodych.... :jezor2:
Kwitnące stadko....
: ndz gru 17, 2006 1:45 pm
autor: Fatty
"Babcia" będzie mieć pewnie sporo roboty

Kwitnące stadko....
: ndz gru 17, 2006 8:38 pm
autor: bonsai
Dobra... do bieżących informacji należy zawał serca jaki zafundował mi mój kot. Budzę się, słyszę mojego kota jak je [wiecie, to taki odgłos jakby kości chrupał], przeciągam się..... i czuję, że Asta wkłada mi pyszczek w dłoń. Zerwałam się w niesamowitym tempie, poleciałam do kot [mój kot świetnie poluje, bała się o Noname] i... nic. Lecę do klatki, patrzę, a tam oba szczurki.... Dopiero później zorientowałam się, że w trakcie przeciągania wsynałem sobie w dłoń łapkę od mojego misia [tak tak, śpię z misiem ], która jest dokładnie wielkości pysia od Asty... ale wyobraźcie sobie mój strach :shock:
Kwitnące stadko....
: ndz gru 17, 2006 8:55 pm
autor: Kamyczek87
Wyobrażam sobie :shock: ,dlatego ja przy mojej miłości do gryzoni raczej nie zdecydowałabym się na wzięcie kota do domu,cały czas obawy. :sad3:
Kwitnące stadko....
: ndz gru 17, 2006 10:37 pm
autor: bonsai
Ekhm.... tylko że najpierw mama przyniosła kota, dopiero teraz ja szczurki.... :oops: Ale w brew pozorom te zwierzaki da się pogodzić... tzn. szczurki już mi pogoniły kota [Asta i Jumper się potrafią bronić] :shock:
Kwitnące stadko....
: pn gru 18, 2006 2:11 pm
autor: bonsai
Aście poszło w nocy troszkę porfirynki z nosa... pojechałam z dziewczynami do weterynarza i dostałam tabletki na wzmocnienie :flex: [wet brał pod uwagę, że szczurcie są w zaawansowanej ciąży, więc wolał to na razie zbagatelizować żeby nie zaszkodzić maluszkom w brzuszku Astki]... Dziewczyny były szczęśliwe, podróżowały sobie w mojej torebce [wypchanej polarkami, żeby miały tam cieplej] i zachowywały się bardzo grzecznie, momentami tylko podziwiając otaczający je świat... :nuci:
Zapomniałam dodać, że w drodze powrotnej Asta po raz pierwszy iskała mi dłoń.... trudno powiedzieć, czy było to przyjemne czy nie, bo ja mam bardzo delikatną skórę a szczurcia ma bardzo ostre ząbki... ale podgryznie z nudów to to nie było.... :hihi:
Kwitnące stadko....
: wt gru 19, 2006 10:08 am
autor: Nina
[quote="Kamyczek87"]Wyobrażam sobie :shock: ,dlatego ja przy mojej miłości do gryzoni raczej nie zdecydowałabym się na wzięcie kota do domu,cały czas obawy. :sad3:[/quote]
U mnie jest 6 kotów które są w domu od 13 lat

Ale drzwi do mojego pokoju są zawsze zamknięte :jezor2:
Ale jestem ciekawa ile szczurków sie urodzi :hihi:
Kwitnące stadko....
: wt gru 19, 2006 10:19 am
autor: bonsai
u Astki pewnie dużo, bo ma taie brzuszysko, że to szok, ale Noname ma mały bruszek, więc u niej na dużo nie liczę....
Kwitnące stadko....
: śr gru 20, 2006 8:56 pm
autor: bonsai
Hahahaha... a jutro jadę po nową klatkę dla dziewczynek.... niestety... muszę jechać z Gliwic do Wrocławia, ale czego się nie robi dla szczurków... :jezor2:
Ps. i będę miała 2 klatkę na rozdzielenie chłopaków...[jak się już urodzą :jezor2: ] :flex:
Ps. 2. Dziewczynki chyba będą dzisiaj rodzić.... coś dziwnie mi się zachowują..... :hihi:
Kwitnące stadko....
: czw gru 21, 2006 6:35 am
autor: aleksandra_w
trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kwitnące stadko....
: czw gru 21, 2006 3:58 pm
autor: bonsai
Mam już klatkę.... ponieważ dziewczynki jeszcze nie urodziły, to jak tylko troszkę odpocznę to zacznę przeprowadzkę...
Ps. dopiero co wróciłam z Wrocławia....
Kwitnące stadko....
: czw gru 21, 2006 4:04 pm
autor: migurushii
kamyczek szczuraste z kotami da się pogodzić. Kied ogony są małe to trza uważać na nie, ale gdy są dorosłe to trza uważać aby kotom się krzywda nie stała ^^ (moje się nauczyły : nie podchodź do szczura bo będzie ała ^^ )
bonsai to miłego wypoczynku ^^
oj jak ja się nie umiem doczekać kluch

Kwitnące stadko....
: czw gru 21, 2006 4:10 pm
autor: bonsai
Ja też... chyba co godzinę sprawdazm czy już są, nawet w nocy budziłam się i patrzyłam.... :hihi:
Kwitnące stadko....
: pt gru 22, 2006 4:29 pm
autor: bonsai
Niestety miałam wczoraj wypadek.... Noname przegryzła kabel i prąd ja kopnął do tego stopnia, że ma poparzony pyszczek i nie chce jeść [ale już prubuje sama pić]. Jest karmiona ze strzykawki, poza poparzeniem i szokiem [z którego powoli wychodzi] nie ma żdnych obrażeń... niestety niewiadomo, jak znosły to maluszki w jej brzuszku... :sad2:
Kwitnące stadko....
: pt gru 22, 2006 5:26 pm
autor: migurushii
osz cholera... Oby nic się nie stało. Kurcze ... niech zdrowieje szybko...
noname to ta lbinosikowata no nie? :drap:
Kurcze żal mi dziewczynki i maluszków... oby nic im się nie stało :
