Strona 3 z 5

Re: Edwin (van der Sar) ;)

: pn lis 03, 2008 6:13 pm
autor: Babli
śliczny! i dobrze, że jest ok :) :-* dla chłopaków z ogonami :D

Re: Edwin (van der Sar) ;)

: pn lis 03, 2008 6:32 pm
autor: Beestje
Dziękujemy bardzo za buziaki :) Lucjusza na pewno ucałuję, gorzej będzie z Edwinem, bo on za tym nie przepada ;)

Re: Edwin i Lucjusz

: pn lis 03, 2008 11:35 pm
autor: Beestje
Dobra, mam problem z chłopakami.

Lucjusz boi się Edwina i siedzi w hamaczku. Jak Edwin do niego przyjdzie, to wszystko jest ok, trochę się przepychają, ale bez agresji. Za to kiedy Lucek schodzi na dół, to Edwin zaczyna go gonić i tak jakby rzuca się na niego. Maluch przerażony ucieka do hamaczka. Klatka była wymyta, pozmieniany wystrój, na neutralu byli w stosunku do siebie obojętni. Ale problem jest taki, że Lucjusz nawet nie próbuje zejść żeby coś zjeść lub się napić, bo się boi... Edwin jeszcze ani razu go nie ugryzł, ale martwi mnie bardzo to, że Lucjusz nie może ze strachu zejść żeby się napić czy coś zjeść...

I od razu mówię, że przeczytałam dużo tematów o łączeniu, użyłam opcji szukaj, ale nie znalazłam nic, co by mi mogło pomóc. Co robić - rozdzielać ich czy czekać? Zostawić ich na noc razem i czuwać przy klatce? Wiem, że łączenie to nie jest hop siup, ale chciałabym, żeby obaj mogli bez stresu się najeść, napić i położyć spać. To moje pierwsze łączenie, pewnie trochę panikuję, ale co zrobić z tym czarnym łobuzem żeby tak nie zaczepiał małego? Ech... :(

Re: Edwin i Lucjusz

: wt lis 04, 2008 8:54 am
autor: Babli
małemu możesz do hamaka podrzucić. U mnie "nowi" byli zawsze przerażeni.. ;) Prócz Aluzji..bo ona zawsze taka "inna" była :P

Jak nie lata futro, i nie leje się krew jest ok, tylko tak dla ustalenia hierarchii. A maluch, wzięty z domku..podróż, stres :)

Re: Edwin i Lucjusz

: wt lis 04, 2008 12:39 pm
autor: Beestje
Czyli tak jak myślałam, po prostu panikuję ;) Ale jak słyszę te żałosne piski to aż mi się serce kraje... W każdym bądź razie bardzo dziękuję za pocieszenie i pomoc. Edwin nie zje Lucka, a Lucek nie zabije Edwina swoim łapkowym karate ;) Idę do chłopaków i obiecuję wrzucić dzisiaj też porcję zdjęć :)

Re: Edwin i Lucjusz

: wt lis 04, 2008 3:54 pm
autor: Beestje
Na neutralu chłopaki byli dzisiaj cudowni. Tak się umościli razem w transporterku:
Obrazek

Przytulali się do siebie, jedli razem, iskali się. No to okej - pomyślałam - idziemy do klatki. W klatce znowu się pobili. Wywaliliśmy wszystko z klatki, półki i inne duperelki i teraz jest tak - Edwin leży na dole a Lucjusz wisi na prętach na górze... Przed chwilą nawet zszedł i przez jakieś 5 minut tylko się obwąchiwali, ale potem znowu Edwin zaczął Lucka gonić, wobec czego mały uciekł do góry na pręty. Pomęczę ich tak jeszcze trochę, bo krzywdy sobie nie robią. Edwin zdominował już Lucka z pięć razy, ale nadal go goni. No nic, poczekamy :)

Edwin jest już wielkości mojego kapcia (noszę rozmiar 37 ;))
Obrazek

A tu Lucjusz zainteresował się aparatem
Obrazek

Re: Edwin i Lucjusz

: wt lis 04, 2008 4:02 pm
autor: Babli
ładni :) A Edwin duży!

Re: Edwin i Lucjusz

: śr lis 12, 2008 12:42 pm
autor: Beestje
Wieści z frontu (czyli z łączenia ;P): mogę powiedzieć, że łączenie mamy już za sobą :) Wzięłam chłopców ze sobą na długi weekend do domu rodziców. Po pierwsze - ponad 2 godziny razem w transporterku (w jedną stronę). Po drugie - mniejsza klatka w domu rodziców. Efekt jest natychmiastowy, chłopaki już się nie biją tak na serio, bawią się ze sobą (zaśmiewamy się z tych zabaw z moim lubym do rozpuku), śpią razem bądź piętrowo (Lucjusz wdrapuje się Edwinowi na plecy i tak sobie śpią), jedzą razem (nawet jeden drugiemu jedzonko w pyszczka potrafi wyjąć i żadnemu to nie przeszkadza), a najśmieszniejsze sceny obserwujemy kiedy Lucjusz odpycha Edwina od poidła, żeby napić się razem z nim :P
Bardzo się cieszę, że Edwin już nie jest sam i że chłopcy się zaprzyjaźnili. Jakieś zdjęcia porobię i wrzucę jutro, dziś mam mnóstwo roboty na uczelnię.
Edwin i Lucjusz pozdrawiają :D

Aha, no i zapomniałabym - cała moja rodzina twierdzi, że Edwin jest gruby...

Re: Edwin i Lucjusz

: śr lis 12, 2008 7:28 pm
autor: martucha1991
a mi się wydaje, że mój Burbon jest gruby w porównaniu do Edwina, ale może to złudzenie, bo w końcu biel pogrubia ;) Cieszę się, że łączenie poszło jak z płatka :)

Re: Edwin i Lucjusz

: sob gru 13, 2008 5:14 pm
autor: Beestje
Nie było nas tu wieki. Niestety, nie z mojej winy, a z powodów zdrowotno - finansowych. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, ale po prostu nie miałam głowy do tego, by odwiedzać forum.
U chłopaków wszystko w jak najlepszym porządku, Lucuś rośnie, Edwin staje się bardziej przytulasty i generalnie rewelacja. Troszkę mi chłopcy zdziczeli, bo z powodu mojej choroby przez trochę ponad tydzień nie byli wypuszczani; ale już z powrotem się do mnie przyzwyczaili, wystarczyły dwa seanse łazienkowe i jest tak, jak było wcześniej. Jak już pisałam Edwin pod wpływem Lucka stał się bardziej miziasty, Lucek za to zaczyna stawać się mężczyzną ;) Woli zwiedzać świat, niż przytulać się do mnie :)
Obiecuję wrzucić w najbliższym czasie kilka zdjęć :)

Re: Edwin i Lucjusz

: pt gru 26, 2008 5:46 pm
autor: Ivcia
Oczywiście panowie bardzo przystojni ;)
Edwin jest po prostu ogromny :P
...A ich imiona... cudne, fantastyczne, genialne... Strasznie mi się podobają!

Re: Edwin i Lucjusz

: wt gru 30, 2008 3:49 pm
autor: Beestje
Ivcia, dziękujemy bardzo! :)

Tak, będą dzisiaj zdjęcia! Nie będzie to szalona ilość i długa sesja, bo mój telefon nie robi zbyt pięknych fot, ale coś nareszcie mam. Tuż przed świętami znowu mnie choróbsko dopadło, a w trakcie świąt nie miałam czasu na nic - dlatego dopiero dzisiaj się melduję ;)

U chłopaków wszystko gra, mam nadzieję, że nadal będzie po dzisiejszej akcji "Kąpiel"... postanowiłam ich wykąpać - nie mogę już ich spokojnie wycałowywać po brzuszkach, bo śmierdzą siuśkami (żeby nie było - sprzątam i wymieniam szmatki regularnie, oni po prostu bardzo lubią kłaść się w miejscu świeżo obsiuśkanym). Obawiam się, że kąpiel nieszczególnie im się spodoba, ale trudno - trzeba było myśleć zanim wpadłam na ten szalony pomysł ;) Może jak dostaną potem po kawałku banana to się nie obrażą ;)

Lucek w rurze:
Obrazek
Lucek w transporterku (moja ulubiona pozycja - tylne szłapki w górze :D)
Obrazek
i dwie foty Edwina z lata, odnalezione w czeluściach dysku:
Obrazek
Obrazek

Ciągle się zastanawiam, dlaczego moim chłopakom da się zrobić zdjęcia li i jedynie jak śpią. Może dlatego, że jak nie śpią to są natyle szybcy, że wszystkie zdjęcia wychodzą rozmazane? ;)

Życzymy Wam wszystkim szczęśliwego Nowego Roku :) J. E. i L.

Re: Edwin i Lucjusz

: wt gru 30, 2008 6:25 pm
autor: Ivcia
:D

Zdjęcie Lucka w rurze po prostu mnie rozwaliło, słodkie ;)

Ja i Gaja dziękujemy za życzenia i również życzymy Szczęśliwego Nowego Roku ! ! ! :-*

Re: Edwin i Lucjusz

: pt sty 02, 2009 6:54 pm
autor: Beestje
Krótka (w miarę…) opowieść o kąpaniu szczurów.

Część pierwsza - "jak to, cholera, zrobić?"

Jako że moi chłopcy od jakiegoś czasu śmierdzieli siuśkami tak, że tylko wietrzenie pokoju pomagało, postanowiłam ich wykąpać. Jak im się nie spodoba - uznałam - to w każdej chwili mogę przerwać. Jakoś ten cudowny smrodek przeżyję ;)
Ale gdy tylko ten pomysł szalony pojawił się w mojej głowie, zaczęłam się zastanawiać, jak to zrobić. W domu rodziców wanna nie jest zabudowana, więc kąpiel bezpośrednio w niej odpada - jak mi któryś wyskoczy poza wannę i nie zdążę go złapać, to jeszcze wpadnie do odpływu, a tego bym nie przeżyła. Tym samym odpadła też miska włożona do rzeczonej wanny.
Siedziałam więc strapiona i próbowałam wymyślić coś twórczego. "Jak to, cholera, zrobić?" - wyrwało mi się. I wtedy z pomocą przyszła moja nieoceniona siostra. "Nalej wody do miski i przykryj miskę górą z klatki" - powiedziała. Jasne! Tylko że po co ta miska, po prostu naleję wody do klatkowej kuwety i klatkową górę dam na wierzch. Tak jak zwykle, tylko że zamiast kołków - woda ;) Doszłam do wniosku, że może to nawet lepiej - w klatce czują się bezpiecznie, może nie będzie strachu przed wodą...

Część druga - "konewką go!"

Wszystko było już gotowe. Klatka, napełniona wodą - oczywiście tylko tyle, by sięgało szczurzych brzuszków; miękkie ręczniki do wytarcia ogoniastych; transporterek wyłożony ręcznikami papierowymi. Na pierwszy ogień poszedł Edwin. Przy wkładaniu do wody trochę spanikował i próbował uciec, ale gdy zobaczył, że obok niego ląduje Lucek, uspokoił się. Widocznie chciał pokazać, że jest twardy :P Kiedy już tam siedzieli z dziwnymi minami, okazało się, że wody jest za mało. Moje szczurki nagle posiadły cudowną umiejętność podnoszenia brzuszka bardzo wysoko przy chodzeniu :P
Lucuś zaczął strasznie piszczeć, gdy wzięłam go w jedną rękę, a drugą delikatnie myłam brzuszek i plecki - a jako, że nie chciałam przysparzać im niepotrzebnego stresu, zaczęłam zastanawiać się nad innym sposobem wymycia moich potworków. I wtedy znów z pomocą przyszła moja wspaniała siostra - "Justyś, konewką go!". Niestety, nie zrozumiałam od razu, ale gdy zaprezentowała mi, o co jej chodzi uznałam że to całkiem dobry pomysł. Kiedy chłopcy wchodzili na pręty, polewała im brzuszki wodą z zabawkowej konewki swojego dwuletniego synka. Działało! Zero pisków, zero uciekania, a Edwin wręcz zaczął podchodzić w każde miejsce, w którym pojawiła się konewka :D Na zakończenie włożyłam swoje zdradzieckie łapska do klatki i każdego z osobną wymasowałam dokładnie paluchami. Przecież mają być umyci, nie? To też bardzo im się podobało. Wyjęłam ich po kolei, najpierw wycierając ręcznikiem, a potem wysyłając do transportera. Mission accomplished! ;)

Część trzecia - "dawaj ten ser, i tak Cię nie lubię" + zdjęcia

Wpuściłam brzydali do wymytej klatki i każdemu dałam po kawałku żółtego sera. Dostali go ode mnie dopiero drugi raz w życiu, więc oczy aż im się zaświeciły. Edwin porwał serek i uciekł z nim do kąta, po czym... odłożył go i wrócił do mojej ręki. Podszedł i skubnął mnie delikatnie w palec, spojrzawszy na mnie tak, że aż mi serce stopniało. Po raz pierwszy mój czarny wariat tak mnie potraktował! Zawsze dostawałam od niego takiego gryza, że krew ciekła, a tu taki objaw sympatii... czyli jednak mnie kocha! <jupi>
Za to Lucjusz się obraził. Chwycił swój serek i uciekł z nim do hamaka. Odwrócił się do mnie tyłem, a gdy wyciągnęłam rękę na zgodę, to po prostu ją ofuknął. Może do jutra mu przejdzie?
Teraz śpią w hamaku, przytuleni ciasno do siebie.
Jestem zadowolona. Edwin chyba też. A Lucjusz pewnie śni o normalnej pani, która nie będzie go kąpać ;)

Morał:
Lucjusza nie kąpać, chyba że będzie to bezwzględnie konieczne.
Tak w ogóle to kąpać ich osobno, bo jak Lucek piszczy, to Edwin biegnie "na ratunek", a jak Edwin piszczy, to Lucek próbuje się schować.
Żółty ser otwiera niektóre szczurze serca.
Żółty ser nie potrafi wymazać tej krzywdy, jaką jest kąpiel.
Kocham moje szczury.

Dziękuję za uwagę i prezentuję zdjęcia pokąpielowe. W trakcie kąpieli nic nie udało się zrobić, bo za dużo było roboty ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
pyszczek Edwina z bliska Obrazek
a tu pyszczek Lucka z bliska :) bardzo ich dziś interesował aparat Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
znowu Edwinio z bliska ;) Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Uff, trochę tych zdjęć jest :) Pozdrawiamy :)

Re: Edwin i Lucjusz

: sob sty 03, 2009 12:08 am
autor: Ivcia
Jacy czyściutcy... teraz można się zakochać na zabój ;) Dobrze, że moja Gaja nie ogląda tych zdjęć tylko kica po pokoju. Oszalałaby :D
Lucek ma śliczne plamki na boczkach :)
A Edwin... On naprawdę jest wielki. Prawdziwy samiec ;D