Chciałabym żeby to było 2 razy dziennie, ale tak się dzieje średnio co kilka minut. Prawie non stop Megi na którąś się rzuca i przewraca, odbiega na chwilkę i z powrotem to samo

A narożną półeczkę kupiłam w planecie zoo za 6 zł, mam jeszcze jedną bordową, która miała iść do starszych ale nie przypadła im do gustu i musiałam wyjąć póki jeszcze cała była
W ogóle z tego wszystkiego zapomniałam wczoraj napisać to, o czym miałam napisać a zajęłam się zupełnie czym innym

Teraz w weekend miałam zjazd na uczelni, więc przez weekend byłam w Szczecinie. W niedzielę rano (akurat miałam przerwę między zajęciami) dzwoni do mnie mój TŻ, wkurzony jak nie wiem. Wyglądało to tak:
Rozmowa nr 1
Ja: "Co się stało?"
On (z wielkim wyrzutem): "Szczury uciekły!"
Ja: "Jak to uciekły?"
On: "No normalnie, oglądałem film to siedziały, potem patrzę a klatka otwarta i nie ma ich. Nie wiem gdzie są, nie widać ich i nie słychać. Po prostu świetnie"
Rozmowa nr 2
On: "Wlazły za szafkę i nie chcą wyleźć. Jedna mnie użarła, mam to gdzieś, nie łapię ich, poczekają aż Ty przyjedziesz"
Ja: "Spróbuj jedzeniem je wyciągnąć, i przez ręcznik albo koc spróbuj złapać"
Rozmowa nr 3
On: "Jedna wleciała do klatki, a druga dalej siedzi za szafką. Próbowałem na jedzenie to zabrała i zwiała z powrotem. Jeszcze mnie znowu użarła, [cenzura] nie łapię jej, przyjedziesz to ją złapiesz sama"
Wyszło na to, że przyjechałam późnym wieczorem, wchodzę do mieszkania, zapalam światło (mojego TŻ akurat nie było), idę do tej szafki bo widzę, że stoi trochę odsunięta, siadam i patrzę a tam wystaje pysio. Dałam rękę do powąchania i zaczęłam drapać pod bródką, od razu weszła mi na rękę. Przestraszona jak nie wiem, pomiziałam chwilkę i do klatki wsadziłam, od razu poszła pić. Biedactwo moje kochane, pierwszy raz tak długo siedziała mi na rękach taka spokojna. Skubane nauczyły się otwierać drzwiczki i musieliśmy bardziej pozaginać je, żeby panny sobie samowolki nie robiły
Nakasha puszczam je razem już dość długo, prawie od początku odkąd małe są u mnie, a już trochę minęło. Jak biegają, obie klatki stoją otwarte i sobie nawzajem wbiegają do środka, z tym że jeśli Sigma albo Megi wlecą do klatki małych i któraś z małych też jest w środku, to robi się strasznie natarczywa i biega bo całej klatce za starszymi i je wącha. Natomiast jeśli któraś z małych wleci do klatki starszych i widzę, że Sigma albo Megi idą do środka to je łapię i czekam aż mała wyjdzie. Boję się, że mogą się na małą rzucić, bo u siebie robią się agresywne względem małych. Nie kąpałam ani nie smarowałam, bo mój przypadek nie wydaje się na tyle brutalny. Nie gryzą się tylko po prostu co chwilę któraś z małych leży przewrócona. A wpuścić starsze na dłużej do klatki małych to równe to jest demolce, bo moje to niszczycielki, zaraz pogryzą hamak i norkę, a małe w niej śpią. Do tego starsze opanowały do perfekcji przegryzanie opasek na kable którymi mocuję półki, koszyczki i inne takie atrakcje (zajmuje im to kilka minut od momentu wpuszczenia do klatki)
