Nowy Rok już też uspokoił się po swych wystrzałach...
I w sumie nic się nie zmieniło.No może oprócz tych kilku dodatkowych kilosów poświąteczno-sylwestrowych...

Szczurki też jakieś takie mniej ruchliwe i skoczne ostatnio,dupska za ciężkie do brykania...Chyba jakaś ogólno-domownikowa dietka by się przydała...

Kilka nowych fotek.Trochę czasu brakuje na więcej,ale będę sumiennie dokładać.
Uwielbiam te wąchate pychole...

Zrobiłem wieeeelki podkop w kwiatku,
ale i tak nic mi nie zrobisz,jak mnie złapiesz!!!


A żeby jeszcze podkręcić atmosferę,to zrobię siku i kupę na pieluszki małej...A co,w końcu od tego są,no nie??

To ten najmniejszy rozbójnik,Bobek vel Onucek...Najmniejsze to to,a szkodnik jakich mało...No i najodważniejszy!
A oto świąteczna pocztóweczka...Choinka co prawda sztuczna,ale bąbka jak najbardziej żywa!!!Nikusiowi bardzo się tam spodobało i zadomowil się na dosyć długo...Moja kochana wiewióra!!!


A Bazylowi to tam i tak wszystko jedno...Ważne żeby micha pełna była...

I nagle wparował Zgredek i zepsuł całą tą leniwą atmosferę...A było tak miło i spokojnie...


Kleofas,doktor nauk technicznych,rozkminia sposób montażu kabiny prysznicowej...

A to NAJULUBIEŃSZE miejsce spotkań towarzyskich mojego stada...Wersalka,do której wnętrza ... wolę nie zaglądać...
Co chwilę pojawia się tylko w tej dziurce inna kukająca mordka




A to już po-sylwestrowy kac...


No i na koniec...nie mogłam się powstrzymać...


Dodam,że dodatkowo pod kołdrą było wtedy 5 szczurzych śpiochów...