Regulamin forum Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Szczurek jest z hodowli prywatnej, dostałam go od pewnej pani, z tym że u niej nie było przypadku gronkowca...
Ten guzek nie jest dokładnie w miejscu wkłucia, bo zastrzyki dostawał z tyłu, a guzek jest z boku więc bez wizyty u lekarza chyba się nie obejdzie, zwłaszcza że boję sie żeby to nie był jakiś nowotwór, szczurek jest to że czuje się świetnie, apetyt dopisuje, humorek też, więc sama nie wiem co może taki guz oznaczać???
Na chwilę obecną szczuras jest sam , ale mam nadzieję że to się niedługo zmieni, już planuję kolegę dla mojego małego przeglądam ogłoszenia właśnie na tej stronie i mam nadzieję że w najbliższym czasie będzie miał towarzystwo
Hodowla prywatna to najczesciej pseudohodowla, a nikt sie do gronkowca nie przyzna Nie wiem, czy mozna być nosicielem takiego choróbska i potem się mogło uaktywnic? Albo siedzialo w ściółce ?
Nie martw się guzkiem na zapas. Im wczesniej wykryty tym lepiej. I to dobrze, ze szcurkowi humor i apetyt dopisuje , to bardzo wazne.
Szcurki sa podatne na rózne rodzaje nowotworów . Wydaje mi sie, ze kiedys zyły dłuzej i mniej chorowały. Prawdopodobnie wina lezy po stronie własnie mnozenia szczurków w pseudohodowlach , bez dbania o zdrowie . Ale to juz rozmowa na zupełnie inny temat .
Nie ma sposoby na zapobieganie nowotworom, niestety Ale mozna działac , jesli sie już pojawią . Twój wet rozpoznał gronkowca (wprawdzie po badaniu w laboratorium , ale nie usiłował Ci wciskać , ze to nic takiego) . Sądzę, ze na pewno cos doradzi z tym guzkiem. No i usg też wyjasni co to moze być .
Nie zawsze się stosuje operacje , mozna podac antybiotyk.
No właśnie trochę obawiam sie podawania antybiotyku, bo na razie w miejscach wkłuć pojawiła się martwica, wszystko na szczęście goi się, ale nie wyobrażam sobie żeby był znów ukłuty w te miejsca
Wybiorę się ze szczurkiem do weterynarza zobaczymy co powie, ale chyba wolę poczekać jeszcze troszeczkę aż ranki zagoją się całkowicie, na pewno napiszę po wizycie co lekarz stwierdził
Martwicy nie powinno byc , jezeli wet rozcienczy zastrzyk . Trzeba o tym powiedzieć , bo niektórym zwyczajnie sie nie chce. Po prostu :
"Panie doktorze, bardzo prosze o rozcienczenie zastrzyku, bo poprzednim razem zrobiła sie taka okropna martwica .... "A jak sie bedzie upierał, to się powoływac sie na szczury znajomych. Martwica to nie dosc , ze paskudztwo nieestetyczne, to jeszce organizm niepotrzebnie traci siły na leczenie tego miejsca. Moja labinka miała tak duzą martwicę , ze zaczeła uciskac na jakiś nerw czy coś , i miała ledo władna tylną łapkę z zanikiem mięsni.
Antybiotyki mozna podawać dopyszcznie
Obserwuj w takim razie tego guzka, obmacuj raz na kilka dni.
W końcu udało mi się pójść do weterynarza, dopiero pod koniec tygodnia bo na domiar złego dopadła mnie okropna angina:/ i trzymała cały tydzień:/
Weterynarz obejrzał guzek i powiedział żebym na razie smarowała go jodyną, jeżeli cały czas będzie się powiększał to trzeba będzie go zoperować:( strasznie się tego boję, sam lekarz powiedział że szczurki to delikatne zwierzaki i jest duże ryzyko że może nie wybudzić się z narkozy, sam weterynarz mówił że operował kilka szczurasów z podobnymi guzami ale wielkości przepiórczego jaja ( u mojego szczurasa guzek jest bardzo mały )i 70% budziło się po operacji i wszystko było ok. Ja już sama nie wiem co mam robić, boję się o małego, mam tylko nadzieję że to nie będzie nowotwór
A czy masz mozliwosc podjechać do innego weterynarza ? Moze ktos moze podjechać do Ciebie ? Tak naprawde , jesli szczur jest zdrowy , a wet dobry - to ryzyko niewybudzenia sie jest niewielkie.
Mieszkam w Siedlcach i jeśli chodzi o siedleckich weterynarzy, to ten, do którego chodzę ze szczurkiem jest najlepszy, przejrzałam multum forów internetowych, opinii ludzi i wiele osób poleca właśnie tego weterynarza. Prowadzi on centrum wet. dla małych zwierząt, owszem jest w Siedlcach jeszcze kilku innych weterynarzy, ale nie mam pojęcia jak oni leczą, wolę nie eksperymentować tylko wybrać osobę sprawdzoną. Problem w tym że tutaj nie ma jakiejś dużej lecznicy, jest dużo małych gabinetów, albo lekarzy specjalizujących się np. w leczeniu drobiu, gdyż w okolicach jest dużo rolników, hodowców właśnie drobiu, dlatego uznałam że ten lekarz jest odpowiedni, dziwi mnie tylko to, że zalecił smarowanie guzka jodyną i nie zrobił żadnego prześwietlenia, tylko uznał, że jeśli będzie się powiększał to mam zgłosić się ze szczurzakiem na wycięcie, może ja się nie znam ale zależy mi żeby zwierzę było zdrowe
Fakt że lekarz mówił o operacjach , w których guzy były wielkości "przepiórczego jajka" , może to już było tak zaawansowane stadium nowotworu, że nie wszystkie zwierzęta udało się uratować
Na guza mozna zrobić USG , mozesz weta o to poprosic. Mozna zrobić biopsję (zeby sprawdzić co to za guz) , lub spróbowac leczenia antybiotykiem.
Faktycznie , mozesz miec rację, ze jak był taki wielki guz, to i szanse przezycia sie zmniejszają .
Najlepiej pogadaj ze swim wetem , jak on widzi np. kurację antybiotykami.
Jesli guz nie jest przyrosniety do tkanki to najlepszym wyjsciem jest usuniecie operacyjne.
Znajomi z Warszawy polecili mi lecznicę Oaza, jest to lecznica dla zwierząt tropikalnych, podobno bardzo dobra, gdzie lekarze specjalizują sie w leczeniu gryzoni, zamierzam tam pojechać, muszę tylko skołować jakiś transport, pytałam weta u mnie w mieście o wykonanie biopsji, ale on niestety nie robi...
powiedział, że badania krwi nie zawsze mogą wykazać że jest to np. guz nowotworowy, dlatego wolę zawieźć szczurasa do Warszawy, może tam udzielą mi więcej informacji, zwłaszcza, że leczą tam właśnie bardzo dużo szczurków. Cóż na razie muszę poobserwować czy guzek rośnie, nie widzę żeby rósł w jakimś szybkim tempie, ale zdaję sobie sprawę z tego że nie mogę go tak zostawić. Zapytam też o ewentualną kuracje antybiotykami. Dziekuję bardzo za informacje