Witajcie!
Strasznie długo mnie tu nie było;) brak czasu i ograniczony dostęp do kompa niestety. Chciałam zameldować, że chłopaki czują się dobrze, widać, że przepadają za swoim towarzystwem, w czerwcu byliśmy razem na wakacjach, miały specjalną wyjazdową klatkę, mniejszą co prawda od swojej( chociaż mamy auto combi to nie zmieściłaby się razem z bagażami;p ), były ładnie przypięte pasami, właściwie całą drogę przekimały w hamaczku;)na wakacjach tylko spały, jadły i poznawały nowe tereny w naszym domku;D
Niestety miałam ostatnio bardzo przykrą sytuację....koleżanka weszła w posiadanie 7 małych szczurków, do adopcji. Najpierw przyjechała z nimi do mnie, od dawna zastanawiałam się czy nie przygarnąć jeszcze jednego chuligana. Szczurki były przesłodkie, 4 czarne i 3 łaciate(wszystkie samce). Martwił mnie tylko Tifo bo on jest z deczka szalony, zawsze on najwięcej dokazuję, czasem zdarza mu się mocno przyszczypnąć Lesia. Przygotowałam klatkę tak jak to powinno być na łączenie, wpuściłam małego potem Lesia i potem Tifo. Leszek od razu zaczął przytulać małego natomiast Tifo ugryzł go w łapkę, trochę krwi poleciało:( stwierdziłam, że tego już zostawię i wezmę innego, jeśli i tego nie polubi to dam spokój. Za jakieś dwa dni powtórzyłam wszystko od początku. Niestety nie przewidziałam tego, że Tifo tak zareaguje, do dziś mam wyrzuty sumienia.....Porwał małego i zaczął go gryźć, nie mogłam ich rozdzielić ale trwało to chyba z 3sek....zamknęłam od razu Tifo w innej klatce i podeszłam zobaczyć co z malutkim......klatka była cała we krwi

maluda się nie ruszał, myślałam, że zagryzł go na śmierć i właściwie było blisko...delikatnie go obróciłam, okazało się, że Tifo wygryzł mu ogromną dziurę w brzuszku

od razu zawołałam moja mamę, jest pielęgniarką z dużym doświadczeniem jeśli chodzi o opatrywanie itd zwierząt(mamy ich w domu mnóstwo i różne wypadki się zdarzały) ale wiedziałam na 90%, że nic nie da się zrobić.......żeby nie przedłużać jego cierpień(mały żył jeszcze...) mama go uśpiła, zasnął od razu po zastrzyku.......mam okropne wyrzuty sumienia, do tej pory płaczę na samo wspomnienie tego zdarzenia

nie miałam pojęcia, że szczur, który nigdy nie zachowywał się agresywnie w stosunku do mnie czy do swojego kolegi może zrobić coś takiego

teraz nawet przez myśl mi nie przechodzi żeby adoptować kolejnego szczurka, moje dwa chłopaki będą ze sobą razem do końca. Jest mi tak strasznie przykro, chciałam tylko dać kochający domek temu maluchowi a jedyne co mu zapewniłam to szybką śmierć.....
Kilka aktualnych fotek, przepraszam, że takie brzydkie ale ostatnio nie mam głowy do robienia zdjęć i cykam po prostu jak leci. Ale chłopaków w miarę widać;)
pozdrowionka
