Po tym co ostatnio wyprawiali powiedziała bym, że relacje są zadowalające

Żadnych ugryzień i innych niebezpiecznych incydentów. Ale to co Bazyl wczoraj zrobił to przechodzi ludzkie pojęcie...
1. Szczury śpią razem na samym dole pod hamaczkiem
2. Bazyl się budzi, Bobek śpi
3. Bazyl pochodzi w prętów i spogląda na nas
4. Patrzymy na niego i o nim rozmawiamy
5. Kilka sekund później szczura nie widać. Jest tak szybki w podskokach, że nie można go dostrzec
6. Bobek dostaje zawału bo nie wie co się stało
7. Otwieram klatkę, Bazyl znika z prędkością światła
8. Podnoszę łóżko- Bazyl sztywny jak kołek, cały zasikany ze strachu, oczy wybałuszone jak u ropuchy, nie może załapać oddechu (ma niewyobrażalnie szybki oddech na przemian z kilkusekundowym bezdechem)
9. 10minut później nadal sika jak opętany
10. Pół godziny później ląduje z powrotem w klatce na samej górze
11. Szczury boją się zejść na dół!

Schodzą ostrożnie niczym sparaliżowani, na każdej desce zatrzymują się, spoglądają w dół i długo obserwują czy niczego tam nie ma.
Oddałabym wszystkie pieniądze gdyby ktoś mi wytłumaczył co się tam stało

Jedyne co mi przychodzi na myśl to to, że w miejscu, w którym stał Bazyl leżała mała gałązka, którą dałam im kilka dni wcześniej. Ale czy gałązka mogła go tak wystraszyć, że wyglądał jakby co najmniej gonił go tygrys?
Najlepszy był komentarz TŻta -"niektórzy twierdzą, że zwierzęta widzą zmarłych". No dzięęęki, od razu mi lepiej, nic tylko uciec z domu
