To mnie ostatnio Lusia nieźle wystraszyła

Zachowywała się jak mama w ciąży: budowała gniazda, przekopywała i przestawiała wszystko w klatce, była nerowa i płochliwa, pokółociła się ostro z chłopakami itp.
Zaraz zadzwoniłam do poprzedniej właścicielki, czy przypadkiem nie miała kontaktu z samcami. Na szczęście przed 1,5 roku była trzymana sama...
Więc zakończyło się na urojonej ciaży pod wpływem wcześniejszych zalotów ze strony Pyszczka uff...
A dziś, po trudnej nocce proszę jaka miłość trójkątowa
