UWAGA UWAGA!
Udało mi się zgrać zdjęcia dzięki odkryciu, że mój netbook ma takie wejście na kartę SD z boczku
.
Łączenie mam tylko na kilku fotkach, bo na większości chłopcy byli zbyt podekscytowani aby usiedzieć w miejscu, i nie dałam rady zrobić zdjęć. Chyba że udałoby mi się zmusić aparat do drobienia zeza rozbieżnego, ale z jednym obiektywem mogłoby być ciężko.
"A co tam drugi szczurek, tam jest MICHA!"
"Dobra, szczurek też fajny całkiem. Miękki, ciepły i wygodny! A TY CO SIĘ GAPISZ?!"
"o! A co to?"" (ach te kupeczki.... )
"Nie rób mi zdjęć kobieto! Co ja jestem, Brad Pitt?!" Nie maluszku, Ty jesteś przystojniejszy.
"Duża ta kulka futra... ale mięciutka."
"Ten materacyk w sumie też się nadaje... Skoro futro poszło do rękawa, mogę pospać i tutaj."
A na koniec pora podpatrzeć Santusia jak śpi wśród kabelków (nie, on ich nie gryzie, jeszcze ani razu nie spróbował, woli podgryzać drewniany domek dla chomików, kolbę czy wapienko)
Santuś zasnął Maleństwu na główce... a gdy się obudził jeszcze na niego nasiusiał... Co prawda dwie kropelki, oznaczył go tylko, ale łomatkobosko NA ŁEBKU! Później, gdy maluch próbował ułożyć się w moim rękawie, niestety nie mógł znaleźć miejsca aby tam wejść
Santi zawalił całe wejście. Maluch jest wyjątkowo uległy, oddaje swoje jedzonko złodziejowi bez marudzenia i ma kilka łysych placków na brzuszku pewne od Santusiowych pokazów dominacji, ale na szczęście żadnych ranek.
Dzisiaj dostali po kawałeczku truskawki (z własnej uprawy, niepryskane) i obaj wyglądali jak mordercy. Całe pyszczki, główki, łapki czerwone, przynajmniej ogonki szczęśliwe
.