Misiaki

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
harleyquinn
Posty: 994
Rejestracja: czw wrz 13, 2012 4:04 pm
Numer GG: 1877527

Re: Misiaki

Post autor: harleyquinn »

Nie wiem, jak Cię pocieszyć, ale niestety słyszałam o przypadkach, kiedy zdrowy szczurek odchodził z tęsknoty za drugim... Trzymam kciuki żeby klucha ożyła i miała się dobrze. A jak mniejsi?
Leoś, Czarek, Enzo oraz Oskar

http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=45350
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

Też o tym słyszałam... Mam nadzieję, że mój misiek ode mnie nie odejdzie... Nie może...
Ostatnio zaobserwowałam u niego takie zmiany nastroju, że przez większość czasu (w tym wybiegu) leży, śpi gdzieś sam... Ale też trochę biega i zwiedza pokój, lecz potem wskakuje na łóżko i znowu śpi... W ogóle nie chce się bawić z maluchami :(

Maluszki bardzo dobrze, choć jeszcze boją się schodzić raczej na podłogę. Ogólnie wesolutkie i grzeczne, uwielbiają zaczepiać i bawić się z moją ręką :P Bardzo smakowała im wczorajsza kolacja, czyli brokuły z ciecierzycą, zresztą Willie też się zajadał :)
Ogólnie Gilbert przypomina mi z zachowania bardzo Charliego, a Harry (od dwóch dni ma imię) Williama, gdy byli w ich wieku :)
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

Pojechałam wczoraj z całą trójką do weterynarza, dostaliśmy Vetomune po 1/2 kapsułki na każdego szczurka. Jeżeli Williemu do noedzieli się nie poprawi powrócimy do Enrofloksycyny, albo zmienimy na inny antybiotyk, bo wet coś mówiła o uodparnianiu się. No ale nie wiem, powiem dr Lisieckiej w poniedziałek w Poznaniu jak był leczony i zobaczę jeszcze co ona powie.
Wczoraj podałam im pierwszy raz to... Z zarodkami nie chciał żaden, dodałam troszkę jogobelli - a gdzie tam! Wyrzuciłam (na szczęście mam parę na zapas kapsułek), zrobiłam z pasztetem... Willie pokręcił nosem ale zjadł, Gilbert nawet nie powąchał, Harry skubnął troszeńkę i miał mnie gdzieś... No tragedia :D Posmarowałam im tym pyszczek i zlizywaly myjąc go. Spróbujemy jeszcze z Sinlakiem i jak nie da rady będę im smarować pysie samym lekarstwem, bo pomysłu już nie mam żadnego... A myślałam, że Vetomune jest smaczny, bo Charlie zlizywał mi go nawet bez jedzenia z palca, no ale najwidoczniej nie jest :D

A u weterynarza, ku mojemu zdziwieniu, szczurki zostały przebadane i zważone przy mnie :) Willie dostał też zastrzyk z lekiem odkrztuśnym, bo czasem przy kichaniu wydawał z siebie taki dźwięk mocniejszy, jakby tak od środka kichał, nie potrafię wytłumaczyć.
A waga następująca:
William - 445g
Gilbert - 210g
Harry - 220g
Obrazek
Obrazek Za dużo wsypało się dzieciakom do garnka, to i matka raz zdrowo zje :D
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

Cała trójka jest teraz na doksycyklinie, która nie pomaga. Willie od piątku nie dostaje antybiotyku bo w następny piątek jedziemy zrobić wymaz. W lecznicy do której chodzę ze szczurkami taki wymaz kosztuje ponad 200zł.... więc pójdziemy do weterynarza, do którego chodziłam z Charliem i Williem wcześniej. Tam zapłacę normalną cenę.
Dzieciakom nie robimy wymazu bo wszystkie kichają, doxy żadnemu nie pomaga i siedzą razem, więc pewnie i mają to samo. Mam nadzieję, że szybciutko wyleczymy Williego przede wszystkim, bo guzek się powiększa i zależy mi na jak najszybszej operacji... Pojedziemy do Wrocławia do dr Piaseckiego. Ten guzek niby wolno rośnie ale jednak rośnie... Teraz jest wielkości może ziarna kaszy gryczanej. Albo ciut mniejszy... Mam tylko nadzieję, że się nagle nie obudzi i nie zacznie rosnąć szybko.

Willie już się lepiej trzyma, więcej biega :) Z maluchami nie śpi zawsze, ale zdarza się. Sprzeczek nie ma żadnych. Ogólnie bardzo bym chciała zaadoptować jeszcze jednego ok 1,5 rocznego chłopaczka, ale mama kategorycznie zabrania... No trudno.

Harry i Gilbert już są coraz odważniejsi, są ciekawscy i chętni do zabawy, ale jakoś mimo wszystko nie czują się do końca pewnie na wybiegu a już trochę czasu minęło.. Harry jest pewniejszy, wyjdzie z klatki, pójdzie do kartonów, pobryka na łóżku... Ale byle jaki dziwny dźwięk i daje nura pod kołdrę albo zastyga w bezruchu. Chociaż właściwie ma takie fazy: odważny i strachliwy. Odważny zawsze jest w nocy i wieczorem, czasem w dzień. W dzień to się przeplata. Ogólnie Charlie i Willie raczej przestawiły się na życie dzienne/wieczorne, a w nocy spały, a te małe kluski w dzień kimają a w nocy szaleją :D Na szczęście mam twardy sen :D Ale, że w dzień nie chcą biegać robię im wybieg cały wieczór :P

Wczoraj cała trójka(i nie wiem czy nie przede wszystkim Willie, bo był bardzo napalony w nocy, żeby wyjść z klatki... otworzyły dolne drzwiczki i ok 5.00 rano czuję jak coś drepta po podłodze, a drugie coś biega mi po twarzy... Budzę się i patrzę, a tam klatka otwarta :D Długo rozkminiałam, czy aby na pewno ją zamknęłam, ale doszłam do wniosku, że tak, bo wieczorem sobie jeszcze siedziałam i patrzyłam na ich piękne mordki czekające przy tych drzwiczkach :P No i sobie myślę gdzie Willie mi czmychnął... Okazało się, że spał mi w nogach :D
Dzisiaj rano budzę się o 7:00, żeby podać malcom antybiotyk i patrzę, że klatka znowu otwarta... Willie znowu w nogach, Obrazek
Harry musiał leżeć koło mnie bo jak podniosłam się do siadu na łóżku, chyba go odkryłam i zanurkował pod kołdrę :P No i sobie myślę gdzie tym razem Gilbert jest... Nasłuchuję... Słyszę jakieś szelesty w plecaku... Wlazł tam przez taką małą dziurkę, że się aż zdziwiłam :D Przy okazji w środku zrobił dziurę :D Zaraz obok tej zrobionej przez Williego jakiś czas temu... Chyba nie lubią tego plecaka, będę go musiała zostawiać na korytarzu tak w razie czego :D
Spróbuję bardziej zakrzywić zamknięcie dolne, bo może się wyrobiło.. Najlepsze jest to, że otwierają sobie tą klatkę gdy już śpię, ani w dzień, ani wieczorem... Małe urwisy <3

Harry siwieje :D Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Przygnietli mnie :'( :D

Cała trójka pomimo, że ma do dyspozycji całą ustrojoną klatkę gnieździ się przede wszystkim w małej dobudówce :D Wcześniej mieli tam powieszony domek trójkątny... Jest on w stanie takim...
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Potem powiesiłam im tam hamaczek z dziurką... Jest cały w mini okienkach :D Nie bawię się w ich zszywanie bo jest ich mnóstwo i są bardzo małe. Teraz mają tam podwójny hamak... Mam nadzieję, że przeżyje ::)
Reszta hamaczków, ta znajdująca się w dolnej części klatki jest nietknięta. Tylko legowisko gdy jeszcze było u góry dorobiło się jednej bardzo małej dziurki, którą z łatwością zszyłam :P

A oto aktualny wystrój klatki :)
Obrazek Obrazek Obrazek
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Misiaki

Post autor: ol. »

Brrr... obudzić się i spojrzeć w taką smoczą paszczę: http://postimg.org/image/8rireafgv/ >:D
Dobrze, że jest i aniołek http://postimg.org/image/tjdfnc1n1/, żeby palpitacje uciszyć :-*
Ale najbardziej podobają mi się te naleśniczenia zbiorowe: http://postimg.org/image/7098fjse1/
Że Willie tyle, ile potrzebuje, u boku maluchów czasu spędza, a że ma jeszcze swoje sprawy i ludzką przyjaciółkę, którą trzeba nocą odwiedzić - to szczurek się nie nudzi;)
Ale się nauczył te drzwi otwierać !
http://postimg.org/image/kwkhleplv/ tu już po minie i po błysku w oku widać, że to on O0
A młodzież na gigant dwa razy nie trzeba zapraszać;)

Katarowych utrapień rychłego końca Wam życzę, bo znam tę zmorę ;( Mam nadzieję, że wymaz nie tylko zidentyfikuje drobnoustroja, ale też pozwoli go do końca zwalczyć, niosąc szczurzym noskom ulgę.

Klatka fajna, przestronna i kolorystyczna, i czyżbym poznawała ssylvusiową robotę w środku ? ;)
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

No ja nie mam pojęcia jak on je otwierał... Skakał na nie czy co... W każdym razie zagielam juz zamkniecie i póki co daje radę :P
Też mam nadzieję, że jak najszybciej się pozbedziemy tego dziadostwa...
Cieszę się, że się podoba ;D Ja podziwiam osoby, które mają całe umeblowanie w mniej więcej tym samym kolorze :D Tak tak, to robota ssylvusi oczywiście... Chłopaki kochają te mebelki :D Jak już załatwimy sprawy zdrowotne pomyślimy nad zakupem jeszcze tunelu i kilku zwykłych hamaczków. Jakoś wolę je aniżeli koszyki, ktorych nienawidzę rozmontowywac do mycia.. :P

Dzisiaj rano chłopaki na wybiegu szaleli, wyjątkowo odważnie po całym pokoju biegali. Willie nawet skakał i 'bił' się z Harrym :D
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

Mamy wynik wymazu, antybiogram dostanę jutro na maila. Właśnie dzwoniłam do ZHW i Willie ma bakterię o nazwie Pasterella Multocida. Z tego co przeczytałam teraz na szybko wynika, że jest nieuleczalna, bo nie jest aktywna tylko na czas podawania antybiotyku... Rany powiedzcie, że źle przeczytałam! :((( Przecież moje najmłodsze dzieci mają po 4 miesiące! Willie ma mieć wycinanego guza! Ja nie wiem co teraz, załamana jestem...
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
harleyquinn
Posty: 994
Rejestracja: czw wrz 13, 2012 4:04 pm
Numer GG: 1877527

Re: Misiaki

Post autor: harleyquinn »

Oj, też przez to przechodziłam... i McDonald chyba w tej chwili ma to cholerstwo w stadzie. Wbrew pozorom nie jest to straszna choroba. Tylko trzeba wygasić stado... :( Zresztą miałam z nią krótkie doświadczenie, moje już były starszakami, kiedy się o tym dowiedziałam.
Leoś, Czarek, Enzo oraz Oskar

http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=45350
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

No przeciez jak moge wygasic stado? Mam dwa mlode szczurki... Tylko to sie wiaze z tym ze jeden z nich na starosc bedzie sam jesli drugi odejdzie... :( teraz pytanie czy to Willie pozarażał czy młode pozarażały... Bo gdy do mnie trafiły od początku też kichały... No nic. One są takie młode a beda musialy prawie cale zycie na lekach siedziec... A mialo byc tak pięknie... Wiesz może skąd to dziadostwo się bierze? :/
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
harleyquinn
Posty: 994
Rejestracja: czw wrz 13, 2012 4:04 pm
Numer GG: 1877527

Re: Misiaki

Post autor: harleyquinn »

Nie wiem, to po prostu, jak wirus jest :/ Tak, to oznacza, że jeden ostatecznie będzie musiał zostać sam... Bo one tak zarażają, ze każdy kontakt praktycznie równa się z zarażeniem. No i całe życie na lekach. Bo to jest tak, że to jest ciągle ukryte, może nawracać co dwa tygodnie, miesiąc albo co kilka... Takie cholerstwo, nie wiem, skąd. Jakbyś chciała jakiś informacji to napisz do McDonald, wiem, ze tak u niej jest w tej chwili.
Leoś, Czarek, Enzo oraz Oskar

http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=45350
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

Tak,napiszę do niej. Szkoda, ze nie moglam tego przewidziec, ze nie zrobilam Williemu wczesniej wymazu, zanim malce przyjechaly... :(
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

Nie mogę jej tu znaleźć ??? Na pewno McDonald?
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
olgapsiara
Posty: 1236
Rejestracja: pn wrz 01, 2014 4:48 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: Misiaki

Post autor: olgapsiara »

Ona jest Magdonald ;)
Ze mną: Aika, Biały Miś, Mishka i Ester :D
Za TM : Mysia, Pysia, Granda, Szelma, Kiki, Japa, Naira, Rita i Kartofel [*] :(
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

Tak tak, już wiem :)
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
Awatar użytkownika
Sonia13
Posty: 328
Rejestracja: wt lut 05, 2013 6:32 pm

Re: Misiaki

Post autor: Sonia13 »

Co do Pasteurelli będziemy póki co leczyć Luivac-kiem (nie wiem jak to odmienić :D ), a w razie pogorszenia wystąpimy z antybiotykiem. Z Magdonald już się skontaktowałam i przekazała mi trochę swojej wiedzy :P
Z moją weterynarz miałam małe spięcie, ale wyszliśmy na kompromis. Najpierw odporność, potem antybiotyki.
Maluchy poza kichaniem i czasem porfiryną czują się doskonale. Gorzej jest z Williem. Aktualnie jest na szpitalu u weterynarza i rano był przez godzinę na tlenie.
Ale zacznijmy od początku.
1 marca, gdy schodził po prętach klatki zsunął się i lekko spadł na ziemię. Wedy pierwszy raz wystąpiły u niego duszności, odruchy wymiotne, ślina z pyszczka, kładzenie się co chwilę i uciekanie pod kołdrę, przechodzenie niespokojnie z miejsca na miejsce.
https://www.youtube.com/watch?v=qdDyhfts254
Polecono zrobić windę - zrobiona, pomogło. Kuzyn się zlitował i zabrał na szybko do weterynarza. Było ok, wymacany, osłuchany, już zachowywał się normalnie.
10 dni później był na wybiegu i nagle zatrzymał się i położył. Zaniepokoiłam się, wzięłam na łóżko - znowu te same objawy. Było to akurat rano, przed moim wyjściem do szkoły. Objawy nie ustępowały po kilkukrotnej windzie, więc zgarnęłam go do transporterka i do weterynarza przed szkołą poleciałam. Jeszcze w autobusie w drodze do Gorzowa mały się uspokoił i u weterynarza zachowywał się już normalnie. Przyjął nas jednak inny weterynarz, który zauważył, że zmiana w przednich płatach płuc uciska lekko tchawicę i stąd mogą też pojawiać się duszności. Co do zmiany to zaproponował biopsję, ale zarówno dr Ulman, która nas prowadzi odradziła ze względu na bardzo duże ryzyko u szczura tak i dr z Pulsvetu powiedziała, że ona by się nie podjęła wykonania biopsji u szczura. Więc biopsja odpada. Ale jutro zrobimy echo serca.
Wczoraj przed 24:00 Willie jadł w klatce karmę i potem dolnymi drzwiczkami postanowił wrócić na wybieg. Zeskoczył sobie z nich lekko, ale to niziutko jest - http://postimg.org/image/fgc0wcdav/ , i zaczął znowu się dławić, mieć duszności, odruchy wymiotne, ślinić się. Przy pierwszym odruchu wymiotnym takim porządnym wypluł czerwonego gluta. Wg mnie była to karma, może resztki pomidora. Dzisiaj w każdym razie wygląda to tak:
http://postimg.org/image/ap3t8x805/
http://postimg.org/image/ksv1f0xkd/
http://postimg.org/image/qwrwoqvi5/
http://postimg.org/image/3zwf6tkd3/
Niestety nie miałam jak pojechać do kliniki. Brak autobusu(dopiero rano o 7.10), kuzyn o tej godzinie by mnie nie podwiózł i wręcz wyśmiał... Nocy praktycznie nie przespałam, obserwowałam go, robiłam windy, byliśmy w wilgotnym pomieszczeniu - łazience z ciepłą wodą w wannie. I nic. Przez całą noc miał odruchy wymiotne co jakiś czas, bez przerwy duszności, dużo porfiryny i czerwoną maź z pyszczka. Nie wiem, może trochę to była porfiryna która spłynęła, a może to z pyszczka wypłynęło i miał to pod nim. Ale nawet mi do głowy nie przyszło, że to może być krew. Pojechaliśmy rano do weterynarza, był pod tlenem godzinę, duszności ustąpiły, z pyszczka wypłynęła kropla czerwonego czegoś. Wet powiedziała, że jej to na karmę nie wygląda i uważa, że to krew. Poprosiłam, żeby zbadała ją jeśli jeszcze będzie jakiś wypływ żeby się upewnić czy to nie porfiryna czy co innego, czy faktycznie krew. U mnie w tym czerwonym były grudki jak mam nadzieję widać na zdjęciach, więc wydaje mi się że jedzenie mu stanęło w przełyku... Ale wet powiedziala, że nie ma bez przerwy odruchów wymiotnych, jakby mu coś stanęło to bez przerwy za wszelką cenę starałby się to zwrócić. Jej zdaniem problemem są płuca, układ oddechowy, może serce, ucisk na tchawicę. Dlatego jutro echo. Miał robione zdjęcie RTG - zmiana w płucach się nie zmieniła.
Mówiła też ta weterynarz, że mu ta 1/3 płuc(przednie płaty) nie pracują po prostu i dlatego ogólnie ma cięższy oddech i lekkie duszności, i dlatego może u niego już tak być, że co jakiś czas będzie miał takie napady duszności.. O 20.00 weterynarz znowu do mnie zadzwoni, żeby poinformować jak się maluch trzyma. Boję się o moje dziecko, czemu ten urwis musi mi takie numery robić? :( Do grobu chce mnie wpędzić :'( Mam tylko nadzieję, że to w płucach nie jest jakimś nowotworem czy czymś czego nie da się leczyć... Ta krew mnie przeraziła...
Ach i Willie dostał też antybiotyki zgodne z antybiogramem z pasteurelli. Dzwoniłam też dzić do PV i pytałam czy pasteurella może mieć jakiś związek ze zmianą w płucach - powiedziano mi, że może ale nie musi

Trzymajcie kciuki za Williego :(
"Słowo które nie jest wypowiedziane
jest słowem którego nie można powtórzyć
nie można się go nauczyć ani imitować
póki więc nie otworzą się usta, nie otworzą się rzeki
nie otworzą się rany, nie otworzą się umysły
nie otworzy się raj"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”