Chodzi o albinosy. Opiszę wszystko od początku.
W styczniu kichały - po 6-cio dniowej kuracji enroflaksacyną wet stwierdził, że można antybiotyk odstawić.
Po trzech tygodniach Baruch zaczął chrumkać, Ulrika lekko psikać. U Barucha ponowiliśmy enro, Ulrika, ponieważ się trzymała, dostawała witaminy i beta glukan.
Po tygodniu Baruch ucichł, po 2 dniach od odstawienia leku, chrumkanie wróciło. Ulrika coraz mocnej psikała.
Ponowne odwiedziny u weta: Baruch - ostre zapalenie oskrzeli i górnych dróg oddechowych, Ulrika - coś między podziębieniem a lekkim zapaleniem górnych dróg (?). Przepisano obojgu: gentamecynę, biovetalgin i rapidexon - podskórnie, na początek przez 5 dni. Przyznaję, że lekko skorygowaliśmy skład z weterynarzem podającym (przeciwzapalne narzemiennie co drug dzień), i oprócz tego dalej witaminy (vitabon -Ulrika i Preivet - Baruch, który tabletek nie lubi), beta-glukan, glukoza, flora.
Dziś mija 5 dzień.
Efekty u Ulriki:
raczej żadne, jak psikała tak psika, bezbarwny katar nie rozwija się ale i nie hamuje; na początku, a badało ją dwóch wetów, jeden słyszał lekkie świsty, drugi nic, dziś dalej jakieś ciche dźwięki słychać, czy jest sens kontynuować zastrzyki ?
(pytam, bo na wizycie kontrolnej będę dopiero we wtorek), Ur nie zachowywała się jak chora przed zastrzykami, teraz boi się wychodzić z klatki, moim zdaniem kuracja medycznie nie zdziałała nic, psychicznie dała jej się bardzo we znaki;
czytałam, że antybiotyk zmienia się po 3 dniach jeśli nie następuje poprawa, wet podający upierał się, żeby poczekać choćby te minimalne 5 dni, ale czy jest sens dłużej w tej sytuacji ?
Efekty u Barucha:
on przez cały ten czas nie zachowywał się jak chory, wiem że u szczurów to może być mylące, ale on codziennie dokazuje, ma apetyt, kondycję,
niestety
to nie pozwala mieć złudzeń:
http://www.youtube.com/watch?v=jYenkI5EKHQ
to trzy nagrania dźwięków jakie wydaje:
- pierwsze z dnia poprzedzającego rozpoczęcie kuracji gentamecyną - chrumkanie, suche dźwięki praktycznie przy każdej czynności, 24h/d
- drugie z wczorajszego ranka - po drugiej i trzeciej dawce antybiotyku Baruch ucichł w dzień, ale w nocy chrumkał dalej, nocne chrumkanie jest takie nieregularne, moim zdaniem doszedł taki mokry, bulgoczący dźwięk;
- trzecie z dzsiejszej nocy najtragiczniejsze - on się dusi prawda ? - a tylko jadł wtedy buraczka...
Nigdy nie miałam doczynienia z czymś takim. Najbardziej paradoksalne jest to, że Baruch zasypiając jeszcze się zanosi (czasami to trwa zanim uśnie) a potem przez cały dzień jest cichy, na zastrzykach jest cichy, nie tylko na ucho ale i pod stetoskopem, jak dziś puściłam lekarzowi nocne nagranie nie mógł uwierzyć, że to ten sam szczur. Nie miał nawet porfiryny, a jestem na 100 % pewna, że dzisiejsza noc będzie taka jak poprzednie.
Przychodzi wam coś na myśl ? U szczurkowego lekarza będziemy dopiero we wtorek wieczorem, mam nadzieję, że zostanie robiony rentgen. Zdaję sobie sprawę, że bez tego to tylko gdybanie co mu może być.
Czytałam o problemach oddechowo-krążeniowych, ale tam akurat objawiały się osłabieniem, szybkim męczeniem się szczura, sinieniem itd. U Barucha nic takiego się nie dzieje. Wet podający też trochę sprzecznych informacji mi udziela: ponoć na osłuchu czysto, a potem, że wg niego zapalenie płuc może mieć taki przebieg, że wraz ze schodzeniem wydzieliny, dzwięki robią się bardziej mokre (tutaj też czytałam, że czasami zpalenia płuc nie słychać, ale przecież rzadko). Jeśli tak, mukosolwan mógłby pomóc ?
A jeśli to obrzęk płuc albo serca (kiedy wydaje te dźwięki szybciej oddycha, jakby bokami) ? Czy możliwe, żeby to miało taki dziwny cykl dobowy ? Noc ciężka, wręcz przerażająca, rano uspokojenie, w czasie snu i popołudniowo-wieczornego biegania - cisza, noc - szczur znowu charczy ?
Jutro jeszcze też pójdziemy na zastrzyk z Baruchem, choć nie wiem czy to co obserwuję to polepszenie (fakt jest cichy w dzień, ale noc jest gorsza niż na początku) czy po prostu zmiana kierunku, w którym idzie choroba.
Co myślicie ?
(Rozpisałam się, wiem, ale wszystko wydaje mi się ważne)