Jak jechałam do weterynarza z Szajbą, to przez całą drogę w autobusie przypatrywał się mi, a raczej transporterowi mały chłopiec z mamą. Wyszłam z autobusu, idę do weta, oni za mną. Jako, że chodzę dosyć szybko, mama z małym musieli do mnie podbiec. Okazało się, że chcą zobaczyć co to takiego. Obejrzeli popytali i wrócili na przystanek czekając na następny autobus
A już u samego weterynarza, kiedy byłam z Szajbą i Laboni (niebieski rusek) czekając przysiadła się do mnie pewna pani w starszym wieku, która czekała na swojego kotka. Ja się bawię ze szczurami, a ona patrzy i patrzy. W końcu pyta czy może pogłaskać, no to się zgodziłam. Jako że Laboni to się niczego i nikogo nie boi, bardzo ucieszyła się z towarzystwa nowego ludzia i postanowiła od razu wdrapać się na pani ręce. A Pani jaka zachwycona! Zaczęła mi opowiadać jak to ona za młodu miała szczurka (albo jej córka miała, nie pamiętam), mówiła, że jest zupełnie jak jakiś szczur z jakiegoś filmu. Szczur - gwiazdor
Kiedyś jak wracałam ze szczurami, autobus wypełniony był niebieskimi ludziami - głównie młodzi, w większości dzieciaki i opiekunowie, kibice Lecha. Podeszła jakaś dziewczyna i się pyta co ja ma w tym koszyku, no to mówię szczury. A ona na cały autobus (jako, że ludzie jej znajomi rozwlekli się po nim całym) krzyczy - tu są szczury! Takie białe! Momentalnie zrobiło się koło mnie więcej miejsca
Generalnie nic przykrego nas jeszcze nie spotkało, chyba tylko raz były negatywne komentarze od starszych pań na przystanku. Polska chyba zaczyna rozumieć, że szczury to też fajne zwierzaki
