Strona 209 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: śr wrz 26, 2012 9:07 pm
autor: ol.
Horpyś... nie wiem, nie idzie tak jak powinno...
Dziś rano znów wydała mi się niewyraźna, po południu już bez wątpliwości - pełne napuszenie, dwie godziny później jak jechaliśmy do weta – znośna, ale z mizereńkim apetytem aż do tej pory...
nie mieli dziś w lecznicy rtg cyfrowego, ale na jutro wet ma przywieść... (zwykłego nie chciałam robić, bo w razie e-konsultacji będzie mniej pomocne)
póki co dziś jeszcze dostała enro, ale jeśli do jutra nie będzie jakiegoś przełomu, zmienimy antybiotyk
Dostała dziś jeszcze furo, no i wet pobrał wydzielinę z nosa na posiew, chociaż nie spodziewamy się wymiernych wyników bo Horpyl jest na lekach i próbka pobierana na żywca...


jurto wzięty też zostanie pod lupę Humbak, a właściwie jego siuśki, które mam nadzieję złapać ;/
liczyłam, że uda nam się z tym doczekać do wizyty u dr Rzepki, ale wizje których mi wyobraźnia nastręcza są zbyt niepokojące na początek zobaczymy chociaż ten mocz
Humbak chudnie - powoli - ale jak spojrzeć w ostatnie cztery ważenia rysuje się tendencja...
Humbak pije - już od jakiegoś czasu mi podpadło ile on pije, może nie często, ale jak już stanie przy misce to kilka dobrych minut i cały czas chłepce...
Humbak często mruży oczy - mruży je na Asłana... ale i w międzyczasach
a także Humbak... nie podoba mi się... nie wiem jak to wyjaśnić inaczej niż intuicją odnośnie kogoś kogo dobrze się zna, że coś jest nie tak...

albo popadam w paranoję...


Uni, nie wiem, czy u Asche to krążenie, to wygląda jak brak siły w przednich i tylnych nogach - i podciąganie się i podskakiwanie słabo jej idzie, kończyny ubogie w mięśnie, a tyłeczek swoje waży :-\
może to rzeczywiście teoria warta sprawdzenia, ale poczekam aż ją zobaczy dr Rzepka

najchętniej wszystkich bym zabrała, ale ie zapakujemy się... ;/

Re: moje szczupaki kochane

: śr wrz 26, 2012 9:34 pm
autor: Eve
Ol. ja zawsze ufam swojej intuicji, bo niby wszystko w porządku, niby zachowują się normalnie ale coś mówi że jednak nie.. a później człowiek sobie w brodę pluje że nie zareagował bo przecież coś było.. Co by nie mówić ale jednak my najlepiej znamy te mikro znaki, które oni dają. Przecież są takie delikatne .. ja wiem że jak się leją to nie wyglądają ale przecież takie są ::) czyż nie? O0
Za Horpynię i Humbaczka bardzo mocno i intensywnie paluszki zaciskam.
A sio ! a be wszystkie zło !

Re: moje szczupaki kochane

: czw wrz 27, 2012 4:57 pm
autor: zocha
Zgadzam się! Kto jak nie my zna najlepiej nasze szczury i wie, że coś jest jednak nie tak? Ja też uważam, że lepiej wcześniej reagować nawet jak wydaję nam się, że może jednak coś sobie uroiliśmy niż potem, gdy już jest za późno.

Trzymam mocno kciuki za chorowitki! Oby jednak leki pomogły! Buziaki dla Was!

Re: moje szczupaki kochane

: pt wrz 28, 2012 6:14 pm
autor: ol.
Tak, i dlatego też czeka nas znów wycieczka.
Wczorajsze badanie niewiele rozjaśniło. Humbak mi płynów nie żałował (ach, moczu ci u nas zatrzęsienie, jak otwieram chłopców po ich czasie w klatce – po górnych półkach można brodzić...), tylko że to wszystko białe było - jak woda :-X
Pani laborantka skończyła pracę wcześniej niż się spodziewałam, a maszyna weta podobno nie analizuje gryzoni, pozostało badanie papierkiem i - jest białko ;/
W niedzielę Humbaczek jedzie przebadać sie kompleksowo u dr Rzepki.

Horpyś nie jedzie, bo Horpyś się kuruje, kuruje się obecnie doskycykliną...
Chyba jednak powoli się stabilizuje :) (może nawet przejście na doxy nie było konieczne, ale panikowałam nie widząc poprawy po 4 dniach, a tylko przechylanie się szali to w jedną to w drugą stronę, teraz (racjonalniej) myślę, że poprawa przychodziła tylko wolniej niż oczekiwałam ;/)
Jadąc z Humbakiem zabiorę zdjęcia, na których tutejszy wet niczego podejrzanego się nie dopatrzył - w dodatku obserwując kung fu, które zawodniczka odstawiła na stole od rtg, stwierdził, że i bez zdjęcia orzec może, że płuca jej i serce są niezdarte ::) Może i tak, ale upewnić się nie zaszkodzi.

Re: moje szczupaki kochane

: pt wrz 28, 2012 6:39 pm
autor: Nietoperrr...
Zmartwienia jak z dzieciami własnymi... :-[
Kciuki trzymamy za badań dobre wyniki,za pożyteczne antybiotyko-terapie.Białko w moczu?? :-\
Ech... :(

Re: moje szczupaki kochane

: pt wrz 28, 2012 11:44 pm
autor: unipaks
Humbaczek martwi bo coś pewnie jest na rzeczy, a nie wiadomo co :-\ Oby nic poważnego, trzymam kciuki za niego i za wszystkie chorutki w potrzebie, żeby szybko udało się określić nieznane i przywrócić szczupaczki do dobrego zdrowia :-*
Horpyna z pomocą doxy już na pewno szybciej wróci do formy i nie będzie więcej niepokoić żadnymi dziwnymi symptomami; przesyłamy jej buziaczki i prosimy by prędziutko zdrowiała :)
ol. pisze: tutejszy wet niczego podejrzanego się nie dopatrzył - w dodatku obserwując kung fu, które zawodniczka odstawiła na stole od rtg, stwierdził, że i bez zdjęcia orzec może, że płuca jej i serce są niezdarte ::)
:D Oby miał rację, amen! Ale sprawdzić tak jak piszesz warto. Pozdrawiamy :-*

Re: moje szczupaki kochane

: sob wrz 29, 2012 9:22 pm
autor: ol.
krzątaniny jesienne dziewcząt: http://www.youtube.com/watch?v=2C3s29e-KrU
(nie miałam pomysłu na podkład, więc wybrałam najbardziej oczywisty)

Harf Obrazek

zmagania chłopców

Humbaka „cokolwiek to jest anektuję” Obrazek Obrazek Obrazek

Hugona „cokolwiek by to nie było, trzeba dokładnie sprawdzić"
z prawa Obrazek z lewa Obrazek
odciągnąć w najciaśniejszy kąt Obrazek
i ... koniec konsumpcji – pojawił się Biesu Obrazek ...

Biesa „na nurka” Obrazek Obrazek

porterty braterskie Obrazek Obrazek Obrazek
Humbak Obrazek

portrety kumplowskie Obrazek Obrazek


Asłan właśnie przytargał tego mniejszego słonecznika, na moich kolanach zobaczył Humbaka, pomyślał raz jeszcze (co wcale nie zaczy, że Asłan nabiera rozumu, a tylko, że zdobycz była zbyt cenna :P ), przekicał z kwiatem wzdłuż tapczanu, poprzez pokój i ukrył w klatce :D

Re: moje szczupaki kochane

: ndz wrz 30, 2012 12:11 pm
autor: Entreen
Patrząc na te pyszności, i na te 'atrakcje'... W następnym życiu chcę być szczurkiem u ol.! O.O
(kukadełka w okolicy minuty 2... Śliczne! :* )

Re: moje szczupaki kochane

: pn paź 01, 2012 6:16 pm
autor: unipaks
Kukadełka rzeczywiście urocze. :) A z dyni już prawie domek ;D
http://i889.photobucket.com/albums/ac94 ... mbak10.jpg http://i889.photobucket.com/albums/ac94 ... Asan11.jpg portrety takie ujmujące... :)
Piękna tam u Was jesień, fajnie byłoby, żeby nic jej nie zakłócało i tego właśnie życzymy. Czekamy na jak najlepsze wieści, a tymczasem pozdrawiamy i ślemy buziaczki! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pn paź 01, 2012 6:51 pm
autor: ol.
Po wielkim kłuciu - 2 nieudane próby z ogona i próba ostatniej szansy z łapki...
Dzisiejsze wyniki potwierdziły badanie glukometrem wczoraj w gabinecie, cukru było 360 :-[
Dziś Humbaczek ma dzień na odsapnięcie (widać, że bardzo mu potrzebne), a w najbliższych będzie trzeba powtórzyć test, żeby mieć pewność (jest ułamek szansy, że stres i walka przy pobieraniu mogły spowodować odnotowany skok...) :(

Hugonek ze swoimi 130 mg% otrzymał absolutorium.
Klatka piersiowa Horpyny również - zaocznie.

U Asche brak objawów neurologicznych, nie są to też (póki co) zmiany zwyrodnieniowe, wygląda na to, że winnym jej kłopotów motorycznych jest brzuszek – za dużo brzuszka :-\ , co gorsza stwarza on również niewielki (póki co) problem kardiologiczny. Aszeluna przechodzi na prilium i na dietę (o ranyranyrany....)

Tyle wieści chorobowych.

A są też i wieści gminne: Asłan stwierdził, że skoro humbaków cały dzień w domu nie było nie było, a on był – to tak już powinno pozostać... Fukająca czarna szczotka wczoraj wieczorem odmówiła humbakom prawa wstępu do klatki !!
Humbak straumatyzowany po skrwawianiu u weta oraz Hugon straumatyzowany..od miesięcy – spasowali obaj.
Nie przyszło mi nic lepszego do głowy niż zostawić Asłana na noc i do południa na samotne medytacje.
Po południu aż do teraz brak interakcji między kimkolwiek, bo zimno i po ciepłym obiedzie wszyscy zaszyli się w swoim kącie i śpią.
Humbak jeszcze wygląda na wymęczonego. On zawsze tak mocno przeżywa wszelkie zabiegi medyczne, widzę, że nie jest teraz w formie psychicznej, żeby jaszczura przystopować :-[
Mam nadzieję, że ten sam się opanuje, bo Horpyna 11-go nie pojedzie sama na jajcięcie...
Jestem zmęczona.

Re: moje szczupaki kochane

: pn paź 01, 2012 7:35 pm
autor: unipaks
Nie najweselsze te wieści, tak liczyliśmy na lepsze... :-\
Oby ten ułamek szansy zmienił się w fakt, że ów skok był incydentalny, właśnie z powodu stresu i szarpaniny. A jeśli nie, to przecież skoro szybko zareagowałaś, podjęte leczenie powinno ogonkom pomóc, mocno za to kciukam! :) Przytulcie się z Humbaczkiem i niech zmęczenie razem z przygnębiającym nastrojem i zimnem ustąpi miejsca grzejącej ciepłem nadziei oraz woli walki, dacie radę :)
Ściskamy was! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pn paź 01, 2012 8:49 pm
autor: Eve
Chwile zmęczenia zrzucam na pogodę bo taka ni w kij ni w oko :) Ale może właśnie ta jesień o barwach dojrzałych i słońcem przymrużonym ale przecież uśmiechniętym napawa Cię do uśmiechu że przecież .. nie wszystko takie szare jak nam się wydaje.. a i może stres sobie pójdzie na wieść że idą czasy kumulacji ciepła pod kocykiem wieczorową porą z filiżanką herbaty pachnącej z widokiem na ryjki i szczurzych zębów w uśmiech się układających .. do Ciebie Olinku , do świata. Bo przecież ich światem ( czy chcą tego czy nie 8) ) jest ta pani co się i do nich uśmiecha. Zmęczenie - chwilą brzydką ..lecz przyjdą chwile kiedy w najdrobniejszych szczegółach znaleźć można sens i ..radość. Ona jest .. tuż zza węgłem, za rogiem i czeka żeby ją zauważyć :)
..tyle chciałam .. bo wiem że po nią sięgniesz ! :)

Liczę ze to jednak stres zrobił zły wynik !
A Oni .. cóż .. to są tacy giganci, te szczury, że jak nie ma problemu ..to człowiek patrzy i nie dowierza ..i szczypie się czy aby na pewno .. i nawet troszkę się nudzi ..jak trwa za długo spokój .. Ale za to ich kochamy :-*
Łeb do góry Ol ! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pn paź 01, 2012 9:18 pm
autor: IHime
Dziewczęta cudowne jak zawsze, wdzięczne niczym primabaleriny. :D Chłopcy również uroczy! :-*
A próbowaliście z ucha? Moja wetka cukier Beziutce mierzyła właśnie z kropelki z ucha. Chyba że potrzebowaliście więcej kropelek, wtedy z ucha się nie da. Buziaki dla biednego, pokłutego Humbaczka!
Może rzeczywiście ze stresu mu cukier skoczył?

Re: moje szczupaki kochane

: śr paź 03, 2012 8:11 pm
autor: Jessica
czekam na lepsze wieści
i przesyłam głaski dla wszystkich szczurzych śliczności :-*

Re: moje szczupaki kochane

: śr paź 03, 2012 10:01 pm
autor: ol.
Dzięujemy :)
IHime potrzeba było więcej, bo do morfologii i biochemii, a jemu nie chciała lecieć, bo taki odwodniony ostatnio chodzi...
A do glukometru z paluszka, dr pokazała mi jak, choć i tak bez pomocy weta się nie obeszło. Wczoraj 239 mg%, ale też nie było szybko i przyjemnie, po tym jak dwa razy wyszedł error, myślałam, że wet nóżkę Humbakowi wykręci walcząc o wystarczającą ilość krwi, którą trzeba było nanieść poziomo na pasek :-X
Dziś pojechałam z własnym sprzętem i poszło w trymiga - i ! – 122 mg% :o
Jeszcze raz jutro, bo w tym momencie mamy trzy różne wyniki - dwa podszyte stresem, co zdają się odzwierciedlać - i dzwonię po dalsze instrukcje.
Z jednej strony wspaniale, gdyby to nie była cukrzyca, z drugiej – co dalej ?
Bo że coś jest a rzeczy przekonuję się codziennie rano jeśli Humbak nocuje w klatce – górne półki pływają, jeśli śpi u mnie – zdarzy się może jedna kałuża... ;/

Pozostając jeszcze przy chłopcach druga dobra wiadomość to ta że Asłan został spacyfikowany :D i to wcale nie przeze mnie, która w ramach rekolekcji zabierałam go z Humbakiem do weta, a przez samego Humbulumbu, który nie wiem jak to zrobił, ale znów wystarczy, że tupnie a jaszczurówka rejteruje :P

W szczupakowie dziewczyńskim:
W międzyczasie wyszły Horpynowe posiewy – gronkowiec, niewrażliwy na większość antybiotyków, wrażliwy na gentamecynę. Ha !..
Nie ma sensu przerzucać Horpyka na trzeci antybiotyk, jeszcze tak silny, na podstawie tak niepewnej (co lekarz sam przyznał) - na tydzień przed planowanym zabiegiem. Psikanie dziewczęcia wyrównało się obecnie z resztą stada, czyli nie jest już tak silne jak było, ale nie zanosi się na to, że ustąpi całkowicie (od kilku dni jest tak samo). Stwierdziliśmy, że doxy już więcej nie zdziała, siedem dni organizm będzie miał żeby się odpocząć od chemii, a w Warszawie podczas narkozy będzie doskonała okazja, żeby pobrać czystą próbkę. I wydaje mi się, że niegłupie byłoby żeby po zabiegu zamiast rutynowego enro dać osłonowo właśnie gentę i jeżeli posiew będzie to uzasadniał pociągnąć leczniczo dłużej. A także u reszty stadka...


I tutaj powinien nastąpić kres wieści chorobowych, a szczuractwo powinno strącać piniatę...
A niestety – wczoraj po powrocie od weta, wypuściłam dziewczyny i zobaczyłam gulę na nodze Duchy. Dziwny twór, inny niż znane mi Humbakowe - twarde, skoncentrowane ognisko zapalne, jakby obręcz na śródstopiu...
czy to uraz, jeśli Duch nie kuleje prawie ??
Posmarowałam altacetem, a dziś wet podał przeciwzapalny, mówi że to staw, ale też niepewnie..
Oby tylko jej przeszło bez żadnych już więcej udziwnień...


Bo Ducha świętować powinna ! Wczoraj stunknęły carycy umowne dwa latka !

Obrazek


Nie było góry łakoci, była ścieżka zdrowia po połaciach szczurzych szmatek i moich ubrań, które wrzuciłam z szafy bo zmieniałam garderobę z letniej na zimową. Ale było to też dokładnie w gust Pani Grenadyny, która lubi sobie ząbkiem tu i tam ;)

http://www.youtube.com/watch?v=9IL7KtaA ... e=youtu.be

Filmik powstał jakiś czas temu i jest świdomie tendencyjny, Grenadynowe wyzwanie rzucone spoistości materii szczerze mnie fascynuje.
Ale to jedna strona Duchy - nie zmieściło się to jak cudownym szczurem jest dla swoich - przyjacielskim, opiekuńczy, równym...
W dniach, kiedy Horpyna była „obłożna” Grenadyna przy niej czuwała, iskała, dawała się iskać, służyła to za poduszkę to za kołderkę. Ba ! kiedy ja wkładałam rękę do hamaka, żeby przy Horpynce pobyć, wtulona w nią Ducha powstrzymywała się od tego co normalnie miałaby do wyrażenia zębami. A kiedy mi palce „zbłądziły” na białe futerko łapała je w zęby i przesuwała ku Horpynie, ze stanowaczością ale spokojnie - „jak już musisz tutaj być, to zajmij się tym dla czego przyszłaś”

Jej szczodre krągłości zawsze też były dla Wita, którego napastowała o przytulanie, ale kochała jak nikt przed nią, dla Berty, z którą wolała podrzemać w hamaku jak z równą, niż udowadniać, że mogłaby zająć jej miejsce.
Kiedyś prorokowałam jej alfowanie, ale zbyt jest wygodna na takie obowiązki – czy szczura która raz na dwa dni czasami wybiera się na przechadzkę mogłaby zapanować nad pędzącym światem agutów ?
Ale po co panować ? - zapytuje przeciągając się imperialnie Grenadyn mój mięciutki, rozłożysty jak Biała Ruś ^-^


Uściskałam uważając na nóżkę (i godność osobistą) i obiecałam pyszności na sobotę ;)