Żeby nie było,że zawsze u nas pięknie i wesoło
Same kłopoty mam z tymi moimi tymczasami.Rambo załatwił mi wcześniej palec,a wczoraj córci Szopen załatwił rączkę i to dosyć paskudnie.Przez przypadek co prawda,nie z jego czy jej winy,ale to nie zmienia faktu,że żałuję coraz bardziej,że wzięłam te tymczasy do siebie.
Wieczorem przydreptała do mnie w piżamce na cowieczorne mizianki ze szczurkami,akurat Szopen i Rambo mieli swój czas na wybiegu.Rambo od razu zamknęłam w klatce,nie chciałam ryzykować paluszków córci.I nagle wpadł do pokoju kot...Szopen w panice zaczął uciekać,kot go gonił,a córcia chcąc "uratować" szczurka,złapała go szybko...i nagle krew trysnęła z małej rączki...
On pewnie myślał,że to kot i się chciał obronić

Wgryzł się ile miał sił i przedziurawił prawie rączkę na wylot.Rana jest duża,bardzo głęboka,dziś rączka cała opuchnięta.Bez lekarza się nie obejdzie.
A ja jestem zła,sama na siebie,że wzięłam na głowę kolejne szczuraki,których nikt nie chciał,że muszę teraz zbierać pieniążki na ich wykastrowanie,żeby szybciej domek znalazły,zamiast zbierać na nowy rowerek dla córci,bo jej ktoś ukradł.
W dodatku kosztowały już córę i mnie tyle bólu...Żałuję chwilami,ale teraz już nic nie zrobię.