Strona 22 z 25

Re: Moje słodziaki :)

: wt lis 18, 2014 5:51 pm
autor: unipaks
Dobre wieści, niech tylko teraz gule zejdą i mała wróci do pełni zdrowia i sprawności.:) Pogłaszcz serdecznie dziewczynę ode mnie :-*
Ranę można przemywać delikatnie Octeniseptem lub Solcoserylem Żelem, jeśli masz. Czy wiadomo, co to jest?

Re: Moje słodziaki :)

: wt lis 18, 2014 7:15 pm
autor: molll
Dajemy jej czas, obserwujemy gule. Jeśli nie będą się powiększać - martwić się nie będziemy. Jest szansa że to jakieś opuchnięcie lub płyn się zebrał i, że zejdzie po zwiekszonym antybiotyku. Jeśli nie zejdzie lub się powiiększy- wtedy będziemy się martwić i albo zmiana antybiotyku albo prześwietlenie i odessanie płynu z brzuszka. Móżdżi czuje się ogólnie świetnie bo nie widać żeby coś ją bolało albo nic z tych rzeczy. Ma nawet siłę bronić jedzenia więc naprawdę niechcę popaść w paranoje i staram się zachować spokój i zdrowy rozsądek. Sama ranka ładnie się goi, żadnych zaczerwienień ani wycieków, nic. A nawet zauważyłam, że szwów nie widać ::) więc najpewniej Rigel skutecznie je sobie przystrzygła :D

Re: Moje słodziaki :)

: śr lis 19, 2014 12:08 am
autor: unipaks
Trzymam kciuki, żeby dalej poszło bez żadnych problemów; tak na wszelki wypadek upewnij się za jakiś czas, czy rana nie wydziela żadnego nieprzyjemnego zapachu mogącego sugerować stan ropny. Głaski dla dziewczyny i niech zostawi resztę fastrygi w spokoju ;)

Re: Moje słodziaki :)

: śr lis 19, 2014 8:17 pm
autor: molll
Długo się nie pocieszyłam... zaraz się zapłaczę chyba :( dziś krwawienie z dróg rodnych zafundowała mi Grubcia... to jest jakieś fatum chyba! Teraz? Kiedy ledwo co kieszeń wypróżniona, kiedy jeszcze się Móżdżi nie wygoił... ona mi teraz takie niespodzianki robi? :'(

Re: Moje słodziaki :)

: czw lis 20, 2014 10:46 am
autor: molll
Nie jest jednak tak, że dzieją się same złe rzeczy. Dziś nutka optymizmu zawitała w domu-
1. Grubuś dziś już nie krwawi (w ruch poszła cyklo) a na cipuszce ma zaczerwienienie widoczne więc jest szansa że najgorszy scenariusz pójdzie w zapomnienie! Co nie zmienia faktu i utwierdza mnie jednak w tym, że maluchy koniecznie pojadą na sterylkę jak tylko podrosną!
2. Wszystkie baby są już w jednej wielkiej klacioszce i od nocy nie słychać wrzasków które jeszcze wczoraj z rana zmusiły mnie do przeniesienia ekipy do małej klitki :) Całość łączenia mogę uznać za dość czasowe ale bezproblemowe :) sypała się sierść pierwszego dnia (Móżdżi rekonwalescentka pokazała maluchom kto tu żądzi) ale bez większych uszczerbków, było trochę przeprowadzek i prób integracji ale wkońcu udało się osiągnąc zamierzony efekt i laski nawet dostały dziś wspólne jedzenie, które zjadły w spokoju razem w czwórkę :)
3. Móżdżi po antybiotykach boczki odzyskała spowrotem a gule mimo, że są nadal wyczuwalne to jednak sporo mniejsze niz na początku! Czyli panika była jak najbardziej nie wskazana :) Pozatym jednego szwa już niema i został o ile się nie myle tylko jeden lub dwa, zresztą cyknęłam jej z rana zdjęcie brzuszka na pamiatkę :) :
Obrazek

Re: Moje słodziaki :)

: czw lis 20, 2014 11:31 pm
autor: unipaks
Zuch Móżdżi, ale powiedz jej niech już trzyma ząbki z dala od brzucha ;)
Dla wszystkich ogonków głaski, pewnie wkrótce zobaczymy zdjęcia przytulańców :)

Re: Moje słodziaki :)

: pn lis 24, 2014 2:12 pm
autor: molll
Dziś rano Grubcia znów krwawiła. Postanowiłam więc nie czekać tylko zwinąć manatki i zabrać ją do wetki. Przy okazji zapakowałam też Móżdżi.
Rokowania- ropomacicze. I potrzebna kolejna sterylka. :( Grubiś jest od dziś na antybiotyku do... najpewniej przyszłego miesiąca.
a Móżdżi? Móżdżi tak sobie przekombinowała ze szwami, tak je powygryzała że jeden zarósł pod skórą i teraz mamy zgryz- albo był to szew wchłanialny i wtedy po problemie albo był nie wchłaanialny i wtedy trzeba czekać aż zrobi sie przetoka i szew sam wylezie na zewnątrz.
same problemy ostatnio :(

Re: Moje słodziaki :)

: wt gru 02, 2014 3:02 pm
autor: molll
Wróciłyśmy własnie od Dr. Dziwaka. Grubcia miała robione badanie krwi przed planowaną sterylką i okazało się że wskaźnik GOT był za wysoki (421?) w związku z tym mamy we wrocławiu stawić się w przyszły poniedziałek ponownie. Krew pobierali spice z ogonka 3 razy, i z racji ze krwi prawie w ogóle nie udało się obrać, za 4 razem wkuli się w łapkę. A ze spikiś to ogromna panikara, pisków było co nie miara już przy samym zaciśnięciu ogonka... bida moja malutka :( Do tej pory Grubiś ma brać hepatiale Forte (po pół tabletki/ dzień) - osłonowo na wątrobę oraz HemoVet (na niedokrwistość, z racji problemów z pobraniem krwi) pozatym mam podawać enro, codziennie oraz cyklo- w zależności od krwawienia (dziś poprosiłam o zastrzyk z cyklo z racji jej paskudnego smaku)
Podsumowując ... Grubisiowe zmagania zdrowotne- na ten moment podajemy jej:
Enro (z powodu licznych martwic pozastrzykowych- doustnie)
Kabergolina (na gruczolaka pod pachą i niedowład najpewniej przysadkowy)
Hepatiale (wątroba)
HemoVet (kre)
Cyklo (krwawienia)
zdrowiej grubiś bo zamęczę Cię tymi farmaceutykami :(

Re: Moje słodziaki :)

: śr gru 03, 2014 4:52 pm
autor: Malachit
Biedna Spika... a jak z podawaniem leków, nie pluje? Bo Fajro to strasznie wybredna i mało w czym leki wciąga - a też podajemy codziennie... najchętniej by tylko serek homogenizowany jadła ::)
Swoją drogą, Fajro też miała rok temu coś z macicą, na szczęście u niej antybiotyk to załatwił - wygląda na to, że to niestety rodzinne :(

Re: Moje słodziaki :)

: śr gru 03, 2014 9:28 pm
autor: molll
Malachit pisze:Biedna Spika... a jak z podawaniem leków, nie pluje? Bo Fajro to strasznie wybredna i mało w czym leki wciąga - a też podajemy codziennie... najchętniej by tylko serek homogenizowany jadła ::)
Swoją drogą, Fajro też miała rok temu coś z macicą, na szczęście u niej antybiotyk to załatwił - wygląda na to, że to niestety rodzinne :(
Malachit, nie chce jeść, nie współpracuje ze mną kompletnie, mam wrażenie, że już mi nie ufa poprostu bo nie chce jeść już nic odemnie co ma choć odrobinę leku w sobie. Wciskanie leków na siłę tez przy takiej ilości nie wchodzi w grę- wyrywa się i piszczy niesamowicie. Jeszce na początku ten patent zdawał egzamin ale z każdym kolejnym razem jest mi coraz ciężej... Pozatym spikiś ma pięć sporych placków martwicowych na ciele co uniemożliwia mi dawanie jej zastrzyków... a mamy podawać antybiotyk do poniedziałku aż :/ przerzucenie się na doustną formę - nie muszę chyba komentować co by oznaczało :/ niemam sił. Chce mi się płakać... a grubiś nie przestaje krwawić z dróg rodnych, mimo wczorajszego zastrzyku z cyklo (wczoraj na jakiś czas był spokój od krwawienia ale dziś już wszystko jak dawniej jest...) czuję że to wszystko zmierza w złym kierunku... i jeszcze ten niedowład w łapkach... jej wygląd, sposób w jaki chodzi- chwyta za serce... Dziś zmarnowałam dwie dawki leku... Grubciaa zjadła może z 1/5 tego co powinna zjeść... i co dalej? tracę siły... mam ochotę się poddać, i przestać ją męczyć tym całym leczeniem... pochłania on moje nerwy, jej nerwy i mnóstwo czasu i pieniędzy wyrzuconych w błoto a przeciez mam jeszcze 3 inne ogony które wymagają uwagi... Z drugiej jednak strony jak patrzę na nią w takim stanie to wiem, że muszę działać... :'(

Re: Moje słodziaki :)

: czw gru 04, 2014 2:50 pm
autor: molll
Dziś po cięzkich próbach udało się wcisnąć w grubcię hepatiale i antybiotyk doustny (baytrill 1/4 tabletki). Pozatym zaopatrzyłam się w cyklonaminę iniekcyjną (dawka 0,4 ml)w razie wystąpienia krwawień. Odzyskalam nieco wiary w tego nieznośnego szczurka...

Re: Moje słodziaki :)

: pn gru 08, 2014 4:00 pm
autor: molll
Spikiś już po sterylce. Byłyśmy dziś u dr. Dziwaka, po hepatiale wskaźnik GOT z ponad 400 zmniejszył się na 149! Brawo! Dzięki temu zabieg dziś był możliwy. Znów wkuwali się bomblowi w łapkę... i dzieki temu wiem, że Spikiś to straszna panikara :) wystarczyło ją tylko zawinąć w polar żeby zaczęła swoją piskliwą serenadę, nie mówiąc już o tym jak zacisnęli jej wokół łapci uciskową gumkę... wtedy to dźwięki wydawała jakby ją ktośs żywcem ze skory obdzierał :D panikara i tyle! Ale ale... przeciez lepiej piszczeć na zapas- tak w razie "w" żeby nie przeoczyć odpowiedniego momentu w którym piszczeć należy ;)
Grubiś leży teraz dalej nieruchomo... wygląda biednie, dużo pije ale narazie nie chce jeść. Mamy podawać jeszcze przez 3 dni Enro i jeszcze przez tydzień hepatiale. Zdrowiej szybko bombelku!

Re: Moje słodziaki :)

: pn gru 08, 2014 10:29 pm
autor: molll
Grubiś jak leżała tak lezy nadal... nie podoba mi sie to trochę tymbardziej że jutro muszę być w pracy... Wypiła wprawdzie sporo wody, zlizała jakieś marne ochłapy jedzenia z mojej ręki ale nic pozatym... jak do jutra rano nie stanie na łapcie to będę musiała coś wymyśleć!

Re: Moje słodziaki :)

: wt gru 09, 2014 8:37 pm
autor: molll
Dziś z rana nie bylo poprawy, a czekało mnie 12h w pracy z dala od Grubci... Jakież było moje zdziwienie kiedy w głowie zaświtał mi nikczemny pomysł urwania się na umówioną wizytę do dentysty! Przeszło! Poleciałam do p. Asi w drodze wykonując telefon do dr Dziwaka z prośbą po instrukcje- Szczurcia dostała steryd RAPIDEXON, kroplówkę z glukozy i vitaminę B12... postawiło ją to na nogi ale nie jakoś diametralnie... coś tam podjadła ale jak na nią to jest to naprawdę niewiele. Nie chce przełykać tego co jej wciskam do pyszczka... dam jej czas do jutra. Jak nie będzie dalszej widocznej poprawy...to chyba straciłam szczurkę... :'(

Re: Moje słodziaki :)

: czw gru 11, 2014 10:44 am
autor: czartoria
Bardzo Ci współczuję. Najgorsza jest bezradność i patrzenie na cierpienie zwierzaczka :( My po 2 tygodniach podawania Krecikowi zastrzyków z antybiotyku, który nie pomógł znów musimy go kłuć kolejne 2 tygodnie po 2 szpile dziennie, a przy tym 1 zastrzyk to okxyvet. Biedny Krecik ma już ze '150' martwic po nim, a jeszcze 3 dni kłucia zostały. Też nie wiem już gdzie się wbijać :( I płacze bardzo mimo że przez pierwsze 2 tygodnie dzielnie znosił zastrzyki. Tyle pociechy że w końcu mu pomogło.
Trzymam kciuki żeby i biednej Grubci się poprawiło. Bardzo mocno trzymam.