Wróciłam z Alp

wieki mnie nie było.
Gdy tylko weszłam do mieszkania zobaczyłam chłopaków na ściance klatki. Ven od razu zaczął się tulić, Sekator udawał, że strzela focha i przez chwile nie chciał wyjść do mnie na ręce, a Fenek jak zwykle zaspany czekał, aż sama go wyjmę i wymiętoszę. Pod opieką sąsiada - nie da się ukryć - Ven się upasł. Zwykle szczupły, zgrabny, a teraz się zrobił tłusty brzuszek. Nie mogę się nimi nacieszyć, tak się stęskniłam. Nawet mi się tam śnili
Uraczę Was kilkoma zdjęciami z Alp:

widok na miejsce, gdzie mieszkałam, z góry

Mt Blanc - cel na kiedyś.. może niedługo?

taras widokowy przy Crime Caron (3200 m npm) najwyżej wjeżdżający wyciąg, tam sobie na nartach śmigałam

ponad chmurami

czyli przełęcz (między Pointe du Thorens, a Aiguille de Peclet) część mojej wyprawy pieszej

sobie odpoczywam w drodze na Aiguille de Peclet

gdzie ja wlazłam tak wysoko?

i widok na dół z prawie zdobytej Aiguille de Peclet

złazimy w stronlę Glacier de Chaviere
Ogólnie to zdjęć mam mało, bo jak właziłam,to mi aparat zamarzł - co specjalnie nie dziwi, bo nawet rzęsy zamarzały. I tak wyglądałam niczym królowa śniegu
Wyjazd pełen przygód, momentami nieco groźnie, ale cóż - było cudownie
