Jest mi smutno.
Dziewczynki, dla ktorych szukalam domu - wlasnie go znalazly. Mysle, zę bedzie im bardzo dobrze. Troszke sie martwie ale lepiej trafic nie mogly.
Jest mi bardzo zle, bo nie moge dogadac sie z wlasna mama (nie to, bym miala jakies inne

).
Szlag mnie trafia, bo na poczatku myslalam, ze raczej nie uda mi sie znalezc domu dla siostr szczurzych. I twedy moja mama dostala szalu, zaczela krzyczec, szantazowac mnie, ze jak jestem taka dorosla, to ona juz wie, co zrobi. Ze jesli szczury nie znajda domu, to ona juz wyciagnie odpowiednie konsekwencje.
Jeju, przestala sie do mnie odzywac, jakbym zrobila jej jaka najgorsza krzywde.
A tak bardzo smutno jest mi z tego powodu, ze w ogole nie potrafie jej zrozumiec. Czuje sie, jakby moja mama zachorowala psychicznie, bo w takich chwilach nie da sie w ogole z nia dogadac. Ona wie swoje, jest obrazona a mi mowi, ze jestem cholerna egoistka. Wyciaga przy tym wszytskie rzeczy niedogadane.
Ja wiem, ze ten czas teraz jest mimo wszytsko dobry, bo pomaga mi odciac pepowine, jeszcze gdy mieszkam z rodzicami.
Ale jest mi tak strasznie przykro, ze moja mama tak naprawde nie toleruje mojego zdania, ze wie lepiej, co jest dla mnie dobre, ze tak naprawde nie pozwala mi dorosnac (a wg rocznika to juz 24 lata).
Bardzo mi przykro, ze jest taka autorytarna i nastawiona tylko na to, co ona uwaza, a jak ona wszytsko widzi - tak tez jest.
Ja sie nie zmienie, wrecz przeciwnie - utrzymam swoje zdanie i wiem, ze przy pomocy kochanej osoby - dam sobie rade. Przetrwam, tylko o co tyle szumu?
Przeciez dwa szczury wiecej, to naprawde zadna tragedia.
A to, ze gryza? Gdy powiedzialam jej, ze wlasnie w tym ogony sa blogoslawione, ze gryza kanape, tapete, wykladzine - bo wlasnie dzieki temu pokazuja co jest naprawde wazne, czy urzadzenie mieszkania, czy zycie prawdziwe, relacje zludzmi - moja mam dostala szalu.
A wlasnie szczury ucza zdrowego podejscia do materialnej strony zycia. nie to, bym cieszyla sie z tego, ze mam pozarta kanape. Ale w koncu co to za tragedia - gdy w kanapie jest dziura.
No tak ale mi zawsze wszytsko latwo przychodzilo(oczywiscie to slowa mojej mamy), a moze to moja mama ma wielka trudnosc w tym, by zaczac widziec, cos poza kanapa, cos co jest w zyciu najwazniejsze i nie do pogryzenia przez szczury.
Oj zle, czuje sie niezrozumiana, bez poparcia, bez mamy.
To chyba poczatek nowego...