Oj był koncert, był istotnie

Szkoda, że czas świąteczny minął tak szybko...
Wrzuciłam filmik z pobytu u nas Fantazji i Miki, zapraszam do oglądania:
http://www.youtube.com/watch?v=kfTE4NSPm5s
A u nas i u naszych niebieskich pociech... fajnie.

Baby rządzą, domagają się rozpieszczania.
Puma nadal prezentuje nieposkromiony apetyt.
Scenka jeszcze całkiem świeża. Był biały dzień i dziewczyny spały. Postawiłam na stoliku
kubek z herbatą oraz trzymany w drugim ręku talerzyk i zawróciłam, żeby przymknąć drzwi; kiedy się odwróciłam, w moją kanapkę była wbita Puma i zlizywała masło spod warzyw.

Przegoniłam, skonsumowałam w kuchni i wróciłam.
Puma w pięknej stójce obejmowała łapami butelkę ze Staropolanką i zębiskami zdzierała z niej etykietkę; klej nie był zbyt mocny a Puma nie anemik - w złości za ukrócenie łakomstwa zlikwidowała papierową otulinę i spojrzała na swą panią wyzywająco i z miną tryumfatora. Pod nogami miała dane o mineralnej, na pyszczku zaś papierowy kawałek. Przylgnął doń, już to z powodu kleju, już to naelektryzowania, do sierściastego policzka i ani myślał odstąpić.

Szczura z godnością i nie bez elegancji pochyliła główkę, pewnym gestem przydeptując łapką niesforny kawałek. I owszem, papierek posłusznie dał się stamtąd usunąć, za to przylgnął teraz do łapki, która ze zniecierpliwieniem usiłowała się natręta pozbyć, potrząsając nią, przykrytą papierowym skrawkiem - na próżno, uparte małe bydlę tkwiło tam i wystawiało jej opanowanie na próbę. Rozeźlona nie na żarty Puma pochwyciła naelektryzowany i lepki od kleju papierek w zęby i efektownym gestem odrzuciła w bok... to znaczy, taki był zamysł - cóż, kiedy przeciwnik wyraźnie robił jej na przekór. Przód szczurzej mordki zdobił teraz śliczny błękit pospołu z malowniczą sylwetką uzdrowiska oraz datą 1905.

Jeszcze nie składając broni, szczura podrzuciła mocno głową raz, potem drugi i trzeci, następnie wściekle natarła na złośliwca łapami oraz paszczęką. Mordkę uwolniła, owszem, ale aktualnie papierek nieprzejednanie kleił się to do jednej, to do drugiej łapki, które z determinacją przestępowały raz po raz.

Z bielmem na oczach niebieska wściekłość zaatakowała raz jeszcze, a rezultat batalii mogłam ujrzeć na szczurzym nosku, który uniósł się ku mnie z zaklejonymi wstrętnym skrawkiem chrapkami; w oczkach pojawiło się rozżalenie i skarga, zwierzątko przytruchtało ku mnie i wbiegło mi na kolana, a ja zakończyłam tę nierówną walkę i serdecznie przytuliłam uwolnioną już od natręta wojowniczkę
dziewczyny pozdrawiają!
