Strona 225 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: śr lut 20, 2013 11:54 pm
autor: unipaks
Mocno, mocno kciukamy za dziewczyny, w szczególności za Asche i za Moirę, ufając że leki dadzą jak najlepsze efekty i dziewczyny wyjdą na prostą; oczko Frondy niech zacznie się prezentować w pełni zdrowia w całej krasie :) Chłopcom niech siły sprzyjają, by spokojnie dotrwali te dwa tygodnie do następnej wyprawy. :-\ Pogoda teraz na dokładkę sprzyja takim wyprawom
Ciepła i spokoju dla szczupakowa :-*

Re: moje szczupaki kochane

: czw lut 21, 2013 9:11 am
autor: IHime
Nadganiamy i aktualizujemy kciuki za wszystkich uczestników tego weterynaryjnego maratonu. Za Aszeńkę - z całych sił; za Duchę - za siłę serDucha; za Frondziaka - na wszelki wypadek; za Moirę - żeby przegnać mroki (z uszu); za Humbaczka - coby słodkie miał tylko życie; za Asłanka - za siłę niezłomną, za Ol. :-* - żeby energia i pozytywne myślenie jej nie opuszczały.

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 7:09 pm
autor: unipaks
Ol, i jak Felicjan, jak dziewczyny i chłopaki teraz?

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 7:57 pm
autor: ol.
Chcąc niechcąc wpadliśmy w tryby szpitalne i te toczą się, skoro muszą...

Asche: digoxin rano; furosemid po południu; digoxin, prilium, hepatiale/ostropest, Q10 wieczorem; dositnex co trzy dni

U Aszeluny bez rewelacji, ale też nie jest gorzej. Dostała „wyższych” nóżek, czasami wybiera się na spacer, choć trzeba wyłapywać chwile, kiedy ma na to ochotę, bo nie zawsze jest to w czasie wybiegu dziewczyn. Na szczęście i z chłopcami (minus erotoman Biesu ::) ) można Aszelka puścić, bo nic sobie nie robi z ich bezpośredniości.
Nie grymasi nad dostinexem, tylko czasami podnosi głowę znad spodka i ma minę jakby wyrzekała za niewidzialnymi złoczyńcami: „Spaskudzili mi moje nutri !... >:(
.............. moje nutrisiulki.... mniamniamam...” :D


Gdybyż i Stanencji obiekcje ograniczały się do samych inwektyw. Stanek niestety wyczuwa dostinex we wszystkim i po dobroci za nic nie przełknie;/ Każde podanie strzykawką to zapasy, a i tak wciąż mam wrażenie, że więcej leku ląduje na mnie niż w jej gardzieli.
Na szczęscie miewa się nieźle – tak, że gdybym nie wiedziała, mogłabym powiedzieć, że jest zwykłym Stanuszkiem... Ponieważ wiem – wydaje mi się bardziej delikatna i krucha.
Cenna.

Stanza: hepatiale/ostropest codziennie; dostinex co trzy dni


Grenadyna... tak szczerzy mi się buzia jak na nią patrzę ! Najcudowniejsza niedźwiedzica polarna :-*
Leń - ale carycy wolno ;)

Ducha: prilium wieczorem, B-complex


Moira ukochała sobie gniazdo Biesiaka i jeśli tylko klatka jest otwarta i to co ma załatwi, na wypoczynek lokuje się tam. Potem jest zmiana warty i Bies mknie po prętach zanurzyć się w namaszczonym zapachem niewiasty polarze.
I tak się mijają biedni... Jak już pewne będzie, że wszystko dobrze z Moirą wykastruję ją - i może ? - może będzie miała z kim uganiać i wydatkować swoją młodzieńczą energię.
Bo z dziewczynami nie za bardzo :-\ I nie dość, że w klatce wciąż odstaje od grupy, to i na wybiegu jest zupełnie samotna (dziewczyny już od jakiegoś czasu twierdzą, że skoro carycy "wolno", to i całemu cesarstwu ::) ). Moirze nie przeszkadza to zbytnio, przecież od zarania taki wyglądał jej świat, ale ja, mając porównanie, wiem ile traci bez choćby jednej bratniej duszy do załatwiania szczurzych spraw :-\

Moirena to druga pacjentka z piekła rodem. Jutro kończymy krople do oka, bo węgielek już ładny pełny, objęty czyściutkimi powiekami (na dolnej tylko widać małą bliznę, po rance która była przyczyną problemów).
Natomiast kłucie panny glizdy to prawdziwe utrapienie. Działam pół centymetrową igłą lecz i tak w strachu, że zrobię z glizdy kebab... W miejscu to nie ustoi, igłę już wbitą pięć razy wyrwie, na domiar ma dziwną cechę skóry, którą i Vlad posiada, że przy wbijaniu igła się zatyka i żeby wtłoczyć lek, trzeba najpierw przepchnąć „korek” :-\
Kropelki douszne też nie wiem czy trafiają tam gdzie powinny, bo co Moirę dotknę samą końcówką zakraplacza, ta już się otrzepuje niczym komiksowy Pluto ::)

Moira: gentamicin, tobrospot rano; gentamicin, borgal po południu; gentamicin, tobrospot, hepatiale/ostropest, dicoflor wieczorem


Humbak troszkę bardziej zacukrzony niż lubimy. Podejrzewam, że to sprawka kolby, którą szczupaki miały do dyspozycji w tygodniu, sucha kukurydza nie powinna być bardzo cukrogenna, ale trzeba przyznać, że Humbak poświęcał jej sporo uwagi...
Mimo tego Humbulumbu wygląda kwitnąco :) Kibić ma szczupłą, ale mocną - idealną ! Iskrę i pazur niezmienne
(choć pazura mógłby sobie darować... )

Humbak: insulina, Q10, B-complex rano; Q10 po południu; insulina, hepatiale/ostropest, urinal wieczorem


Felek po jednym dniu wyciętym z życiorysu, następnego już nie pamiętał o utracie kilku gram nikomu niepotrzebnej tkanki :P

Felek: nic :o


i dla kronikarskiej precyzji
ol. - amotaks, klabax, anesteloc rano; rumianek po ranku; amotaks, klabax wieczorem; rumianek po wieczorze (vivat eradykacja ! O0)



Ale kto by tam podsumowywał to wszytsko :P

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 9:11 pm
autor: unipaks
Oj, ol... Niewesoło :( Jak udaje Ci się to ogarniać, zwłaszcza te "w południe" :-\
Wypraszamy dla Szczupakowa trochę większej łaskawości Losu; i żeby leki działały, a pacjenci wszyscy bez wyjątku byli bardziej przychylnie nastawieni do terapii :)
U najłatwiej szły zastrzyki (i wszelkie inne niekochane zabiegi), kiedy przed paszczą stała miseczka z czymś pysznym, czego nie dało się porwać i uciec, a czego nie można było sobie żadną miarą odpuścić ;) )
Tobie także życzymy szybkiego wyzdrowienia, ol :-* Buziaki! :-*
U nas również szpital w domu, na szczęście tylko ludzki :P

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 9:13 pm
autor: Entreen
No, to widzę że faktycznie szpitalnie!

Ale zmartwiła mnie jedna rzecz, czy dajesz dostinex w rękawiczkach? To jest bardzo groźna substancja dla kobiet i nie powinna mieć kontaktu ze skórą chociażby, a najlepiej, żeby podawał go mężczyzna...
Nie pamiętam, czy dostinex jest tak groźny jak galastop, no ale ta sama substancja czynna, więc...

a i u nas domowy szpital wśród ludzi, epidemia jaka!

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 9:19 pm
autor: Maszka
Chciałam zaproponować podawanie dostinexu z palca - obojętnie z czym zmieszany, z łyżeczki idzie opornie, za to z palca w kilka sekund (zależności szczurzych nie zrozumiem ::) ), ale właśnie czytam:
Entreen pisze: Ale zmartwiła mnie jedna rzecz, czy dajesz dostinex w rękawiczkach? To jest bardzo groźna substancja dla kobiet i nie powinna mieć kontaktu ze skórą chociażby, a najlepiej, żeby podawał go mężczyzna...
Nie pamiętam, czy dostinex jest tak groźny jak galastop, no ale ta sama substancja czynna, więc...
... także widzę, że trzeba wymyślić inny sposób podawania..

Szczupaczkom zdrowia życzę! :-*

Ol., czy mogłabyś mi powiedzieć jak w Ćwirkowej i Około-Ćwirkowej rodzinie wyglądają problemy przysadkowe, guzowe, zw. z drorami rodnymi, nerkami (tu alarm dostałam od metiss)?

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 9:22 pm
autor: unipaks
Nas uprzedzano o ostrożności przy podawaniu, i że lepiej gdyby mąż to robił ::)

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 9:55 pm
autor: ol.
ojej, aż tak ??? czym więc grozi kontakt ?
nie podaję w rękawiczkach, nikt mnie nie uprzedzał :-[
hmm.. ale jak pamiętam w Warszawie dr też podawała galastop bez, i ponieważ odbywało się to na zasadzie - wtłoczyć w szczura pięć ml za wszelką cenę - wszytskie trzy byłyśmy tym opaćkane - dr, Stanza i ja ...

w rękawiczkach...
kurcze Entreen, toś mi ale teraz podniosła poziom trudności :-X

w jedzeniu u Stanzy naprawdę nie przechodzi, nie wiem, może dlatego że jest już uprzedzona do tego smaku z powodu podawania jej od samego początku tłokiem :-[ teraz nawet jeśli wystartuje z zapałem do jedzonka w którym przemycany jest dostinex po jednym liźnięciu - pluje, musi mieć bardzo charakterystyczny smak (w świetle tego co mówicie, całe szczęście że sama nie próbowałam - a z pewnością bym to zrobiła- jak zawsze, gdyby lek nie był tak drogi ::) :-X )

z kolei Moirak, Uni, nieprzekupny, jak sami diabli ::)

"w południe" to źle napisałam, oczywiście chodzi o popołudnie, po powrocie z pracy - i to już jest na luzie,
gorsze to uwijanie się rano ::)

Maszka pisze: Ol., czy mogłabyś mi powiedzieć jak w Ćwirkowej i Około-Ćwirkowej rodzinie wyglądają problemy przysadkowe, guzowe, zw. z drorami rodnymi, nerkami (tu alarm dostałam od metiss)?
metiss wie coś czego ja nie wiem...
Maszko, o Asche wiesz - przysadka plus serce, które rozwijało się stopniowo; Ducha - to okaz zdrowia, nigdy nie chorowała, teraz ma słabsze nóżki i dostaje osłonowo na serce; Ćwirki: Pancake nie żyje, nowotwór wątroby i nerek; Dunder i Świst, z ostatnich informacji które mam od pająka, na nic poważnego nie chorowali, ale że już trochę czasu minęło - wpadnę do nich z wieściami; z mini, u której są Wolly i Bójka kontakt się urwał :-[ ; o dalszej rodzinie nie mam informacji, tylko o jednej z sióstr Asche, że odeszła z powodu białaczki, ale na ile to pewna diagnoza nie wiadomo ?; pisałam kiedyś do milupy, ale milczy; jeszcze Dori na allo zagadnę, no i metissową...

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 10:34 pm
autor: Maszka
Ja od met dostałam taką wiadomość:
Tydzień temu uśpiłam moją Beżę, ona była z kwietnia, wzięłam ją od xxx, była jakoś blisko spowinowacona z ćwirkami. Gruczolak, serce, a u weta okazało się jeszcze, że krwiomocz, najprawdopodobniej siadły nerki. U nausi też była beża od xxx, sekcja wykazała, że nerki były w okropnym stanie. U xxx jest ich brat, choruje na nerki.
Ale Ćwirlle są z Chodzieskiego sklepu (tzn z tamtejszej ciąży), od faceta od którego z Pń sklepu szczury z mini odbierałam ja? Czy mi się coś ponawarstwiało i mi się sprawy mylą? Chodzieskie trafiły do xxx częściowo? Bo Poznańskie trafiły w pierwszym rzucie do Klauduski, do Ciebie i jeden maluch do mini, to pamiętam.

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 11:13 pm
autor: ol.
Szczurka metiss była jakby kuzynką ćwirków - córką siostry Asche.
xxx miała u siebie dwie siostry Asche i ich dzieci (z tych ciąż sklepowych), siostry na pewno znalazły inny domek (jedna z nich właśnie to ta szczurka z "białaczką"); u xxx mogło zostać kuzynostwo ćwirków, te które nie znalazły domów;

Szczury z Chodzieży to były same beże - z dwóch pierwotnych par beży, z których jedną jest Grenadyna. Druga "pierwotna" samiczka zamieszkała u milupy. Dzieci tych dwóch par to pokolenie Asche - dwie były u xxx i u niej rodziły, jedna trafiła do Dori z Warszawy (też chowała miot), razem z jedynym samczykiem, i ostatnia też do milupy.
Jak blisko beże były spokrewnione ze szczurami z Pozania nie wiem. Tak, oba sklepy były jednego właściciela, ale skąd miał szczury i jak długo mnożyły się u niego ? Możliwe, że niektóre z nich były spokrewnione i płynęła w nich "beżowa" krew (jedna z samiczek, która została przerzucona z Poznania do Chodzieży razem ze Stanzą i Frondą też była beżowa, jedna ruda, i były też jasne samce), ale myślę, że jeśli już szukać pewnych krewniaków ćwirków i ich losów to wśród "pierwotnych" chodzieskich beży. Napiszę jutro do dziewczyn i jeśli się czegoś dowiem dam Ci znać.

Re: moje szczupaki kochane

: sob lut 23, 2013 11:54 pm
autor: Entreen
Generalnie kabergolina może powodować bezpłodność i to na dłuższy okres czasu, ona jest silnym związkiem oddziałującym na hormony, hamuje wydzielanie prolaktyny. Nie mogę znaleźć nigdzie dokładnych informacji, ale generalnie kiedy tahti mi dawała Galastop, jeszcze kiedy podejrzewaliśmy przysadkę u Speedy'ego, to mi zabroniła w ogóle tego dotykać i podawać miał go mój współlokator...
Znalazłam tylko przy analogach PGF2alfa taką informację... Postaram się zapytać kogoś na uczelni, bo może sieję panikę i pokićkało nam się właśnie z analogami PGF2alfa ??? Niemniej póki nie sprawdzę, lepiej by było w zwykłych, lateksowych rękawiczkach podawać...

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lut 24, 2013 12:03 am
autor: Ogoniasta
Tak, nas też ostrzegano. :( Jak podawałam Lexi Galastop. Wetka podkreślała kilka razy żeby koniecznie w rękawiczkach..dała nam nawet 3 pary na wszelki wypadek ::)

Oj dzieje się u was :( Siły dużo życzę i wytrwałości....a chorowitkom duuużo zdrówka! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lut 24, 2013 9:31 am
autor: ol.
Dziękuję Wam za tą ważną informację, dziewczyny :)
(ja wczoraj wieczorem szukając czegoś na ten temat trafiłam na forum sdf i jakież (nie)było moje zdziwienie, że i to tam łykają, nie tylko faceci... no ale czego tam nie łykają ::) )

Cóż Stanzę będzie trzeba obsługiwać w rękawiczkach, na szczęście Asche jest tak uprzejma, że ona się swoim dostinexem (nutri! nutrii !) nie dzieli ;)

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lut 24, 2013 3:49 pm
autor: Nietoperrr...
Boziuniu kochana,jak szpitalnie u Was!!! :-\ ol.,chylę czoła za ogarnianie tego wszystkiego,u nas póki co cisza,dziwna cisza,mam nadzieję,że nie złowroga ::) Tak sobie właśnie ostatnio myślałam,że bez lekarstw żyjemy już tyle czasu,aż dziw,a tu zaglądam do Was i jest wręcz odwrotnie :-[
Dużo,dużo zdrówka i siły dla Was wszystkich!!!