z Ewosiem nam się pokomplikowało...
rano zauważyłam, że ma jakąś białą maź na siusiaku, chciałam obejrzeć i umyć, ale zdążył to zetrzeć o polar. wzięłam go, żeby oglądnąc i zauwazyłam gulę pod szwami.. od razu płacz, w lecznicy nikt nie odbierał telefonu, zapakowałam go do transportera i pojechałam.
nie było dr Lewandowskiej, ale całe szczęście była dr Urbańska.
podała mu przeciwbólowy (jak ja mu dałam to cały wypluł), obejrzała. i faktycznie gula była. nie wiedziała, czy to przepuklina, czy ropień, czy jeszcze coś innego, więc nie nakłuwała, żeby w razie przepukliny nie pokłuć jelit. konsultowała się z dr Lewandowską, która, jak się okazało, jest w górach.. zdjęła kołnierz, bo Ewoś spuchł na pyszczku i wyglądał jak świnka morska..
dr Urbańska powiedziała, żebym Ewosia zostawiła, ona go weźmie do siebie na noc, a dr Lewandowska jutro rano specjalnie wróci z góry, żeby go obejrzeć. mam czekać na telefon jutro.
głos mi się tak łamał, że ledwo mówić mogłam, jestem straszną panikarą i mimo, że weta mnie uspokajała to i tak ryczałam jak bóbr.
ale wierzę, że będzie dobrze, bo Ewoś ogólnie dobrze się czuje, je, siusia drepta, tylko go męczą te szwy i przez ten kołnierz był taki smutny.
chciałabym go teraz przytulić

ale pociesza mnie fakt, że ma wetkę obok.