Mieliśmy dziś szczurzy remont kapitalny,czyli akcja kąpanie szczurów (tzw.zmywanie syfu-jeszcze po zimie),bo już tragedia była

Sześć sztuk obsikiwanych przez Duszkę szczuraków plus ona siódma,sikająca na innych i tym samym pod siebie

Ja nie wiem,ona znaczy teren w ten sposób i swoje stado??? MOJE,MOJE,MOJE!!!
Nawet jajeczni wymiękają przy niej w kwestii znaczenia...

Ewenement
Najdziwniejsze jest to,że nerki zbadane,mocz super,bez zastrzeżeń,a ona tego swojego siura tak uaktywnia,non stop
Dziś przy odmaczaniu podczas kąpania (bo niektóre moje trzeba z praniem wstępnym...) odkryłam w okolicach intymnych takie skrzepło-gluty (ja wiem,mało delikatny opis,ale jak mam określić szczurze zastygłe wydzieliny podnietowe???) Bidulka całe podwozie w tym miała,a przecież z jajecznymi jedynie na wybiegach szaleje...Owszem,jest jedno miejsce wybiegowe,wspólne - PODKLATKOWO,a tam ja się boję zaglądać przed 22,bo to dla raczej dojrzalszej publiczności i ze względu na to,co mogłabym tam zobaczyć - nie ryzykuję
Traumę biedaki przeżyli,bo i kranówa leciała za głośno,woda bolała,łazienka ogólnie źle się kojarzy

Były piski,wrzaski,drapania,próby desantu z umywalki...Finalnie wszyscy zaliczyli namaczanie,namydlanie,płukanie,wycieranie i suszenie.
Jestem cała podrapana.A oni czyści,bez siurków swoich,nieswoich.Śpią po przeżyciach - już dawno wieczór nie był tak cichy
I jedynie Tośka w tym wszystkim się rozpłynęła,po ciut stresującym kąpaniu rozpłaszyła się pod ciepłym strumieniem suszarki jak naleśnik i było jej po prostu dobrze,mrużyła oczka i wyciągała się cała w ciepłym nadmuchu,wyluzowana
A tak poza tym,to wszystko inne jest w czarnych barwach,ale to nie miejsce na pisanie o tym.Choć czasami ma się ochotę powrzeszczeć...