Chciałabym wszystkim przedstawić moje ukochane psisko, moja śliczną staruszkę Gaje




jest psiskiem po przejsciach, moja siostra bedac na studiach dawno dawno temu, znalazla ja na klatce schodowej. Mala kuleczka dostala jesc i pic i zaczely sie klopoty:( Byla bardzo chora, weterynarz nie chcial jej leczyc, powiedzial ze nie ma sensu, ze szczeniak z tego nie wyjdzie ( juz dokladnie nie pamietam co jej bylo, parwowiroza i inne, nie znam nazw) W kazdym badz razie moja siostra sie nie poddala i weterynarz nie mial wyjscia! Kazala mu zrobic wszystko co mozliwe i wiecej, popierajac swoje wymagania znajomosciami,hehee (nasza mama pracowala z tym panem kiedys)
Sunia spedzila kope czasu na lekach,pod kroplowka, noszona nocami na rekach gdyz plakala z bolu:( siostra gotowala jej filety z kury i miksowala na papke, wciskala w nia gerberki i inne, nocami opowiadala bajki i czytala wyklady z zarzadzania i marketingu. W koncu mozna bylo powiedziec ze psinka przezyje, wet uznal to za cud a moja siostra mogla sie wyspac. Ten mały szkrab na chudych i chwiejnych nóżkach podbił serca wszystkich w domu. Pewnego wczesnego ranka Gaja nie mogla dobudzic siostry,a byla jeszce za slaba zeby porzadnie szczeknac, chcialo sie jej siusiu i nie wiadomno jak ale zeby nie nasikac na podloge, to wlazla do wanny i tam zalatwila potrzebe

niestety nie umiala juz wyjsc, wiec zasnela sobie w tej wannie...od tej chwili wszyscy wiedzieli ze to mądry psiur i nie rozczarowala nas w tej kwestii ani troche.
W zeszlym roku stalo sie nieszczęście, Gaje ugryzla żmija zygzakowata, na szczescie mama zdazyla dojechac do weterynarza i sunia dostala zastrzyk surowicy. Wstrzas jednak zrobil swoje i widac ze jeszcze bardziej sie postarzala, chociaz za patykiem troszke pobiega to juz po kilku razach kladzie sie zeby odpoczac, wczesniej nieugieta mogla tak aportowac caly dzien

męcząc cala rodzinę, nie ważne jak długo rzucasz to i tak było psu mało
A oto Saba, nieznośne i głupiutkie dziecko Gaji. Pierwszy pies w moim domu który otrzymał honorowe odznaczenie ''suczki nieprzeciętnie głupiutkiej i cierpiącej na ADHD''
zapewne ma te cechy po tatusiu, który zbałamucił Gaje w ułamku nieuwagi i braku kawałka płotu




Saba kiedy sie jej rzuca patyka to biegnie albo w przeciwna stronę albo omija cel albo po chwili go upuszcza lub tez biegnie z nim nie wiadomo gdzie byle nie do pańci

skacze na wszystkich ale nie daje sie normalnie poglaskac lub tez przytulic ,poprostu jest wszedzie na raz i ma wszelkie komendy gleboko gdzies....mama za kazdym razem gdy pies jest wypuszczony drży w obawie o swoje kwiaty gdyz ta mala bestia nie zna litosci dla niczego co mozna zniszczyc. Plot od kojca musiał zostac opleciony pastuchem bo bestia nie znała umiaru ( na szczescie wystarczyl najnizszy poziom i jeden raz,a szacunek do drutu pozostal, bylam temu przeciwna ale co mus to mus) , buda musiała zostac postawiona poza ogrodzeniem z dostępem tylko do wejścia gdyż potwor nie zrozumiał ze to dom jest i próbowała zjesc budę

I mimo ze Gaja mieszkala zawsze w domu to niestety musialy obie zamieszkac w ocieplanej budzie z korytarzem gdyz maly terminator nie poprzestawal na niszczeniu misi i pileczek, zabieral sie za wszystko co bylo dostepne...nawet szafe

nie wspominajc o reszcie..