Strona 24 z 34

Re: Stadko z piernikowej chatki

: czw wrz 08, 2011 9:01 am
autor: Hanka&Medyk
Biedna mysza :( [*]

Re: Stadko z piernikowej chatki

: czw wrz 08, 2011 9:01 am
autor: mini
Smutne to..

Skacz.. [*]

Re: Stadko z piernikowej chatki

: czw wrz 08, 2011 9:07 am
autor: valhalla
:( [*]
Smutne...

Re: Stadko z piernikowej chatki

: czw wrz 08, 2011 9:21 am
autor: IHime
[*] Lubiś...

Re: Stadko z piernikowej chatki

: czw wrz 08, 2011 10:55 am
autor: xxx
...dzielna malutka :( biedactwo :( jeśli jest gdzieś tam, to już pewnie eksploruje najdalsze zakątki nieba , lekka, wolna i bez bólu...

trzymajcie się, miała wymarzony dom...

Re: Stadko z piernikowej chatki

: czw wrz 08, 2011 12:55 pm
autor: Nietoperrr...
Takie to smutne...Tak pechowo u Was...
Malutka ma już wreszcie swą upragnioną wolność nieograniczoną...

[*]

Trzymajcie się tam jakoś...

Re: Stadko z piernikowej chatki

: czw wrz 08, 2011 2:30 pm
autor: Blanny
Biedna Lubisia.. :( Mam nadzieję, że jest szczęśliwa tam, gdzie trafiła. Trzymajcie się cieplutko. :(

Re: Stadko z piernikowej chatki

: czw wrz 08, 2011 10:08 pm
autor: unipaks
:(
dla Lubav [*], niech swobodnie biega za TM

Re: Stadko z piernikowej chatki

: pt wrz 09, 2011 2:09 pm
autor: StasiMalgosia
Dziękuje wszystkim za ciepłe słowa. Niespodziewana śmierć Lubisia tak nami wstrząsneła, że zupełnie nie mieliśmy siły by przedstawić nowych domowników.
Dziewczynki przyjechały do nas w sierpniu od xxx. Ze względu na swą niezwykłą urodę, kojarzącą się z dziwnymi formami życia, jakie moga istnieć w odległych krańcach wszechswiata, dostały imiona po bohaterach "Autostopem przez Galaktyke"
Przedstawiam wiec Marvina i Zaphoda
ObrazekObrazek
Marvin
ObrazekObrazek
Zaphod (na 2 zdjeciu w pozie " złapię cię i zjem twój mózg ::) )
ObrazekObrazek

Maluchy jeszcze nie połączone z resztą szczurków. Obecnie mieszkają razem z dzieciakami które są u nas na dt

W dużym stadku w miarę spokojnie. Aby uniknąć w przyszłosci podobnych przypadków jak ten Lubisia, postanowilismy wysterylizować co sie da. I tak na pierwszy ogień poszła nasza ostatnia niesterylizowana l-ka - Leyla. Przy okazji jej operacji wycinaliśmy również guzka u Romy. Nasza seniorka zniosła świetnie operacje a dr. Ania znów pomyliła się co do jej wieku :) Romiszcze zupełnie nie wglada na swoje 2 lata i 5 miesiecy. Ponieważ guzek był jeszcze malutki, rana po operacji zagoiła się tak szybko, że Roma wrociła już do stada. Leyliś siedzi jeszcze w odosobnieniu, na szczęście nie przejawiała żadnego zainteresowania szwami i już następnego dnia po operacji moglismy zdjąc jej kołnierz.

Re: Stadko z piernikowej chatki

: pt wrz 09, 2011 2:14 pm
autor: Hanka&Medyk
Obrazek

Haha, w tej pozie faktycznie wygląda jak mały kosmita :D

Re: Stadko z piernikowej chatki

: pt wrz 09, 2011 2:26 pm
autor: valhalla
Jak zobaczyłam imię Zaphod to przestraszyłam się, że będzie dwugłowy szczur :o
Piękne i faktycznie niezwykłe :)

Re: Stadko z piernikowej chatki

: wt wrz 13, 2011 3:46 pm
autor: Nakasha
Kciukam za rekonwalescentki. :) :)

Maluchy są cudowne. :D Kosmiczne. :D

A dla siostrzyczki Laputkowej świeczka na drogę.... [*]

Re: Stadko z piernikowej chatki

: pt wrz 30, 2011 7:56 pm
autor: IHime
Kosmiczne siostrzyczki są... kosmiczne. :-* I ta poza, "złapię cię", normalnie popłakać się ze śmiechu można, co też niniejszym czynię! ;D

Re: Stadko z piernikowej chatki

: pt wrz 30, 2011 8:33 pm
autor: ol.
ach, dopiero obejrzałam zdjęcia łysoli, nie może być, że takie cudaki po tej ziemi chodzą O0

http://www.pracownia82.pl/index.php/gal ... 90-zaphod2 - łyse, chude, szponiaste i te doklejone mustasze :D

;D

Re: Stadko z piernikowej chatki

: pn paź 10, 2011 6:44 pm
autor: StasiMalgosia
Oj, mało mamy czasu na cokolwiek ostatnio ale dobrze by było uzupełnić torochę wątek.

Dziękujemy w imieniu rekonwalescentek, u Romy i Leyli po zabiegach śladu już nie ma ale stadko postanowiło że chorobówki nie mogą stać odłogiem. I tak najpierw zupełnie niespodziewanie wypatrzyliśmy ogromnego guza u Bloo, guz był przyrośnięty do tylnej łapki i na początku wzielismy go za opuchliznę. Miałam ogromne szczęscie że udało mi się dnia następnego dostać na operacje do dr. Ani. Tam okazało się że na szczęście guz to gruczolak, a jego niesamowicie szybki wzrost spowodowany był tym że przy ruchu zbierało się w nim osocze. Guz był opnoć bardzo śluzowaty i jakby go wycisnąc byłby o połowe mniejszy. Przy okazji zdecydowaliśmy się wysterylizować Bloociaka, i jak się okazało 2 dni później była to bardzo mądra decyzja (przy okazji dziękuję Susu za to że podsuneła nam tę myśl).

Na niespodziewanej operacji z Fosterzakiem byłam we wtorek, a w czwartek mieliśmy kolejny niezaplanowany zabieg. W środę wieczorem, podczas rutynowego przegladu stadka zauważyłam niewielkie krwawienie z dróg rodnych u Gadżeta. Po ostatnich przejściach z Lubisiem widok ten totalnie mnie zmroził. Tym razem jednak się udało. Dr. Ania przyjeła nas poza kolejką a Gadżecik od razu trafił na stół. Okazało się że trafiliśmy w samą pore, mimo niewielkiego plamienia macica była pełna krwi. Przygoda Gadzeta zakończyła sie szczęśliwie, ale dała nam dużo do myślenia.

Dwa przypadki krwiomacicza w niewielkim odstępie czasu nie mogły być tylko dziełam przypadku, można było z dużym prawdopodobieństwem założyc że mamy w stadzie jakąś bakterię. Po przedyskutowaniu problemu z dr. Anią postanowiliśmy wysterylizować resztę naszych samiczek. Roma, Berri i Gabrysia zostały uznane za zbyt wiekowe na taką prewencyjną sterylkę, Helenka, Oy, Bloo, Gadżet, 3 L-ki oraz Jokasta i Ashoka były już sterylizowane - pozostawało 11 szczurzyc :-X

W pierwszej turze pod nóż poszły najstarsze szczurki. Wysterylizowaliśmy już Czuszkę, Małą Czarną, Marysię i Jackiego Kaktusa. Operacje obyły się bez komplikacji a dziewczynki szybko wróciły do zdrowia.

Ale, aby nam nie było zbyt łatwo, w międzyczasie Oy wyhodowała sobie ogromnego ropnia. Ponieważ był on przy cewce moczowej niezbędna była operacja (kolejna ::) ). Operacja na szczęście sie udała ale było niebezpiecznie. Ropień znajdował się bardzo blisko cewki i istniało ryzyko przebicia jej cienkich ścianek. Mimo że od operacji mineło już 2 tygodnie Oy nadal na antybiotykach i w chorobówce. Rana kiepsko się goi, początkowo wyglądała dośc dobrze ale po paru dniach napuchła i rozlazła się zupełnie. Bakterie z ropnia zaraziły ranę, dr. Ania zdecydowała o tym by jej nie zaszywać i pozwolic by goiła sie od środka. Tak więc kilka razy dziennie przepłukujemy rane wodą utlenioną i riwanolem.

A w ten piatek kolejna partia sterylek. Pod nóż miały iść Eduardo, Ontario, Muka, Żelek i Bama - no właśne miały. Niestety musimy trochę zmienić plany. Wymacałam po guzku u naszych staruszek Berriaczka i Romy więc to one zamiast Bamy i Ontario będą operowane w piatek. To bedzie juz 3 operacja Romy :/

Ale, żeby nie było że duże stado to tylko zmartwienia i bieganie po wetach, trochę optymistycznych wieści.

Roma i Berri świętowały przy bananowo-jogurtowo-miodowym torcie swoje 2 lata i 6 miesięcy :)
Roma jak zwykle była bardziej zaineresowana naszy towarzystwem niż jedzeniem. Tort trzeba było jej podsunac na dłoni, dopiero wtedy zabrała się za jedzenie :D
ObrazekObrazekObrazek
Z Berriaczkiem nie było tego problemu, zabrała się za jedzenie z wielkim entuzjazmem
ObrazekObrazekObrazek

Poza tym pragne napisać że mam cudowne, tolerancynje stadko które od razu zaakceptowało Zaphoda i Marvina. Łączenie zakończyło się właściwie po jednej wspólnej sesji w małej klatce.
Przy okazji jakby się ktoś zastanawiał ile szczurów zmieści sie w jednym, przeciętnej wielkości sitku ;D
ObrazekObrazekObrazek

Rozpisałam się strasznie, musze jednak napisać o jednym ważnym wydarzeniu w życiu naszego stadka. Nie wiem czy ktos pamieta ale jakiś czas temu trafiły do nas malutkie samiczki na dt. Wszystkie dość szybko znalazly domy i zaczelismy załatwiać transporty. I tuz przed wyjazdem jeden z domów "rozmyslił się". Bez domku została średnia kapturka. W krótce reszta maluchów się rozjechała a maleństwo zostało samo. Dzieciak marniał w oczach a my mielismy 2 ważne wyjazdy i mało czasu na intensywne szukanie mu domu. No i postanowilismy połączyć ją z naszym stadem - odnalazła się w nim błyskawicznie - a my doszlismy do wniosku że nie możemy wyrwać jej ze stada, z którym tak dobrze sie zgrała. No i została :) A ponieważ nasze wyjazdy do Hiszpanii przyczyniły się do tego że jest u nas - została nazwna Alhambrą :)
Obrazek