Strona 24 z 25

Re: Moje maleństwa

: pn paź 31, 2011 6:27 pm
autor: IHime
;D Musisz być dumna z Gwiazd. Niesamowite, jak udało się Wam załapać?

Re: Moje maleństwa

: pt lis 04, 2011 11:47 pm
autor: klauduska
IHime, już chyba pisałam wcześniej, że dzięki KaTasi, bo dała cynk na to :)
fajnie było ;D

a teraz jeszcze coś fajniejszego:
Obrazek

;D ;D

Re: Moje maleństwa

: pt lis 04, 2011 11:58 pm
autor: sasza&masza
Klaudia GWIAZDO! ;D

Re: Moje maleństwa

: sob lis 05, 2011 12:58 am
autor: Mucha321
co to za gazeta? ;> ej weź zrób wyraźniejsze zdjęcie, bo nie widać nic, a chciałabym poczytać..

Re: Moje maleństwa

: sob lis 05, 2011 1:02 am
autor: klauduska
chciałabym sama to przeczytać.. to zdjęcie było na szczurzej grupie na fb. ja artykułu nie widziałam niestety :(

a gazeta jakaś podrzędna ;)

Re: Moje maleństwa

: sob lis 05, 2011 1:14 am
autor: jakuszewa
e tam podrzędna... No nie jest to co prawda Bravo girl, ale zawsze gazeta :D hahah ;)

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to jaki Blutek jest fotogeniczny ;D

Re: Moje maleństwa

: sob lis 05, 2011 9:10 am
autor: Gromowataa
Ale świetne ! :D

Re: Moje maleństwa

: sob lis 05, 2011 9:38 pm
autor: dimitria
Oddam na karmę szczurzycę z guzem. Moje węże są za małe, żeby ją zjeść! Ludziom kochającym szczury dziękuję! - takie ogłoszenie pewnego dnia wpadło mi w ręce. Nie, nie byłam wtedy miłośniczką gryzoni, ale krew mnie zalała! Co za bestialstwo! Jak tak można! Na szczęście udało mi się przekonać tego miłośnika gadów, żeby oddał mi to biedne stworzenie. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda ze szczurami.
W naszym rodzinnym domu zawsze było dużo zwierząt, więc gdy zamieszkałam sama, bardzo mi ich brakowało. Miałam jednak dużo zajęć: studia, stypendium... Nie mogłam mieć zwierzaka, który wymagałby częstego wychodzenia na dwór. Szczurzyczka, którą uratowałam przed pożarciem przez węża, okazała się idealna!
Na początku była bardzo nieufna. Wyraźnie się bała. Pewnie miała kontakt z wężami - pomyślałam, bo chodziła kiwając się na boki - Zupełnie jak szczury, które chcą oszukać gada.
Gdy została wyleczona z guza, pokazała swój prawdziwy charakter. To radosny i pełen energii zwierzak. Tak się do niej przyzwyczaiłam, że postanowiłam ją sobie zachować. Będzie się do kogo odezwać po powrocie z zajęć - myślałam szczęśliwa.
Szczury to bardzo inteligentne i śmieszne zwierzęta. Ludzie za nimi specjalnie nie przepadają, ale ja, oglądając je na codzień, wiem, jakie potrafią być cudowne.
Z tej mojej fascynacji zrodziła się we mnie chęć pomocy. Ratuję biedactwa przeznaczone na karmę i te, które mają trafić do laboratorium. Przez ostatni rok znalazłam już trzydziestu szczurom nowych właścicieli.
Często zdarza się, że adoptuję szczurki od ludzi, którzy kupili w sklepie parkę lub samicę w ciąży i nie chcą wychowywać szczurzego potomstwa. Znajduję ich w internecie na różnych forach.
Teraz na lepszy los czeka u mnie aż sześć zwierzątek. Cieszę się, że mogę im pomóc. Nie wiem, czemu często budzą w ludziach wstręt. Ja uwielbiam bawić się z nimi i je obserwować! Potrafią się przywiązać i dać naprawdę dużo szczęścia.
Moim ulubieńcem jest Tycik, kochany srebrny samczyk. Jest malutki, ale odważny. Bardzo ciekawi go, co dzieje się dookoła. - Jaki fajny! Jakie ma okrągłe uszka! - zachwycali się znajomi, gdy pojawił się u mnie w domu. Mogłam się godzinami w niego wpatrywać, szybko zaczął spać ze mną w łóżku.
Szczury żyją w stadzie, więc postanowiłam dokupić moim maluchom towarzysza. Niestety, nowy szczurek był słaby i osowiały. Nie chciał jeść. Co się z nim dzieje? - zamartwiałam się i chodziłam z nim prawie codziennie do weterynarza. - Prawdopodobnie zbyt wcześnie zabrano go od matki i nie ma odporności - stwierdził w końcu lekarz.
Tycik starał się podtrzymywać kolegę na duchu. Jednak po 10 dniach szczurek odszedł, a ja bardzo to przeżyłam.
Traktuję je jak członków rodziny. One mnie też: gdy jestem chora lub smutna, doskonale to wyczuwają i przytulają się do mnie.
Co ja bym bez was zrobiła? - myślę czasem. Nie wyobrażam sobie tego.

Re: Moje maleństwa

: sob lis 05, 2011 10:16 pm
autor: klauduska
hahha ale głupoty ;D ;D ;D

Re: Moje maleństwa

: sob gru 03, 2011 12:54 am
autor: klauduska
Dawno mnie tutaj nie było. w sumie niewiele osób czyta ;) ale dzisiaj odkopuję temat, bo jest o czym napisać.
oprócz tego, że mam mnóstwo tymczasów u siebie i przygotowania do otworzenia nowego szczurzego stowarzyszenia idą pełną parą [z czego jestem niesamowicie dumna i szczęśliwa], to w nd zdarzył się "mały" wypadek.
Jak już daaawno pisałam, Blutek nadaje się do kastracji. Ciągle jakoś wyjątkowo szkoda mi było jego jajek i ciągle przede wszystkim nie było czasu, żeby na tę kastrację się udać. Ale dzisiaj to się zmieniło totalnie.
Blutek wiele razy potwornie się kłócił z całą resztą, rozdzielałam go zawsze bez żadnych problemów, nigdy nawet mnie nie drasnął, mimo, że miał włączoną "użryj mocno" opcję..
Nigdy aż do nd przed 20. Sprzątałam klatkę i Blutek wylazł i polazł do klatki Franka, rzucił się na niego przez pręty z dzikością. Klatka się otworzyła [tak, nie wszyskie moje tymczasówki są w stanie idealnym] i wleciał do środka. Rzuciłam się, żeby ratować Franka, no i tak sobie nie uratowałam palca..
Blutek wgryzł się do kości, nie chciał puścić, a ja wyszarpując się z bólu, wyciągnęłam sobie trochę mięsa na zewnątrz. Bolało masakrycznie i potwornie zaczęło puchnąć, krwawiło niesamowicie. Stwierdziłam, że "poboli i przestanie", ale palec zaczął sinieć. Poleciałam na ostry dyżur. Czekając tam spuchła mi cała dłoń. Wyprosiłam o ketonal w tyłek, bo myślałam, że z bólu nie wyrobię. Cały czas ciekła mi krew i leciała ropa. Skierowali mnie na rtg palca, na szczęście kości całe.
Dostałam zastrzyk przeciwtężcowy, skierowanie do chirurga na pon i antybiotyk przeciw zakażeniom. Bardzo długo leciała mi krew i sączyła się ropa. Palec jak bania i bolał masakrycznie.
A obecnie moja dłoń wygląda o tak:
Obrazek

Koniec historyjki.
Morał z tego taki:
Nie polecam nie kastrowania.

Palec ma się już lepiej. Rany zaczynają się zabliźniać wreszcie. Nadal lecę na dawkach ketonalu i antybiotykach i jest dość spuchnięty, ale na szczęście mogę już go w miarę prawie całego zginać :)

---
23.11.2011 = Hasz skończył roczek !!
02.12.2011 = Tie skończył roczek !!

Solenizantom/julbilatom [nigdy nie wiem, które to poprawne :D ] jeszcze raz WSZYSTKIEGO WSZYSTKIEGO najnajnajnaj i oby żyli mi dłuuuuuugo!!

Re: Moje maleństwa

: sob gru 03, 2011 9:08 am
autor: IHime
Blutek ciachnął Ciebie, ciachną i Blutka. ;) Mam nadzieję, że palec niedługo wróci do pełnej używalności.

Sto lat dla solenizantów! :-*

Re: Moje maleństwa

: sob gru 03, 2011 10:14 am
autor: unipaks
brrr...nie zazdroszczę...
Jubilatom życzę wszystkiego najszczurszego z okazji roczku! :)

Re: Moje maleństwa

: sob gru 03, 2011 10:20 am
autor: Paul_Julian
Wszystkiego najlepszego ! To impreza sie szykuje na takie podwójne urodziny! O0

Re: Moje maleństwa

: sob gru 03, 2011 10:33 am
autor: Maszka
Klaudia, jak czytałam o tym Twoim paluchu, to nawet mnie zabolało. Nie zazdroszczę Tobie... Teraz już chyba nie będzie Ci żal jego jajek ::)

Hasz i Tie - wszystkiego najlepszego! (Tie widzę, że urodzony jak ja :) )

Re: Moje maleństwa

: sob gru 03, 2011 3:44 pm
autor: Gromowataa
oo matulko.. mój Toudi rozstawia całe stado po kątach i ostatnio zauważyłam,że biedaki się go boją bo czasem jakiegoś potrafi dziabnąć więc muszę temat kastracji poważnie przemyśleć...

Wszystkiego najlepszego solenizantom !! ;)