Doskonale wiem,jak potrafią uleczyć z tego jakieś inne mordki,z tym,że ja nie mogę już przygarnąć jakiegokolwiek pocieszyciela...Limit na kochane pyszczki stopniowo leci w dół.Nie mam innego wyjścia.
Skupiam się na obecnych tu już pocieszycielach

Całkiem nieźle im to idzie.Wczoraj Tośka wskakiwała na mnie (na gołe nogi,o zgrozo!

),po bluzce właziła mi na ramię i bezczelnie odgryzała włosy...

Taka nowa zabawa

Po czym uciekała,czasem z włosem w pyszczku i wspinała się znów z nienacka na gołe nogi...
Duszka pocieszała tym swoim ufnym,porzeczkowym spojrzeniem,delikatnie chwytając w łapki kawałki suszonych bananów,Akuku i Akysz jedli banany razem z moimi palcami,a później w geście przeprosin wylizywali mi całe podziabane palce
Rambo jak zwykle przyszedł się rozmaślić na kolanach,a później kicał po pokoju jak młody źrebaczek (strasznie śmiesznie wygląda w trakcie tej czynności - duży,dorosły szczur,ze spojrzeniem nadwornego wariata,podskakuje jak piłeczka z radości,bo dostał porcję smyrania

).
Natomiast Szopen od wczoraj ostrzegawczo podgryza mi i synkowi palce,nie wychodzi z koszyka.Wiem o co mu chodzi - nie ma Rademenesa i on jako jedyny to przeżywa.Rademenes nigdy z nikim nie trzymał tak na 100%,to był taki outsider,do każdego przychodził,kiedy sam chciał,nawet do mnie.Ale Szopen sam przylgnął do niego bardzo mocno.Wcześniej jedynie z bratem Rambo,a gdy już strach przed innymi szczurami minął,wtedy otworzył się właśnie na Rademenesa.Akuku go bił,Akysz przeganiał,Duszka dręczyła i Tośka patrząc,jak Duszka to robi,sama zaczęła go tak traktować.Jedynie jego brat i Rademenes zawsze mieli dla Szopena miejsce obok siebie.A teraz zabrakło czarnego indywidualisty i widać,jak Szopen to przeżywa.
Zostały mi teraz trzy pary rodzeństwa.Zobaczymy,czy coś się zmieni.
Natomiast w nocy - pełne ukojenie - trzy koty spały mi na głowie

Chwilami nie miałam jak oddychać i któreś z nich łaskawie dało się przesunąć na poduszkę,choć za chwilę i tak czułam wślizgujące się na mnie futro...
One tak idealnie czują,gdzie i u kogo,w jakim miejscu dzieje się coś złego!U mnie łeb zawalony smutkami i wszystkie od razu śpią mi na głowie,córa ostatnio podłapała kaszel i wszystkie spały przy niej całą noc,Rufus dosłownie na niej,mąż ostatnio miał kontuzję kręgosłupa i położył się w ciągu dnia - za moment już miał trzy koty leżące na nim,na plecach...Synek,gdy miał zapalenie ucha - spały przy nim.Dziwne to jest,ale z drugiej strony cudowne,że tak wyczuwają,gdzie coś w człowieku się psuje.
To tyle,wyjeżdżam jutro się ciut zresetować na weekend
