wróciłam własnie od weta (stojąc prawie godzinę w korku..).
zacznijmy od Kosmity - zdrów jak ryba, serce jak dzwon, wetka powiedziała, że jest piękny i nawet wiedziała, jaka to odmiana

zawożę go na kastrację w piątek.
co do Ewosia - wetka go przyniosła, a on zaczął latać po tym stole jakby mu motorek w kuper wsadzili

ranki wyglądają baaardzo ładnie, nie ma już żadnej guli, obrzęku, zaczerwienienia. kochany misiek

podobno nie daje się karmić, no chyba, że zdejmie mu się kołnierz, szantażysta mały

otarć pod kołnierzem tez już nie widziałam. wetka mówiła, że ściągną mu kołnierz na próbę za jakieś 3-4 dni, ale jeszcze nie będę mogła go wziąć do domu

pytałam o te szwy - mówiła, że zamawiają nici najlepsze na rynku, ale z nimi i tak nigdy nie wiadomo. że jest kilka rodzajów nici i Ewoka uczuliły te, innego szczurka uczulą inne, a jeszcze kolejnego znowu inne.
o koszty czyszczenia ropnia nie pytałam, bo byłam z mamą, a ona już i tak jest zła o to, że tyle na weterynarza wydałam. postaram się dowiedzieć w piątek.
wetka powiedziała, że Ewoś był u niej na weekend, bo bała się go zostawić w lecznicy, to też mnie bardzo ucieszyło, bo tak się martwiłam, że Ewoś przez weekend był tam sam.. mianowała się jego ciocią, więc teraz ma w lecznicy dwie ciocie, bo poprzednio druga wetka go u siebie weekendowała
strasznie mnie ucieszył jego widok i dobre wieści
