Strona 25 z 42

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 13, 2008 12:51 pm
autor: merch
a krańce dziury zostaną na dłużej "z daleka", to już się samo tak nie zejdzie;

zejdzie sie zejdzie , nie doceniaie matki natury...
Tam jest cala armia komorek , ktore potrafia chodzic, zjadac , obkurczac sie, produkowac opatrunki okluzyjne i antybiotyki...W wiekszosci przypadkow wystarczy odczekac a rana sama sie zasklepi trzeba uwazac tylko aby nie wdalo się zakazenie - wachac rane czy ne ma brzydkiego zapachu jesli powstanie wtedy do weta po antybiotyki i ewentualnie wtdy warto zaczac przemywac rywanolem , poki ustroj sam sobie radzi mozna nie robic nic , w koncu te przemywania tez w jakims stopniu utrudniaja gojenie,bo moga zmyc, te wlasnie napelzniete nablonki, ktore maja pokryc otwartą ranę.

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 13, 2008 1:02 pm
autor: RattaAna
merch - w moim przypadku (a raczej: Lusi przypadku) nie miało szans się zejść; dziura po dużym guzie była równie spora i rozłażąca się, szczurzyna zrywała szwy 3 razy z rzędu mimo kołnierza i minęło już za wiele dni, by samo się to zasklepiło; krańce dziury same już "obrosły" (nie wiem jak to inaczej nazwać);
ale dziura szylki yss jest mniejsza, więc i chyba szanse ponownego zejścia większe;

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 13, 2008 3:55 pm
autor: Nakasha
A może zainwestować w kołnierz dla niej? taki, jaki mają koty po sterylce i kastracji? żeby dalej sobie nie gryzła... chyba wet najlepiej oceni, czy warto ponownie szyć, czy tylko dezynfekować i dać pod bandaż...

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 13, 2008 4:02 pm
autor: yss
no ok, dostałam maść do wpychania w dziurę i jeszcze jedną muszę kupić. przed aplikacją trzeba przemywać rivanolem. szwy wyenętrzne trzymają, szyla wydłubała tylko zewnętrzne. czyli na razie przez kilka dni kilka razy dziennie mam wpychać myszy w dziurę maść. ale zabawa......... jeśli się nie zejdzie, trzeba będzie znieczulić mysz, wyciąć brzegi ranki i na nowo szyć.... a fe!
:)

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 13, 2008 6:55 pm
autor: Telimenka
Nie zdjecia dziury w Szylce tylko szczupakow! :)

Ehh mala paskuda niech sobie tam nie grzebie bo mamie yss tylko klopotu robi!

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 13, 2008 10:58 pm
autor: yss
mały kłopot właśnie wskoczył do paśnika świnki morskiej i sobie tam grzebie. od wizyty u weta lata po domu z motorkiem w pupie. ganiała nawet za piórkiem. ja myślę, że ona się nudziła w chorobówce i szwy wyjmowała. a w założeniu siedziała tam [nie licząc wybiegów na łóżku i na kanapie] bo jest wątła i słaba i musi się regenerować, i żeby przypadkiem nic się nie wdało jak się wytarza w kurzu po podłodze.
a okazało się, że szynszylek znudzony szaleje prawie jak szczupak :) na drzemki w przerwach uwiła sobie gniazdo z moich ubrań :/ ale śpi na czubku, to chyba nic nie pogryzła.
jest bezczelna. przyniosłam sobie karton soku i szklankę, które postawiłam na podłodze przy łóżku [zamierzałam na owym łóżku poczytać]. mysz przyleciała, obejrzała karton soku, zajrzała do szklanki, popatrzyła na mnie z pretensją i godnie odczekała, aż jej naleję.
piła go trochę z łaski, bo nie przepada za multiwitaminą :P trochę zgrzytała, ale niech tam będzie jej strata, napije się, jak nie ma innego.

klatkę chłopaków wyniosłam do kuchni, mieszkają teraz obok woliery. było trochę obopólnego zainteresowania, a teraz się nawzajem olewają. łączyć będziemy rujkowo. moje baby w rujce bardzo życzliwie podchodzą do chłopców. :) nawet dziurawa szyla pięknie trzęsła uszkami do szczupaka. szczepan mniej jej się podobał, ale w łeb mu nie dawała.

lily jak pije, wygląda jak napełniany powoli balon. rozklapnięte i falujące u dołu, u góry dzióbek.

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: wt paź 14, 2008 8:41 am
autor: Nakasha
yss, świetnie opowiadasz o swoich szczurkach :D można sobie to wszystko wyobrazić :D
lily jak pije, wygląda jak napełniany powoli balon. rozklapnięte i falujące u dołu, u góry dzióbek.
A to znam z autopsji ::)

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: wt paź 14, 2008 8:58 pm
autor: yss
ehhh.
zaprosiłam kilka szczurów w odwiedziny do szynszylki. szynszylka biegala sobie na wybiegu. puściłam szczurki. przez chwilę było ok, po czym rozległy się łomoty i wrzaski spod łóżka - okazało się, że magrat wzięła bez pytania orzeszek szynszylki i pobiły się. przepędziłam magrat i myślałam, że to koniec walk. ale po paru minutach rozległy się wrzaski łomoty tym razem spod świńskiej klatki. i fukania. mały aniołek gytha ofuczała i pobiła mi szynszylę. i czemu??
teraz będę miałą nie dwa tylko trzy szczury do łączenia. brawo.
dobrze że lily nie było. jeszcze by nową dziurę w szynszyli zrobiła :/

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: czw paź 16, 2008 6:37 pm
autor: Telimenka
Wstretne masz te baby! ;) .Ciekawe po kim to maja albo od kogo zgapiaja!

Ehh a dziury w szylce zdecydowanie niepotrzebne..dobrze ze sie ozywilo dzieciatko i szaleje.
A jednego nie rozumiem.. jak tak mozna bez pytania zabrac komus cos spod noska.. ehh gdzie ta kultura szczurkow ktore sie do poidelka w kolejce ustawiaja? :-\

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: czw paź 16, 2008 9:39 pm
autor: yss
do pojnika to owszem, robią kolejkę :D
łączę baby ze szczupakami, ale opisuję to w "Stadku", może komuś się przydadzą moje przygody :)
a lily nie krzywdzi szynszylki. razem się pałętają po pokoju, bo przyszła w odwiedziny [zaryzykowałam]. nikt nikogo nie bije. lily nie bije też szczupaków. może chora?
ale waży to już chyba z 600! jak ją podnieść na wyciągniętej ręce to lekko czuć to w krzyżu :/ :)

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pt paź 17, 2008 6:47 pm
autor: yss
no więc lily waży tylko 500. równo. :)

była dziś z szynszylką, do towarzystwa, u weta. szynszylce trzeba było obejrzeć postępy w gojeniu się dziury, i czy konieczne jest szycie.
no więc nie jest konieczne :) mam dalej smarować, w poniedziałek lecimy z myszką pozdejmować resztę szwów [jest ich tyle, że wyglądają jak szyte na maszynie :/ jeden przy drugim. ale pewnie tak trzeba w okolicy łokcia, żeby się nie porozłaziło, bo tam skórka jest bardzo ruchoma].
dziura faktycznie wygląda lepiej.

mysza bezczelna jak ją rano wypuszczam, idzie do naszego łóżka i kładzie się tam spać. klatkę ma daleko w tyle :P ma swoje ulubione miejsce pod kołdrą, w pobliżu poduszek, i tam się umieszcza. wczoraj spała tam z lily :)

zaznajamiam też szczupaki ze stadem, ale kiepsko nam idzie. za pierwszym razem najlepiej poszło :/ a teraz jakiś upadek następuje....

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 20, 2008 6:32 pm
autor: yss
zassała się! szyli dziura się zassała!
przez kilka dni smarowania maściami była cały czas taka sama. dziura i już. potem brzegi rany zżółkły i wyschły, były takie sztywne. dziura bez zmian, tyle że mniej mokra w środku. potem bardzo raptownie utworzył się strup. i po jednym - dwoch dniach strup zsechł się i zassał brzegi rany do siebie. dziura [strup] ma teraz nie więcej niż 5mm :) może trochę mniej.

hura!
szyl ma też dwa inne strupy. chyba świń morski jej to zrobił, bo raczej nie była to autodestrukcja :) ale suche i ładne się zagoiły. szyla ma gęste futro i trudno wyczaić ranki.
bezczelna jest i wszędzie jej pełno :)

edit: ten post nie ma nic wspólnego z użytkowniczką o nicku strup. zbieżność słów przypadkowa [uhaha] :D

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 20, 2008 7:13 pm
autor: Babli
strup!! Chodź tuuu!! No chodź!! Patrz jak yss, twe "imię" bezcześci!

Dobra, dobra..żarty na bok. Dobrze, że z Szylą już lepiej :)

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: pn paź 20, 2008 7:14 pm
autor: zalbi
jak dla mnie samiczki zawsze był mniejsze od samcolków, i nie bardzo potrafię sobie wyobrazić Lily, która waży tyle, co Eman czy Teo.


no proszę, jakie dobre wieści =)
to w takim razie mizie dla szylki, niech zdrowieje szybko =)

Re: szczurzyce z lancre: po operacji szynszylki

: wt paź 21, 2008 11:49 am
autor: yss
zalbi: lily jest trochę otyła :) to dlatego. ale szyla i perdita też dobijają do 500. szyla trochę schudła przez ten guz i po operacji, ale jak się odkarmi na nowo i odbuduje swoje wzruszające sadełko, to przypuszczam że może 500 przekroczyć :)

ja to się zastanawiam skąd ludzie biorą takie mikre samiczki :)


edit: co ja napisałam! "lily jest trochę otyła!" oj bo padnę. ona się kula przecież. szczupak ją ostatnio przekulał w wannie bo chciał jej wyczyścić brzuszek..... trochę otyła, jasne :]

no i zapomniałam napisać o sflaczałej łapce perdity. perdita ma sflaczałą tylną nóżkę. zauważyłam to, jak ciągnęła ją za sobą podczas łączenia w wannie - bo szybko nauczyła się, że na brzeg wanny można sobie wskoczyć. i wskakiwała, czasem jej się udawało, a czasem tylko zatrzepotała łapkami i zjeżdżała z powrotem. mogłą sobie coś uszkodzić :/ teraz utyka. ale poza tym jest w pełni sprawna, po pręcikach wspina się bardzo szybko, i przy obmacywaniu nóżki nie piszczy ani się nie szarpie.... jak pojadę z szylką na szwy, wczoraj niestety się nie udało, to i perditkę zabiorę, biedną kuśtyczkę.