Królewny ostatnio straszliwie łobuzują...

Zjadły mi słownik i nadgryzły kilka innych książek stojących w zasięgu zębów.
Meggy ujawniła swoje prawdziwe oblicze...toż to diabeł wcielony!!

Nie usiedzi ani chwili, skosztować musi wszystkiego - od chusteczek higienicznych, przez zostawione na biurku notatki, paragony, banknoty, długopisy po TŻ-towe palce u stóp.
Co tylko da radę zaciąga pod kanapę i tam konsumuje.

Do tej pory spędzając czas z Królewnami, lubiłam położyć się na łóżku, one wtedy szybciutko mnie obskakiwały, przytulały, wspinały się itp. Z tym niebieskim czortem jest to trochę utrudnione bo muszę leżeć z twarzą osłoniętą dłońmi

Natręciuch pcha się z jęzorem, zębami i pazurkami do oczu, ust, policzków.

Jak tylko znajdę się w jej zasięgu, to ona koniecznie musi mnie "wyiskać"

W związku z tym trwa intensywny kurs dobrych manier...trzeba jakoś okiełznać tą bestię.

Poza tym Meggy, jako jedyna, nie korzysta z kuwety.

Zostawia bobki gdzie popadnie.

Nawet w hamaku

Muszę jej chyba imię zmienić

Blue Devil, albo coś podobnego...
Kilka fotek z Fibaskowej drzemki w hamaczku



Na koniec Blue Devil i jej pozorny wygląd Aniołeczka
