Odmienna, ale Grafik się z Blessiakiem w miarę dobrze dogaduje ?
Ja myślę, że dla szczurów, które "podejrzewa się" o pustelnicze ciągnoty nieabsorbujący i dziwactwa charakteru, nie narzucający się towarzysz życia jest idealny. Aby był czasami, ale potrafił uszanować potrzebę odosobnienia i większej niż szczurza średnia przestrzeni osobistej.
Ja na przykład pewna jestem, że Herman bez Misia świetnie by sobie radził (nie na odwrót). Misiowe atencje w większości go irytują, docenia właściwie tylko zabiegi pielęgnacyjne. Nie zaliczyłam go do grona absolutnych samotników, po prostu jest mniej towarzyski i Misiu wcale nie jest dla niego idealnym partnerem. Dżum (Dżum to też swoisty „szczurzy przypadek”) sprawdza się w tej roli o wiele lepiej. Przez większość czasu na dystans, swoje sprawy obaj załatwiają na własną rękę, polegują obok siebie kiedy im przyjdzie ochota - i to obojgu wystarcza, nic na siłę.
Hermana często widać do kogoś przyklejonego, ale to nie on się dosiada - inni do niego ciągną. Nie zawsze ku jego zadowoleniu. A Misiu, jak go znamy, nigdy nie odpuszcza. Czasami wygląda to jakby Herman czuł się osaczony wieczną misiową obecnością, bo Mich w większości podchodzi do niego ulegle i z uczuciem, ale jak się zeźli na uniki ulubieńca to go potrafi porządnie wytarmosić

. Ten Misiu !
Herman kiedy siedział w izolatce, nie był z tego powodu nieszczęśliwy. Dostawał smakołyk na drogę i sam tam wchodził. Kiedy inni go odwiedzali i wpychali nosy przez pręty, patrzył na nich beznamiętnie, aż w końcu, wypinając się na wszystkich, zabierał się do domku

. A jak było z Misiem w tej samej sytuacji ?
Chcę powiedzieć, że szczury, które wydają się nam tymi 1 na 1000, gdyby je przedstawić 1000 innym osobnikom z pewnością dobrałyby sobie druha odpowiedniego do charakteru. Oczywiście takie poszukiwania leżą poza zasięgiem naszych możliwości, i w większości muszą się dostosować do towarzysza, którego sprawił im los. Niektórzy mogą współegzystować w miarę znośnie, czasami ktoś gryzie się w język, ktoś adaptuje się łatwiej ktoś trudniej. A czasami, los potrafi być wielkoduszny i zsyła takiego Ołówka
Odmienna, wydaje mi się, że trafiło Ci się tyle szczurzych indywidualistów, bo potrafiłaś dostrzec i uszanować ich indywidualizm

Stefek zmuszony do tego (z w miarę odpowiednim szczurem) musiałby iść na kompromis i jako tako współegzystować, ale ma ten komfort, że trafił do Ciebie, która na kompromisy cudzym kosztem nie chadzasz
odmienna pisze: mam jeszcze w zapasie historyjkę o guzku na Gacusiowo-Graficzkowym ślicznym, selfikowym brzuszeczku
Na razie i tak mi humor polepszyłaś, więc daj mi na razie myśleć o ślicznym Gacusiowym brzuszku jako o przestrzeni szczęśliwej i wolnej od wszelkiego złego. Tak się będę pozytywnie nastrajać i może te myśli emanując ku Misiowej paszce i na nią zbawiennie wpłyną

Ale historię trzymaj, może się okazać potrzebna we wtorek, jeśli coś wymacam.
Bo - Delilah, Unipax - na razie nie macam, z całych sił, nawet jak mi tam czasami palce uciekną, nie macam.
aż do wtorku
unipaks pisze:moim wet przepisał scanomune , ale z niczym nie chciały tego wciągnąć i nabyłam beta
A czy oba te środki nie mają tej samej substancji czynnej tylko w różnym stężeniu ? Wymienia się je zawsze jako leki tożsame, a skoro tak po co się męczyć ze scanomune.
Nigdy nie miałam z nim do czynienia, ale pamiętam, że zasada jest, że śmierdzące podaje się z czymś mocno wonnym, a niedobre w smaku z czymś skrajnie słodkim, słonym; i zawsze na zimno, z lodówki. Majonez, dżem, przesłodzone kompoty mojej mamy
U Ciebie może przeszłoby w jakimś daniu z bazylią, którą duecik tak lubi ?
denewa pisze:Mi tutaj Herman pod focze kształty bardziej podchodzi
Herman - istota o wielu obliczach
denewa pisze:Po przeczytaniu komentarza
odmiennej obejrzałam filmik jeszcze raz i muszę przyznać, że można się zapatrzeć na skrzętnie moszczącego się Misia
Kiedy ja przeczytałam, też obejrzałam ponownie mając oko na Misiowe poczynania, ale że nic dostrzegłam, pomyślałam: ach ta Odmienna nawet w nieruchomo śpiącym wypatrzy coś nadzwyczajnego, co mi umyka. Więc siedziałam cicho
Ale nie

- mości się Pistol, Misiaczak smacznie śpi

.
Szczupaki już na swoich starych śmieciach.
Na wejściu spokojnie, ale przepychanki jeszcze się zdarzają.
Trzcinki (jujki

) obrały dosyć niefortunny sposób podchodzenia do grzmotów. Kiedy ci ostatni jedzą, siedzą lub leżą, jujki podchodzą stają na tylnych łapach i taksują starszych kolegów. Nie mają złych zamiarów, zero w nich agresji, ale sama pozycja jest nieszczęśliwie dobrana - szczupaki dekoncentruje i awantura gotowa

. Przykładowo Dżum (ten przeczulony na punkcie wszelkich oznak wrogości wobec niego Dżum) leży, zasypia a jedna jujka podchodzi i tak go mierzy, Dżum kołowacieje. Napuszy się jak critters i przetacza po klatce siejąc zniszczenie. A Pistol drugi.
Ogólnie szczupaki nie przyjęły trzcinek źle.
Herman jest obojętny, centralnie ma wszystkich gdzieś. Jujki obwąchał na wstępie, poddaje się ich iskaniu, ale generalnie ma minę „a dajcie mi wszyscy święty spokój” i z niechęcią wraca do klatki - „nie do klatki, a do wariatkowa !”

.
Jakby scedował cały ambaras na Misia. Ten za to jest opiekuńczy i łagodny, chyba że go ośmielone jujki zaczynają obskakiwać, wtedy jasno daje znać, że tego nie będzie akceptował. Ogólnie zachowuje się najdojrzalej, najrozsądniej ze wszystkich. Widać różnicę z poprzednim łączeniem i wielkie dzięki mu za to.
Że Dżum jest dzik nieobliczalny, wiadomo nie od dziś. Raz potrafi paść trupem za lekkim dotknięciem w jego tylne rewiry, a raz rzucić na kogoś, kto go niechcący trąci. Stwierdzam, że jednak Dżum ma nieźle spraną psychikę. W ogóle Dżum jest jeszcze dziwniejszy niż Herman

.
Pistol, taki spokojny na neutralu, puszy się i prycha jakby jujki mu rodzinę wymordowały. W towerze poczuł się na swoim i jął zwalczać mi jujki. Już teraz mniej, ale pierwszego dnia co chwilę wyjmowałam z klatki tę furczącą wściekliznę

.
Kiedy wszyscy razem leżą na kupie jest dobrze i pięknie. Gorzej gdy zaczynają się krzątać, wtedy powstają konflikty: że ktoś coś ma a drugi ktoś nie, że ktoś się źle spojrzał, że ktoś zaczepił nie w tym momencie co trzeba. Rację ma Herman – wariatkowo.
W pokoju jujki na razie mają swoją przystań na komodzie kiedy sprzątam, a potem wędrują na tapczan. Ciekawość je zżera co za cuda mieszczą się pod tapczanem i na wszelkie sposoby próbują tam się dostać.
Dziura tapczanowa zatkana kocem, szczupakom się nie podoba, poczuły się chyba zepchnięte do podziemia i stwierdziły, że daje im to pełne prawo w kocu ryć i zębami i pazurami walczyć o wyjście na powierzchnię. Więc koc jest namiętnie przeciągany i rozkopywany przez górę (jujki) i przez dół (szczupaki).
Szczupakom nikt nie broni przyjść do góry innymi drogami, ale Dżum i Pistol się boczą, jeśli już przyjdą to zwalczają jujki, i czują się bardzo urażeni kiedy im tego zabraniam

.
W sumie, żeby już dać obraz całości – też wariatkowo.
Mam nadzieję, że przez tydzień stosunki się unormują, bo póki co jest tak sobie.
Na plus jedynie spokój Misia i olewactwo Hermana
No i wreszcie na koniec przyjdzie mi chyba założyć temat adopcyjny dla moich ostatnich skrzydłokwiatów

.
Korzystając z faktu, że moja uwaga jest skończenie podzielna Dżum wczoraj znowu obskubał jeden liść.
Zrobi sobie w końcu krzywdę dzika małpa
Ktoś chce może kwiatka ?