Ekhem, ekhem, trochę się tu zakurzyło... Ach, te wakacje...
Dziękujemy za zachwyty, zawsze to duma rośnie w mamach, tatach i szczurach, jak wiadomo!
Przygód nam nie brakowało w ostatnim miesiącu.
Stadko zapoznaje się cały czas z piesem, co zakończyło się psim nosem dziabniętym przez Essie i psią łapką dziabniętą przez sprawcę nieznanego. Wszystko niegroźnie, bo na szczęście Yarpen traktuje szczury jak członków stada, z którymi należy się bawić. Niestety jego zabawa w tym wieku polega na przydeptywaniu łapami i na innych równie delikatnych sprawach, więc kontakty są pod stałym nadzorem. Szczury traktują psa jak niezwykłe zjawisko i z wyraźnym zadowoleniem podbiegają do prętów jak go widzą, żeby poniuchać lub pouciekać przed nim w zabawie. Takie "gonitwy z psem" upodobała sobie zwłaszcza Ofca i Fibi. Obie naskakuja na pręty przed yarpenowym pyskiem, a jak je pies powącha to uciekają kicając, po drodze jeszcze się ze sobą w zabawie tłukąc.
Na wspólnym wybiegu szczury czasem piesa poniuchają, ale genralnie się nim nie przejmują. Za to pies z uporem maniaka wita się z nimi wąchaniem pod ogonem...
Bąbel bardzo sprytnie któregoś dnia, gdy oboje byliśmy w pracy, postanowił szczury uwolnić na pokój przez kuwetę... Gryzł ją niegroźnie kilka dni, żeby w końcu coś takiego zrobić... Psa zabieramy do pracy, więc o tyle dobrze, ale były wtedy u nas szczurki Miki na przechowaniu, co narobiło nam nie lada strachu. Wchodzę do domu i patrzę radośnie, ze na klatce gości siedzi czarna. Chwilę musiałam przemyśleć sytuację zanim zrozumiałam... Zanim połączyłam fakt wielkiej dziury w kuwecie ze szczurem na pokoju. Była wielka akcja ratunkowa. Bezy łapać nie trzeba było, ponieważ śleputka tylko siedziała w klatce sama dziwiąc się zapewne, gdzie się reszta podziała. Bąbel zaszedł niedaleko od klatki, ponieważ wielki macho klatkowy poza nią boi się własnego cienia (ale ciiiiiiiii...). Fibi zakopała się w pościeli łóżka i słodko spała czekając aż ją z niej wygrzebiemy. Na klatce gości siedziała oczywiście królowa Laura, żeby nas z dumą powitać. Idzia, Essie i Ofca spały sobie obok klatki obcych szczurków. Wszystko skończyło się dobrze. Tylko Essie zarobiła dziaba w pysk, ranę miała przez cały nos praktycznie, ale tylko powierzchownie. Przemyliśmy ranę rivanolem i 3 dni potem śladu po niej nie ma.
Obecnie dzieciaki mają nową wzmocnioną kuwetę i mamy nadzieję, że tym razem nie narozrabiają.
Trochę zdjęć z września, szczególnie uwzględniają najmłodsze dzieciaki
Dzieciarnia:
Ofca lizak i Ofca sama:
Trochę Fibi plus starszaki:
Niuchy:
"Nowa" klatka i wielka ucieczka:
Wspinaczka Ofcy, Ofca nietoperz oraz Ofca i Essie (tak trudno uchwycić piękne podwozie Ofcy...):
Ofca i Fibi w świetle dziennym dla porównania kolorków:
Z wieści mniej dobrych, wczorajsza wizyta kontrolna u weterynarza wykazała, że Beza ma zapalenie ucha połączone z polipami w uchu. Bezy zachowanie nas martwiło, ale nie wiedzieliśmy o co może chodzić.. Wyglądała normalnie, tylko schudła biedulka... Podejrzewaliśmy, ze może to jakieś kłopoty z serduszkiem... Dopiero u weterynarza zauważyłam gulkę przy lewym uszku...
Bezinka była bardzo dzielna. Dostała zastrzyk z antybiotykiem i przeciwbólowy, dodatkowo maść do uszka. Podczas zastrzyków lizała mnie po rękach... Moja Bezinka.
Dzisiaj sama robiłam jej zastrzyk w domu (dostaje podskórnie antybiotyk). Było tak ciężko... Niby jestem obyta z igłami, robieniem zastrzyków.. A jednak dużo trudniej było mi przebić skórę mojego szczurka niż jakiegokolwiek człowieka... Moja mała Bezinka. Taka spokojna i chudziutka. Zupełnie jakby czuła, ze jej pomagamy. Cały czas lizała mnie po rękach i pulsowała oczkami... Gdy wreszcie się wkłułam pod skórę to odwinęła się tak, żeby podczas podawania leku móc mnie dalej lizać po dłoni... Poza tym oczyściłam uszko z ropy i podałam znowu maść. Po wszystkim Beza się wtuliła w moją rękę i zasnęła. Wygląda na to, ze zabiegi przynoszą jej ulgę. Wypieściłam ja i popodtuczałam gerberkiem...
Mamy nadzieję, ze malutka wróci do zdrowia.. Możliwe, że będzie trzeba ją operować.. W czwartek wizyta kontrolna...