Strona 25 z 100

Re: Moje panieneczki :)

: sob paź 26, 2013 9:26 pm
autor: Megi_82
Wymyliśmy podłogi, wrzuciliśmy babska do pustego przedpokoju (z wanny, przypominam, wyskakują wszystkie jak oparzone). Plus mąż i płyta do zastawienia przedpokoju. Najpierw poszły Pączek z Czarnuśką - spokój. Dorzuciłam Liwię - klasyka: Liw napuszona, zakładała nogę na Pączka, trochę się pokotłowały, powrzeszczały i posypało się nieco futra. Ale w miarę. Dorzuciłam Tulę. Pączek ją wyiskała, a potem jeszcze się pokotłowała z Liw. Potem zajęły się zwiedzaniem nowego, dziwnego, pustego przedpokoju.
No to siup do kociego transportera. Szmatka, poidło i szczury. I siedzą od 19:00. Spokój. Śpią przytulone, ewentualnie Pączek iska Tulisię. Co ciekawe, Pączek się nie izoluje w kącie...

Czy ktoś rozumie, czego chce ten szczur? Ona ma rozdwojenie jaźni czy co...? Po rozdzieleniu już nie była taka szczęśliwa jak poprzednio. Dzikawa, ucieszona na nasz widok, owszem, ale nie było już tej błogości, kiedy siedzieliśmy z nią oboje w pokoju. Nie zawsze nawet chce wychodzić do nas ze swojej klateczki. Więc może jednak smarkata zatęskniła...
Później dam im jeść i może na chwilę otworzę posprzątać bobki. Zobaczę, co będzie, może zostawię je na noc razem przy naszym łóżku, zobaczę, jak będą biegać, co się będzie działo. Ale na wspólne mieszkanie raczej już nie pójdę. Będę się bała zostawić same bez nadzoru, żeby znowu młodej nie odwaliło. Bo jak widać to, że tyle tygodni jest dobrze, o niczym nie świadczy...

Nagrałam filmiki, ale oczywiście z mojego głupiego telefonu nie można tak po prostu wrzucić ich na serwer, więc będą trochę później. Chciałam nagrać Kluskę na wybiegu, to się pamięć skończyła ::) Wypuszczamy ją już na parę minut, biega jakby miała motorek w dupce. Przy bieganiu nie kuśtyka, radzi sobie dobrze :D Bez problemu też wchodzi do niskiego koszyka. Niestety ciągnie ją do wspinaczki i skoków, więc jak zaczyna brykać, to do duny.

W poniedziałek wielki dzień, wyjmujemy gwóźdź. Ta końcóweczka gwoździa, zawinięta w półokrąg, schowała się pod skórę dwa dni po operacji i niestety lubi jej się zahaczyć o coś w środku i robi rozległe siniaki wielkości gdzieś 1,5 na 3 cm. Nie są jakieś straszne, granatowe, raczej wyglądają jak cień, ale się robią. Czasem się uda odczepić końcówkę od tego, do czego się przyczepiła, ale jak się wiercipięta miota, to się nie da, wyrwie się, upadnie i klops... no nic, musimy się przemęczyć jeszcze te 2 dni. Już wcześniej zauważałam te siniory, ale zwykle na drugi dzień jak chciałam obejrzeć w świetle dziennym, to już ich nie było.

Nigdy wcześniej tak nie czekam na koniec weekendu, jak wtedy, kiedy trzeba w poniedziałek do weta ;)

Re: Moje panieneczki :)

: sob paź 26, 2013 11:59 pm
autor: Megi_82
Znalazłam Pączka przytuloną do Tuli :o . Nigdy dotąd nie widziałam, żeby to ona się do kogoś przytuliła - ewentualnie w swojej łaskawości pozwalała komuś przykleić dupkę, ale żeby sama...
W transporterku spokój, siedzą od 6 godzin zostaną na noc. Dałam jeść i niech siedzą dalej.

Działam na czuja. Nie ma gotowych recept na takie sytuacje, jak moja, muszę kombinować. Trzymajcie kciuki, żeby się wreszcie udało...

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 1:09 pm
autor: Magdonald
Trzymamy mocno! Daj znać, jak po nocce :>

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 1:16 pm
autor: Megi_82
Noc była spokojna, tyłeczki przytulone. O 12:00 wypuściłam towarzystwo, żeby zobaczyć, jak wybieg - spokój był jakieś 5 minut. Potem się zaczęło - Liw jeżozwierz, Tula tak samo, i obie zaczęły nacierać na Pączka. Wsadziłam z powrotem do transportera - bijatyka, stójki, wrzaski jeżozwierze. Wywaliłam. Bitka. Pączek uciekła z jednej strony biurka, to ją Tula zaszła od tyłu, cichaczem. No to z powrotem do pudła. Siedzą z 15 minut, spokój, trochę przytulania i prób wyglądania na zewnątrz.

Jakieś złe coś się utrwaliło między nimi i nie umiemy tego przełamać. Łączenie szczurów, które się znają od dawna i śpią przytulone wydaje mi się jakieś... irracjonalne. Dlaczego się tak zachowują? Dlaczego szczury, które w jednej chwili się tulą i iskają, w drugiej się tak biją? Nie wiem, co robić dalej, niech siedzą.
Biedna Czarna ma dość, ona jest zawsze grzeczna i spokojna, a musi siedzieć z oszołomami... a może nie musi?
ObrazekObrazekObrazek

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 1:31 pm
autor: Magdonald
Hmm... A może skoro takie łączenie nie przynosi efektów, spróbuj połączyć Pączka z największą agresorką (nie wiem czy to Liw czy Tula, musisz to ocenić). Niech jakiś czas posiedzi tylko z Pączkiem, niech zobaczy, że w pobliżu nie ma "sióstr", do których może w razie czego uciec i się przytulić, schować w razie spięć i kłótni. Być może jak zobaczy, że żeby było miło, MUSI się z Pączkiem polubić, bo nikogo innego już nie ma, to może coś zaiskrzy? Wtedy, jakby w ciągu, powiedzmy, tygodnia udało im się polubić, dorzucisz dwie pozostałe, a wtedy ta, która siedziała z Pączkiem, jeśli ją polubi, powinna być już po jej stronie i może zacznie się w stadzie układać?
To tylko takie moje "kombinowanie", ale jeśli chcesz, możesz spróbować, nic nie stracisz ::)

Niech no te Twoje babska się w końcu uspokoją ;)

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 1:54 pm
autor: Megi_82
Pewnie spróbuję wszystkiego po kolei. Nie wiem, kto jest największą agresorką - najczęściej od zawsze przepychanki są z Liw, ale nigdy nic strasznego z tego nie wyszło, zaś z Tulą tylko czasem, ale za to konkretnie ::) Więc pewnie, że tak powiem, jeden ciul, z którą bym ją zostawiła...
Po prostu osłabia mnie, że nie sprawdza się tu żadna z zasad, poza tą, że w transporterze bywa spokój, więc on je jako tako łączy. Ale ja bym wolała, żeby na wybiegu był spokój, przecież nie będą siedzieć w pudle nie wiadomo ile ::) Nic już nie jest oznaką niczego, nie chodzi o nielubienie, nie wiadomo, o co chodzi.
Może nieobecność Kluski nie zrobiła dobrze? Nie ma szefa w tym stadzie, są tylko rzucające się kogucice...

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 7:19 pm
autor: Megi_82
Siedzą w transporterze od południa, jest spokój i/lub tulenie ^^

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 9:03 pm
autor: diana24
Zacznie im się ten transporter źle kojarzyć ;)
Podziwiam Cię za tą upartość i determinację :) inne mniej doświadczone osoby, z tymi zwierzętami, już dawno pewnie wstawiły by wątek w dziale "oddam/sprzedam", aby pozbyć się kłopotu... Dobrze, że próbujesz wszelkimi możliwymi sposobami. :)
Trzymam mocno kciuki, aby w końcu się udało :)

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 9:22 pm
autor: Megi_82
diana24 pisze:Zacznie im się ten transporter źle kojarzyć ;)
Podziwiam Cię za tą upartość i determinację :) inne mniej doświadczone osoby, z tymi zwierzętami, już dawno pewnie wstawiły by wątek w dziale "oddam/sprzedam", aby pozbyć się kłopotu... Dobrze, że próbujesz wszelkimi możliwymi sposobami. :)
Trzymam mocno kciuki, aby w końcu się udało :)
Trudno, niech im się kojarzy, lepsze to niż być pogryzionym ;)
Diana, może i jestem zdeterminowana, ale doświadczenie to akurat mam żadne... pierwsze łączenie Kluska + Czarna trwało w sumie jakieś 5 minut, bez wrzasków i wyglądało tak:
-Cześć, jestem Kluska (niuchu niuchu)
-No siema, jestem Czarna (niuchu niuchu)
-Teraz muszę Cię na chwilę położyć na plecy, tak tylko, żebyś wiedziała, kto jest szefem, OK?
-OK, w sumie to mogę się sama położyć, mnie to pasi
-No to spoksik, chodźmy więc w kimę, bo wiesz, środek dnia. Aaaale masz fajne futro, a ja taka łysa, przyyyyytul mnie
I to było całe łączenie...:D
Przy Liwii I Tuli było trochę wrzasków, ale to takie tam... upierdliwe maluchy łaziły za Kluską, ale nic się nie działo. Nie miałam okazji doświadczyć tych "zwykłych" trudności przy łączeniu, po prostu trafił mi się teraz taki egzemplarz i niestandardowy zestaw objawów... a nie mam dużego doświadczenia w rozpoznawaniu sygnałów o ile nie są ewidentne. Może jakby siedział tu ktoś naprawdę doświadczony, to doszedłby do zupełnie innych wniosków niż ja...
Rzeczywiście nie postrzegam tego w kategoriach kłopotu, do głowy mi nie przyszło oddać (kocham strasznie! no jak oddać? :) choć może to egoizm w gruncie rzeczy? może w innym stadzie by było zupełnie inaczej? nie wiadomo...), czy raczej zrzucić kłopot na kogoś innego. Mam zwierzęta jakie mam i muszę sobie dać radę, otrzymałam dużo rad i pomocy i w razie potrzeby poproszę nawet o odwiedziny i monit kogoś z łodziaków, podjedzie, popatrzy, zauważy coś, czego ja nie dostrzegam. Jakoś się to poukłada, tak albo inaczej... mam nadzieję. Kciuki trzymajcie, choć niedługo Wam od nich krążenie w palcach ustanie - kciuki za Wasze palce! :D Dziękuję, że jesteście i czytacie moje marudzenie nieustające :-*

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 9:51 pm
autor: diana24
Ja w sumie też nigdy nie miałam trudności w łączeniu. Było ich 6 i zawsze góra 2 tygodnie i był spokój. Bardziej natrafiam na nieoswojone szczury, w tym mam już jakieś małe doświadczenie ;)
A o nasze kciuki się nie martw ;) po to są żeby "kciukować" :P

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 10:27 pm
autor: Megi_82
Wypuściłam. 5 minut spokoju i Tulia jeż, kopniaki. Wsadziłam te dwie do transportera - no i się działo... Tula irokez do granic możliwości, parskanie, sapanie, już widzę, co będzie. Dorzuciłam Liw i Czarną - i spokój. Jak będą wszystkie, to się nigdy nie wyklaruje... a boję się zostawić je dwie :( Normalnie impas... na co mi stado tulące się w transporterze?!

Re: Moje panieneczki :)

: ndz paź 27, 2013 10:38 pm
autor: Megi_82
O edycjo!
Relacja live - Pączek włazi po tulę i Liwię, albo je iska. Przed chwilą zaczęła pulsować oczami... no i oczywiście spokój. Póki nie wypuszczę...

Re: Moje panieneczki :)

: pn paź 28, 2013 12:12 pm
autor: madziastan
Nie wypuszczaj je, niech pokisią tydzien, dwa :)

Re: Moje panieneczki :)

: pn paź 28, 2013 12:33 pm
autor: Arau
Wariatki... Ja się cieszę z panów, nie kombinują tyle ;)
Jak u weta?

Re: Moje panieneczki :)

: pn paź 28, 2013 1:45 pm
autor: Megi_82
Madzia, tydzień-dwa w transporterze? :D Kisiły sie od soboty od 19 do dziś do 11 gdzieś, z krótkimi wyjściami kontrolnymi. Dziś szliśmy do roboty, więc Pączek do siebie, dziewczyny do siebie, wieczorami i na noc będziemy "kisić" ;)
Na pseudoneutralu w przedpokoju jest spokój, w pokoju, który jest najbardziej "ich" i najwięcej tam biegają, czyli w dużym - bitki.
No nic, próbujemy dalej.

Arau, jeszcze nie wiem, chłop zawiózł Kluskę niedawno, czeka na doktora, ja odbiorę po pracy, także wieczorem dam znać :)