Strona 242 z 265

Re: Smutnik :(

: sob wrz 03, 2011 9:34 pm
autor: Kluska123
Ktoś musi :)
Dzięki Sissel :-*

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 7:17 am
autor: nausicaa
trzymam za Was kciuki!

ja z kolei studiowałam 3 lata psychologię i rzuciłam to w cholerę, bo uczyli nas strasznych pierdół, a kiedy zobaczyłam od podszewki podejście psychologów i osób, które psychologami zostaną do ludzi, to na dobre zwątpiłam w jakąkolwiek psychoterapię. w ogóle pójście do jakiegokolwiek specjalisty mnie przeraża. nie wyobrażam sobie po prostu powiedzenia jakiejś obcej osobie tego wszystkiego, tłumaczenia czemu jest mi źle od samego początku, nie ważne jak bardzo ta osoba byłaby miła.
ja mam z kolei wzloty i upadki- miesiąc potrafi być do dupy, a potem tydzień- dwa lepszego nastroju, w którym boję się strasznie, że znów będzie źle i tak w kółko. reaguję zbyt emocjonalnie na wszystkie sytuacje. i to w sumie nawet nie o to chodzi, że nie mam komu powiedzieć. po prostu sobie nie radzę, a powiedzenie nic nie daje.

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 7:39 am
autor: valhalla
To pewnie przypadek, ale każdy student psychologii, którego znałam, sam miał jakieś problemy, z którymi sobie nie radził ;) No dobra, nie każdy - znam jednego, który nie miał takich kłopotów. Ja tam mam zawsze taką głupią obawę, jak ktoś mi mówi, że studiuje psychologię - "ooo, zaraz zacznie mnie obserwować i rozpracowywać". Wiem, głupie :P
Chyba nie chcę wiedzieć, jakie mają podejście do ludzi psychologowie, a nuż będę mieć jeszcze potrzebę pójścia ;)
reaguję zbyt emocjonalnie na wszystkie sytuacje.
Ja też, ale po pewnym czasie zaczęłam się z tego cieszyć, bo chociaż wszystkie smutki przeżywam jako straszne tragedie, to i szczęśliwa jestem bardziej w tych dobrych chwilach, a osoby które mają "zimne podejście" do wszystkiego lepiej znoszą złe momenty, za to z dobrych nie umieją się tak na całego cieszyć. Chyba bym tak nie chciała.

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 8:21 am
autor: nausicaa
coś w tym jest, że studenci psychologii w większości mają jakieś problemy. przynajmniej połowa moich znajomych z psychologii brała jakieś leki "psycho", ale może ciągnie swój do swego:P

dobrze, że przynajmniej tak sobie jesteś w stanie wytłumaczyć, że mocniej przeżywasz dobre chwile:) ja niestety na tyle źle przeżywam złe, że chętnie zamieniłabym się w zombiaka, nawet kosztem leków niestety.

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 10:45 am
autor: Sissel
Kochane nie łamcie się <tuli>
Mój facet np strasznie na mnie krzyczy, że dużo przeklinam. A ja mu już "n" lat tłumaczę, że bardzo emocjonalnie do wszystkiego podchodzę. I np jak jestem bardzo zła, to jakieś "o kurcze" nie odda ulubionego "kur*a" (jeszcze z akcentem na "r") :)
Wiem, że przeklinanie wielu ludziom się nie podoba (mi w sumie też), ale jak już coś mnie doprowadzi do mega złości, to potrafię nie powiedzieć nić sensownego, poza "kur*a, ja pier**le, kur*a, kur*a, kur*a" :) Ale wiecie co, puszczam taką wiązanke raz, lub czasem dwa i mi lżej :)
Złości trzeba jakoś wyładowywać :) Jedni uprawiają sport, bo ich to relaksuje, inni oddają się domowym obowiązkom, a ja klnę jak szewc :D
Może poszukajcie czegoś, co was odpręża. Może to będzie śpiew, może malowanie czy rysowanie, może sport, moze komuś pomoże moja metoda :) Chodz i o znalezienie czegoś co zmniejsza napięcie :)
Powodzenia dziewczyny, napiszczie czy spróbowałyście i czy wam pomaga :)

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 10:58 am
autor: valhalla
Też klnę jak szewc ;)
Jazda konna mnie odprężała ale od 2 miesięcy nie jeździłam przez wypadek (z konia zleciałam dość boleśnie).
To wybitnie nie były moje najlepsze wakacje... przejścia z promotorką (i nie wiem, czy nawet w tym październiku się obronię, bo powinnam była ostatnie 2 tygodnie siedzieć nad pracą, a nie poprawiłam nic, znów nie pójdę na dyżur bo nic dla niej nie mam), wypadek (którego skutki czuję do dziś i bez rehabilitacji chyba mi nie przejdzie), choroba i śmierć Glusia. Nie ma warunków do tego, by się jakoś odprężyć.

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 11:42 am
autor: Sissel
Ja do końca października mam oddać całą pracę a mam 6 str. :) Też nie mogę siąść... ale jakoś się nie przejmuję... a powinnam... Damy radę valhalla ;)

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 11:51 am
autor: valhalla
Mi teoretycznie powiedzieli, że trzeba oddać do końca września, żeby się bronić w październiku, ale nie bardzo w to wierzę. Ale promotorki przez dwa ostatnie tygodnie września nie ma. Czyli teoretycznie powinnam oddać za tydzień ;) Na co nie ma szans. Pracę mam napisaną, ale promotorce się nie podoba i muszę ciągle coś poprawiać. Co trwa dłużej niż pisanie w sumie...
Niech te studia się już ode mnie odczepią... na nic mi nie są potrzebne.

Sissel, jeśli Twoja pierwsza wersja będzie idealna i nie do całkowitego przerobienia jak moja, to masz duże szanse zdążyć, spokojnie, uda Ci się :)

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 12:47 pm
autor: zyberka
Boże powiedzcie co mnie pokusiło, żeby iść na studia, gdzie są zajęcia z matematyki, wiedząc, że jestem amebą matematyczną :'( byłam tam zaledwie 2razy a czuje się jak zero... Taki totalny głąb pośród osób, którym każda Twoja pomyłka daje powód do uśmiechu. Minęły dopiero dwa dni a ja już mam ochotę uciec, bo płakać już mi się znudziło. Jak mogłam się tak przecenić? :'(

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 1:11 pm
autor: Kluska123
zyberka a masz możliwość chodzenia na korepetycje?
Dasz radę, czeka Cię więcej nauki, ale musisz uwierzyć w siebie :) Chyba, że masz możliwość przeniesienia się na inny kierunek.

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 1:13 pm
autor: mini
zyberka, jeśli zdecydujesz się na korki, to mój facet ich udziela. Głowa do góry!

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 1:38 pm
autor: Ivcia
Właśnie się dowiedziałam, że przekroczyłam swój abonament o ponad 65 zł, a do rozliczenia zostały 2 tyg.
Jak ja to zrobiłam?! Skąd ja wezmę (jeszcze) na to pieniądze :( Już jestem tyle stów do tyłu.
A za tydzień mam poprawkę i jeśli jej nie zaliczę, to nie dopuszczą mnie do obrony. A nic nie umiem i nic się nie uczyłam.
POMOCY!

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 2:34 pm
autor: Sissel
valhalla, skoro ja dam radę to ty też musisz :P

Ivcia, musisz wydrukować wiedzę ^^ przeczytaj dwa razy i idź :) mi to starczało :)
Powodzenia :)

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 3:46 pm
autor: Kluska123
Ja mogę przeczytać dwa razy i iść na egzamin, jeśli wcześniej z trzydzieści razy przeczytałam :D
Zazdroszczę tak idealnej pamięci ;)

Re: Smutnik :(

: wt wrz 06, 2011 4:28 pm
autor: gruszka1990
zyberka pisze:Boże powiedzcie co mnie pokusiło, żeby iść na studia, gdzie są zajęcia z matematyki, wiedząc, że jestem amebą matematyczną :'( byłam tam zaledwie 2razy a czuje się jak zero... Taki totalny głąb pośród osób, którym każda Twoja pomyłka daje powód do uśmiechu. Minęły dopiero dwa dni a ja już mam ochotę uciec, bo płakać już mi się znudziło. Jak mogłam się tak przecenić? :'(
Zyberka jak potrzebujesz pomocy z matmy albo jakiś materiałów to mam ich masę z ubiegłych lat. Nie martw się nie taki diabeł straszny jak go malują - nasza uczelnia to same bimbanie nic więcej :) A matma jest tylko na pierwszym roku, ja jakoś zaliczyłam a też nie jestem jakaś super z matmy. Także jak coś to mogę pomóc :)

A ja się dokładam jeszcze z moimi smutkami, dzisiaj byłam z moim facetem w ikei i chciałam mu doradzić parę rzeczy, a ten się na mnie wydarł że się wtrącam, że narzucam swoje zdanie i że nie szanuje jego. Jasne... Jak zwykle. A i jeszcze dodał że mam się nad sobą nie użalać bo zachowuje się jak dziecko z przedszkola. Wkurza mnie, bo nasze szczury stoją teraz u niego, a on widzę że sobie nie radzi z utrzymaniem głupiego porządku w pokoju, to co dopiero będzie ze szczurami, przecież nie będę codziennie przychodzić do niego i mu sprzątać i jeszcze układać rzeczy jak mamusia ! Oj sypie się sypie, to chyba moje największe zmartwienie, wydaje mi się ze wszystkie moje problemy biorą się właśnie z tego że się za mocno angażuje, a tylko potem dostaje kopa w dupe. On nawet mi nie dziękuje, że się interesuje takimi codziennymi sprawami i jestem chętna mu pomóc. I co ja mam teraz robić, przestać mu w ogóle cokolwiek radzić? Chyba tak zrobię, bo tylko źle na tym wychodzę !